Wpis z mikrobloga

#wojna #rosja #wojsko #rownouprawnienie #zolnierki

Wielokrotnie odbywano tu, i nie tylko, dyskusje na temat roli kobiet w wojsku. Moim zdaniem ciekawy, choć długi, wpis o rosyjskich realiach w tym zakresie. Ale czy tylko rosyjskich?

„Kobieta w okopach to zjawisko potworne” – głośno myśli ze sceny.

Debaty na temat miejsca kobiet na wojnie toczą się od dawna. Niektórzy twierdzą, że wojna nie ma kobiecej twarzy, inni wzywają do pamiętania o wkładzie kobiet w Zwycięstwo podczas II wojny światowej. Bezpośredni uczestnik działań wojennych postanowił spekulować na ten złożony temat.

Kobieta na wojnie, jak statek, spodziewa się kłopotów. Zwłaszcza jeśli jest to stosunkowo młoda, płodna osoba. Okopowa d----a jest podwójną dziwką. Po pierwsze dlatego, że rozgrywa się w niesamowicie niehigienicznych warunkach, a po drugie dlatego, że cały ten okop „dom czy dwa, jak budować miłość na froncie” strasznie odwraca uwagę od wojny.

Powiedzmy, że kobiecie podoba się jeden z dowódców i wprowadza się do jego ziemianki. To natychmiast powoduje niedogodności. W końcu żołnierz potrzebuje całodobowego dostępu do swojego dowódcy. Musi wbiec do dziury i zgłosić sytuację, a nie zaglądać do ziemianki i widzieć śpiącą tam leśną mamuśkę rozkładającą swoje szpilki (lub nimfę, w zależności od szczęścia dowódcy). Przyznaj, że tak niewypowiedzianie piękny widok nie wpłynie na raport jakości.

Następnie dowódca, według własnego uznania, zaczyna przenosić obowiązki swojej ukochanej na inny personel wojskowy. Co rozzłości pozostałych żołnierzy i narazi ich życie na niepotrzebne ryzyko. Wtedy jego uczucia do PPZh (żony polowej) zmuszają go do chronienia jej przed wszelkiego rodzaju kłopotami, takimi jak na przykład ostrzał, a on, straciwszy czujność, zostaje ranny, próbując wywalczyć sobie drogę do swojej pasji na następnej półki i przykryj ją swoim ciałem. Zostaje zabrany na leczenie.

[...]

Są oczywiście stworzenia anielskie, do których brud i podłość nie przylegają. Przechodzą przez okopy jak promień światła. Po nich nie ma żartów. Są nienaruszalne. Nie daje się im nieprzyzwoitych propozycji. Wręcz przeciwnie, pomagają na wszelkie możliwe sposoby. Wcale nie są aseksualne. Tyle, że ich miłość do jednej osoby z okopów jest na tyle widoczna, że ​​śmierć tego żołnierza zabija jego „anioła”. A to jest jeszcze bardziej niebezpieczne. Dla takich kobiet żołnierz dobrowolnie się poświęca. Po raz kolejny pod ostrzałem wroga udaje się po wodę dla niej. Będzie dla niej kopał ziemniaki. Da ci coś ze swojego skromnego shmurdyaka. Na przykład czyste skarpetki w rozmiarze 39. A ona na przykład ma 36 lat. Można już to nosić. I tak żołnierz będzie bardziej zmęczony, narażony na niebezpieczeństwo niż zwykle, a jego stopy będą gnić bez tej pary czystych skarpet.

I oczywiście wszyscy pospieszą, aby ocalić tę Pannę, jeśli zostanie odcięta od głównej grupy. A jeśli zostanie ranna, będzie więcej niż wystarczająca liczba ochotników, którzy wyciągną ją z pola bitwy. W końcu reprezentuje twoją dziewczynę, twoją żonę i twoją siostrę, którzy są w domu. To uniwersalny męski instynkt obrońcy.

I to jest główny problem kobiety na wojnie. To przez nich umiera wielu wspaniałych ludzi. Umierają ratując „anioła”, bo są za dobrzy na ten pieprzony świat. Bo są zbyt męscy. Dlatego żołnierze też nie lubią „aniołów”. Ale niestety nie może bez nich żyć.


Haiduk specjalnie dla @wargonzo
  • 7
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

  • 0
Osobniki, które widząc babę z miejsca myślą o ruchaniu mogą na tych wojnach ginąć, społeczeństwo tylko zyska :P


@Nanari: gdybyś tylko potrafiła czytać ze zrozumieniem...
  • Odpowiedz
@Nanari: ten kiepsko przetłumaczony wymiot werbalny orków o kobietach na froncie ograniczył się do tzw. "żon okopowych", których głównym zadaniem było bycie niewolnicami seksualnymi (wbrew temu co tam jest p--------e nie były ono w tych okopach dobrowolnie).
  • Odpowiedz
ograniczył się do tzw. "żon okopowych"


@Filipterka25: Jak to kiedyś przaśnie stwierdził pewien polski premier, "prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale jak kończy". I ty dokonałeś rekapitulacji po przeczytaniu początku/opisu jednego wariantu z przedstawionej alternatywy i już wyciągnałeś przedwczesne wnioski, wraz z własnymi projekcjami i stekiem kalumni. Ergo - kolejnyś prawacki patus z patotagu ukrainnego.
  • Odpowiedz