Wpis z mikrobloga

Byłem wczoraj na pierwszych większych zakupach i muszę przyznać, że koszty wyżycia jeśli chodzi o jedzenie są faktycznie niskie. Jeśli kilo ryżu kosztuje 0,4 funta a 500g makaronu na spaghetti 0,23 funta to takie podstawowe zapychacze wychodzą taniej niż w biedronce. Cieszę się, że już nie mieszkam w hostelu. Wynajmuję pokój na Waltham Forest całkiem przestronny, umeblowany, duże podwójne łóżko, chata ogólnie zadbana a landlord i drugi lokator są bardzo w porządku. Jeśli chodzi o umowę to 400 funtów na miesiąć i 200 funtów depozytu, jakbym zrezygnował to z 2 tygodniowym wyprzedzeniem a jakby on chciał umowę zerwać to z miesięcznym wyprzedzeniem, wszystkie rachunki w cenie wynajmu, własna mała lodówka i w sumie wszystko co potrzeba do normalnej egzystencji w przeciwieństwie do hostelu. Byłem dzisiaj otworzyć konto bankowe z racji tego, że mam umowę wynajmu (landlord przyniósł mi też swój council tax jakby umowa miała nie wystarczyć). W internecie są najróżniejsze opinie o każdym z banków więc postawiłem na Lloydsa ponieważ drugi lokator mówi że w nim ma i nie ma zastrzeżeń. Na początku mała dezorientacja gdzie się ustawić aby to konto otworzyć zwłaszcza, że całkiem sporo ludzi było w środku. Postanowiłem wpierw usiaść i przejrzeć ich ulotki aby się upewnić o warunkach, obok na krześle ktoś zostawił gazetę, podszedł jakiś gościu zapytał się czy to wolne miejsce grzecznie, oczywiście potwierdziłem i tą gazetę zabrałem, zaraz po tym padło "how are you", gadka szmatka zapytałem czy wie gdzie iść aby otworzyć konto to mi pokazał drogę. Chciałem przejrzeć do końca ulotkę a w tym momencie ten siedzący obok zaczepił jakiegoś pracownika którego widać znał, pokazał na mnie że bym chciał konto otworzyć, zostałem poproszony o dowód poszliśmy do pokoju coś tam poklikał na umowę i council nawet nie patrzył tylko zapytał się o adres a potem powiedział, że w domu mam uruchomić online wprowadzając dane które przyjdą pocztą. Potem odwiedziłem okoliczne jobcentre i podrukowałem oferty i zaczynam składać aplikacje. Już się przełączam na angielski coraz bardziej. Odwiedziłem też z ciekawości sklep "Wszystko za 1 funta" jak się okazało w środku byli chyba sami polacy nawet wśród obsługi, nie usłyszałem tam ani słowa w innym języku. Podczas każdego wyjścia z domu dłuższego niż 10minut minie się polaków a podczas dłuższej jazdy autobusem zobaczy się "polski sklep", miałe tez okazje zobaczyć na jednym z kościołów napis "Polska msza" oraz "Spowiedź", duchowni też są na emigracji jak widać.

#skzuk
  • 23
@sukcez: Jeśli chodzi o polskie sklepy to warto tam kupować pieczywo i ser/wędline na chleb. Jakościowo wychodzi o wiele lepiej niż te z marketów angielskich (które smakują jak gówno) a i cenowo nie ma tragedii.

Funciaki są zajebiste. Dużo tam idzie dostać fajnych rzeczy codziennego użytku (żele markowe, dezodoranty, maszynki do golenia, pianki). Uważaj za to na spożywkę bo często jest stara i przeterminowana tam. Ja spijałem monstery zawsze z funciaków.
W Stratford i okolicy jest bardzo dużo "nowej emigracji" z Polski. Główne zalety to dobra komunikacja (sporo linii metra + overground) i czynsze niższe niż w dzielnicach w podobnej odległości od centrum, tylko w kierunku zachodnim.

