Wpis z mikrobloga

@Remus00:

Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze... na śniadanie matka kroiła wiatr, ojca nie znałem, bo umarł na raka wątroby, kiedy zginął w tragicznym wypadku samochodowym, po samospaleniu się na imieninach u wujka Eugeniusza. Wujka Eugeniusza zabrało NKWD w 59. Nikt nie narzekał.

Wszyscy należeliśmy do hord i łupiliśmy okolicę. Konin, Szczecin i Oslo stały w płomieniach. Bawiliśmy się też na budowach. Czasem kogoś przywaliła zbrojona płyta, a czasem nie. Gdy
  • Odpowiedz
Mój przyszywany dziadek(mąż babci od 25 lat) pochodzi z kresów(ur. w 41r.) i przeprowadził się po wojnie z całą rodziną na ziemie odzyskane.
Miał w sumie 18 rodzeństwa(jeden ojciec i jedna matka), jednak dorosłości dożyło tylko 11 osób.
2 razy urodziły się bliźniaki, jedne umarły po 6 miesiącach, drugie w wieku 3 lat. Dwójka umarła przy porodzie.
A siódmego który nie dożył dorosłości zabił Werwolf.

I tak super się żyło ( ͡
  • Odpowiedz
Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze... na śniadanie matka kroiła wiatr, ojca nie znałem, bo umarł na raka wątroby, kiedy zginął w tragicznym wypadku samochodowym, po samospaleniu się na imieninach u wujka Eugeniusza. Wujka Eugeniusza zabrało NKWD w 59. Nikt nie narzekał.


Wszyscy należeliśmy do hord i łupiliśmy okolicę. Konin, Szczecin i Oslo stały w płomieniach. Bawiliśmy się też na budowach. Czasem kogoś przywaliła zbrojona płyta, a czasem nie. Gdy w stopę
  • Odpowiedz