Wpis z mikrobloga

#norwegia
#wypadki
#szpital

Mam trochę czasu, może ktoś też będzie go miał na tyle żeby przeczytać jak wygląda opieka po wypadku komunikacyjnym w Norwegii.
Zaczyna się od przejażdżki motocyklem do pracy, prawy zakręt z tych ciaśniejszych, nieduża prędkość i traktor wysunięty już w ponad połowie swojej długości wyjeżdżający z mojej prawej strony oraz zamierzający skręcić w lewo.
Panika u mnie + fiksacja wzroku powodują zablokowanie kol (brak abs, motocykl to rocznik 2007). Odruch aby odpuścić zaciśnięta klamkę hamulca, ostateczna próba ominięcia ciągnika lewą stroną i piękny szlif na jakieś 10-20m.
Otrzepalem się rozejrzałem, podniosłem moto, sprawdziłem czy odpala (odpalil bez problemu, jedyne co to zgubił trochę płynu chłodniczego z przelewu).
Podchodzi rolnik pyta czy wszystko ok, czy do kogoś zadzwonic czy dzwonimy na policję.
Mówię wypadki się zdarzają, tutaj chłop mnie nie mógł widzieć, następnym razem będę jechać wolniej. Wróciłem do domu podmienić pokiereszowane moto na samochód o
i pojechałem do roboty.
W pracy (na szczęście biurowej, bo jakiejkolwiek fizycznej bym nie ogarnal) zaczęło mnie trochę pobolewać- mocno stopa i trochę mniej brzuch pod zebrami z lewej strony.
Wytrzymałem do końca dnia, po czym po krótkim pobycie w domu jazda na pogotowie.
Tam miły doktor zmacal porządnie stopę oraz brzuch po czym wysłał do domu - jeśli bol się nasili skontaktuj się ze swoim lekarzem.
Na drugi dzień biorę home office, udaje mi się ledwo podomykac tematy w pracy do 12 kiedy ból kompletnie nie ustępuje. Ledwo wsiadam do samochodu i jade do lekarza. Tam pierwszy raz przypominam sobie ze mam hemofilie i to może mieć wpływ na to co będzie dalej. Lekarz od razu wysyla do szpitala na rentgena oraz usg.
W szpitalu na początku droga przez mękę. Na recepcji wskazują miejsce gdzie robią zdjęcia, stamtąd wysyłają mnie na coś w rodzaju SOR bo zdjecia tak od rodzinnego nie robią.
Na Sorze swoje trzeba było odczekać, bo przecież nie jestem umierający. Po krótkim wywiadzie z lekarka/praktykantka udaje się na zdjęcie oraz potencjalne usg. Bol w stopie jakby ustępował, natomiast ten w brzuchu stawał się nie do wytrzymania. Zdjęcie i znowu konsultacja z lekarzem, tym razem do praktykantki dołączyła starsza babeczka - praktykantka skleila że to może być coś poważnego bo ledwo chodzę i wykrzywiam twarz przy każdym ruchu - na rentgenie nic nie wyszło, wszystkie zebrą całe.

Krótka narada i jade na rezonans magnetyczny. Tutaj podają mi kontrast, ten sam typ który robił rentgena przeprowadza mnie przez badanie tłumacząc jak mogę zareagować na ten specyfik (uczucie metalu w ustach, uderzenie gorąca itd). Przepuszczają mnie przez tą rurę chyba 3 razy. Tutaj następuje zwrot akcji - znajdują krwotok wewnetrzny oraz pęknięcie śledziony.
Zakładają mi od razu wenflony w międzyczasie konsultując się że szpitalem specjalizującym się w chorobach krwi - zaczyna się robić późno, ja sam zaczynam się martwić bo przyjechałem w sumie tylko na badanie a tu zapowiada się że mnie położą do łóżka na sali. Kończy się jeszcze gorzej... mam założone 3 wenflony czy jak to się nazywa w tym jeden do monitorowania ciśnienia na bieżąco podczas transportu. Transportu do Oslo bo tu gdzie jestem, boją się że mogą nie ogarnąć.
Karetka transport na lotnisko tam chwilę czekamy na przygotowanie samolotu i kierunek Oslo.

Reszta jutro bo zaczyna mi padać bateria w telefonie (,)
andrzej89 - #norwegia
#wypadki
#szpital

Mam trochę czasu, może ktoś też będzie go mi...

źródło: 1000017587

Pobierz
  • 18
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@andrzej89 to muszę przyznać, że trochę #!$%@?. Z takim wywiadem i dolegliwościami z miejsca powinieneś dostać przyspieszoną ścieżkę i przynajmniej pomarańczowy kolor. U mnie w SORze,pacjent po urazie wysokoenergetycznym tomograf ma robiony w zasadzie od razu po rejestracji. Tak samo przy jebnietej śledzionie to zwykły ratownik od razu powinien wybadać objawy ostrego brzucha,nie mówiąc o lekarzu. Szczerze mówiąc to słabiutko.
  • Odpowiedz
  • 0
@zone3: wiadomo, człowiek uczy się na błędach, po prostu całkiem dobrze się czułem. Jeżdżę sporo na rowerze górskim, wywaliłem się nie raz, czasami nawet grubo i nigdy mi nic nie było. Myślę, że to uśpiło trochę czujność.
  • Odpowiedz
@cielak44: typowa p0lska mentalność. Jedną nogą w grobie, a i tak pójdzie do roboty robić na Tesle dla Ole Gunnara Solskjæra ( ͡° ͜ʖ ͡°). Pontoniarze inżynierzy ze wszystkimi zdrowymi kończynami by nawet nie pomyśleli o pójściu do roboty i dlatego nas podbija ¯\(ツ)/¯
  • Odpowiedz
  • 3
@Lekh1: praca na chwałę firmy a jakże!!!!
A tak poważnie to po prostu się dobrze czułem, kiepsko zaczęło się robić pod koniec dnia w pracy. Teraz wiem, że lepiej dmuchać na zimne.
Ale z drugiej strony z pogotowia wysłali mnie do domu wiec możemy sobie teraz gdybać.
  • Odpowiedz
@andrzej89 co chłop prawie umiera i mówi do traktorzysty no wypadki się zdarzają, będę jechał wolniej. tymaczasem u nas jak nawet nie ma kolizji i komus się wydaje że ktoś wymusił: hur dur co ty #!$%@? debilu jeden itp

zdrowia miras
  • Odpowiedz
@andrzej89: Powodzenia z tym zabiegiem, ale naprawdę ludzi z różnych krajów poznałem i chyba tylko Polacy i Ukraińcy maja taka odklejkę, żeby przyjść do roboty z temperatura 39 stopni albo po potraceniu przez tira ()
  • Odpowiedz
@xyz_xyz w ratownictwie medycznym operujemy zasadą trzech zderzeń, mamy samochód który nagle zostaje zatrzymany przez jakiś statyczny obiekt, w tym samochodzie mamy człowieka, który siłą bezwładności wciąż się porusza. Zostaje zatrzymany przez uderzenie w jakiś obiekt, jednak narządy jako, że nie są w próżni wciąż się poruszają nadanym im pędem. One zatrzymują się dopiero po uderzeniu w ściany ograniczające ich przestrzeń w ramach ciała. Dlatego narząd w trakcie wypadku nie musi
  • Odpowiedz