Jak się sprowadzałem do Londynu to przez parę miesięcy wynajmowałem tam pokój, dało się przeżyć, ale w okolicach blokowisk było trochę nieprzyjemnie.
@elcor: Marnym poziomem ale będąc na miejscu szybko przyswajasz. Od liceum (2,5roku) nie miałem zajęć z angielskiego jedynie tyle co w grach bądź angielskich stronach (reddit). Tak więc przeczytam, zrozumiem ze słuchu ale samemu coś pogadać to raczej niezbyt skomplikowane kwestie ale z każdym dniem coraz lepiej. Dla przykładu jak poszedłem kupić starter do telefonu nie wiedziałem jak jest doładować, powiedziałem więc "I want to put some money on my phone"
@sukcez Fajne masz te opisy, początkowy hype się udziela. Jak zaczną napływać negatywne myśli, staraj się je odgonić. Zajmij się czymś, zacznij pracę jak najszybciej tylko możesz. Na początku nie ma co przebierać, łatwiej pracować i szukać pracy marzeń niż bujać w obłokach cały czas.

Mieszkam w N7 i możemy kiedyś wyskoczyć na jedno albo dwa jeżeli będziesz miał ochotę. Odezwij się na PW jakby co.
@voodoopl: Nigdy nie mogę się połapać jeśli chodzi o prywatne wiadomości na wykopie, w tym względzie jestem upośledzony. A co do pracy to jutro mój landlord zaniesie CV do hotelu w którym pracuje a jest to jakiś 5 gwiazdkowiec więc fajnie by było zacząć od najniższego szczebla tam a potem się poduczyć na coś bardziej wymagającego :)

@anoption: Masz racje, bezmyślnie skopiowałem z notatnika sobie, następny z akapitami :)
@anoption: Nie wiem a nawet jakbym wiedział to nie chcę wydawać szczegółów które nie są nikomu do niczego potrzebne :) A sądzę, że takich hotelów w Londynie jest mnóstwo :D
@elmyn: Chętnie, a jakieś porady co do szukania pracy zarzucisz? Chodzić od knajpy do knajpy o KP byleby coś mieć, gumtree ? Jak szukałeś i jak znalazłeś swoją :)
@sukcez ja zostalem tutaj sciagniety przez firme wiec to inny przypadek, natomiast moja dziewczyna ma juz 3 prace (jedna byla za daleko, druga sie nie spodobala ale trzecia jest spoko) i jej poczatek byl taki ze przegladala ogloszenia na londynek.net i tam szukala pracy. Kolezanka natomiast poszla do job centrow z CV i z tamtad dostala prace. A kumpel poszedl na pierwsza budowe jaka spotkal, zapytal czy nie szukaja pracownika i sie
Super się czyta Twoją relację, ja sam zastanawiam się nad emigracją, ale narazie zbieram kasę i informacje :) twoje są bardzo przydatne.

Czy przy okazji mógłbyś opisać co ze sobą zabrałeś, i co np. jest zbędne, a co w sumie żałujesz, że nie zabrałeś.

No i jeszcze kwestia netu (bo to podstawowe narzędzie komunikacji :) ) jak z nim jest?Darmowe hot spoty, z karty telefonicznej masz?

I na koniec trzymam za Ciebie
@kiko79: Wziąłbym więcej przelotek, zapomniałem spakować do bagażu rejestrowanego pianki do golenia, antyperspirantu i maszynek które mi się teraz marnują w Polsce niepotrzebnie. Zabrałem w opór ciuchów, laptopa, telefon z polską kartą i drugi tani bez simlocka. Uważam za niepotrzebne to, że wziąłem z Polski leki ale niech już sobie leżą w szafce. Internet w hostelu miałem za friko i tutaj na pokoju mam w cenie wynajmu. Są darmowe hot spoty