Wpis z mikrobloga

@Mega_Smieszek: jprdl.
Jak byłem młody to myślałem że szczytem gównorodzicielstwa jest wsiowe robienie dziecka po to żeby miał kto gospodarkę przejąć. Jak widać można dużo gorzej
  • Odpowiedz
@thorgoth: Tłumaczenie, że potrzebuje się dziedzica majątku jest zazwyczaj żartem. Zazwyczaj jest tak, że dziecko powstaje z pobudek czysto biologicznych - choćby chuć, a dziedzicem zostaje jak już istnieje.
Z drugiej strony zostawienie dziecku majątku mogącego generować dochód, czy inne znaczące uposażenie, mówi o rodzicach coś innego, niż zostawienie domiaru w postaci opieki nad ułomnym.
  • Odpowiedz
@Mega_Smieszek: Aż się film "Bez mojej zgody" przypomina, gdzie rodzice zrobili "bliźniaczkę" żeby brać od niej szpik na leczenie pierwszej, chorej córki. Jakby teraz się na przykład okazało, że musiałbym dla swojego rodzeństwa coś takiego robić, to spoko, robiłbym, ale gdyby wyszło, że tylko po to zostałem spłodzony... to już trochę boli :s
  • Odpowiedz
@Mega_Smieszek: Ogólnie to nie wiem na ile to prawda, ale taką logiką się kierowano do pierwszej jako takiej urbanizacji. Dzieciak w polu to zysk, dziecko w mieście to problem. Ciekawe jakby nasz świat wyglądał gdyby największe miasta były po 1.000 osób XD Ta sama technologia, ale z jakiegoś powodu nie byłoby miast XD Pewnie byśmy latali z pługiem ino by kurz szedł.
  • Odpowiedz
@Jabby: Ogarnięci ludzie, jak chcą dziecko w takim wieku (45 i 48 lat, bo taki wiek ojca, to znacznie większe ryzyko autyzmu, niż miałoby potomstwo mlodszego mężczyzny) po prostu używając in vitro, wybierają najzdrowszy zarodek i elo. Ale skoro chcą zrobić dziecko, żeby opiekowało się starszym upośledzonym, to zgaduję że zbyt ogarnięci nie są.
  • Odpowiedz
Jak byłem młody to myślałem że szczytem gównorodzicielstwa jest wsiowe robienie dziecka po to żeby miał kto gospodarkę przejąć. Jak widać można dużo gorzej


@thorgoth: Takie gospodarstwo jeszcze w prl oznaczał zapewniony byt, dziś co prawda te mniejsze są nie rentowne ale dalej pozostają sporymi majątkami.
  • Odpowiedz
@Mega_Smieszek: mam bliską koleżankę, która ma dwójkę dzieci, starsze z niepełnosprawnością i rozmawiałyśmy kiedyś na temat opieki nad starszym w przyszłości. Powiedziała zgodnie z prawdą, że do jej śmierci ma nadzieję być w stanie zajmować się synem (chłopak ogólnie chodzi, potrafi robić różne podstawowe rzeczy w domu, choć niezdarnie i nie wszystko, ale nie dałby rady sam sobie zakupów zrobić, zadbać o to, co mu potrzebne, mieszkać sam, bo jego
  • Odpowiedz