Wpis z mikrobloga

#swiadomesny

Doświadczenie świadomego snu bardzo wpłynęło na postrzeganie przeze mnie otaczającego mnie świata. Jest jednak kilka snów, które świadome nie były, ale popchnęły mnie do zadawania pytań o naturę naszego jestestwa.

Jednym z takich snów był ten, w którym znajdowałem się na swoim osiedlu, na którym mieszkam. Wszystko się zgadzało, poza jednym szczegółem. We śnie znajdował się przy ulicy kiosk i nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyby nie to, że w świecie na jawie on nie istnieje, a dodatkowo, we śnie miałem pamięć z nim związaną. Ten kiosk po prostu tam był od mojego dzieciństwa, znałem sprzedawcę i często robiłem w nim zakupy.

Kiedy się obudziłem, dokładnie pamiętałem co mi się śniło. Ale, obudziłem się również z pamięcią tego kiosku i zupełnie nie zorientowałem się, że w świecie poza snem on nie istnieje. Dopiero po kilku minutach dotarło do mnie, że kiosku nigdy nie było i było do doświadczenie przypominające przenikanie się dwóch alternatywnych rzeczywistości - jedna stawała się coraz słabsza, druga nabierała na sile.

W innym śnie spędzałem czas z najlepszą przyjaciółką, którą znałem od dziecka. Między nami tętniła platoniczna miłość i troska. Tuż po przebudzeniu pamięć o niej nadal była żywa, a myśl o niej była przepełniona ciepłymi uczuciami i namiastką tęsknoty. Jednak, ona również, po kilku minutach po przebudzeniu okazała się fikcją. Nigdy nie istniała.

Takie sny sprawiły, że zacząłem zastanawiać się nad naturą naszych wspomnień. Czy w świecie na jawie posiadam jakieś wspomnienia wydarzeń, które nigdy nie miały miejsca? A może poprzez sen doświadczyłem alternatywnych rzeczywistości? Czy mózg może tak łatwo wytworzyć fikcyjne wspomnienia, które będą silną i integralną częścią naszego życia?

Miałem też sen, w którym byłem zupełnie kimś innym. Nie, że śniłem, że jestem kimś innym. Byłem kimś innym. Niczego o sobie stąd nie pamiętałem. Miałem nawet wspomnienia, zupełnie, jakby to istnienie nie było tylko krótką chwilą snu, a latami życia. Miałem też zupełnie obcy mi i niezrozumiały dla mnie, stąd, sposób myślenia. Były też emocje, których nigdy wcześniej nie doświadczałem. Zupełnie, jakbym stał się na pewien, krótki czas zupełnie kimś innym. Jakby wrzuciło mnie do cudzego ciała i życia, pozbawiając mnie wspomnień o mnie samym.

Na ile więc ta rzeczywistość poza snem jest prawdziwa? A może, wczoraj, nigdy nie istniało? Może za moment się obudzę i kilka minut później uświadomię sobie, że Wykop.pl, nigdy nie istniał...
  • 3
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@psiversum: no, może tak jest. Raczej zbadane jest, że sen to fikcja (inne fale mózgowe) a rzeczywistość to rzeczywistość przynajmniej tak jak ją rozumiemy. Nie widzę powodów dlaczego myśleć, że sen jest prawdziwszy i to jakieś inne światy. Żeby chociaż był dowód na wspólne śnienie to by się dało badać a tak to wytwór naszych mózgów, każdego z osobna.
Możesz se bączka puścić, Di Caprio tak robił.
  • Odpowiedz