Wpis z mikrobloga

ehhh kiedyś huopa gierki jarały, mogłem se grać w kanterka na faceit po kilka h dziennie i czułem radość z codzienności. Teraz jak odpalam losową gierkę i jak siedzę w niej ponad godzinę to jest sukces. Czasami próbuje coś nowego ograć, ale mnie to nuży od razu. Myślałem że z wiekiem zyskam chęć na gierki bardziej fabularne, ale nic a nic nie mam na takie ochoty. Nie chce mi się poznawać tych mechanizmów w nieznanych mi grach, czuję że to strata czasu. W rezultacie każde zagranie w tytuł, z którym mam pierwszy raz do czynienia, trwa max 45 minut. Godzina lekcyjna #!$%@?... kiedyś w 45 minut grania traktowałem jak rozgrzewkę a teraz ehhh...
Ostatecznie teraz jak coś odpalam to tylko te gry co znam. Gram w nie z nostalgii, ale też bez zacięcia. Teraz niby mam już inne hobby, ale nie wciąga mnie ono tak jak moje dawne hobby, czyli granie competitive (cs, sc2).
Moja zmiana podejścia do grania na kompie pokazuje mi, jak bardzo się zestarzałem, a nawet nie wiem kiedy. Kiedyś grane było w gry które wymagały dużej szybkości, refleksu, wiedzy o grze i dużego zacięcia (grindowanie w mmo). Teraz jak gram w gry, to są to gierki typu 1)odpal i bądź w stanie bezrefleksyjnie pograć 15 minut 2) turówki 3) gierki z dzieciństwa przyjazne dziadowemu graniu (D2, Guild Wars 1/2, titan quest).
Podsumowując: It's over dla dziadocela

#przegryw #gry
  • 3
  • Odpowiedz