Wpis z mikrobloga

Odkąd wprowadziłem do mojego życia swego rodzaju grę jazdy po mieście i poza w sumie też tylko wciskając gazu to życie stało się piękne i spokojne, zrelaksowane.

Dużo kierowców do okoła się szarpią gazują, hamują, zmieniają pasy trąbią, zajeżdżają se drogę, siedzą na zderzak, żeby być tylko jeden dwa samochody z przodu itd.
Po co mi to hahahaha.

Ja mam wyliczone gdzie i na jak długo się światło świeci, i jadę np 200m pomiędzy światłami.tak ze raz przygazuje mocniej a większość dystansu się już toczę,
Wtedy ci z przodu się po ustawiają w kolejce na kolejne światła a ja jak szef na luzie dojadę i w ostatnim momencie depne hamulcem jak żyleta bez śmiesznego nerwowego podjeżdżania.

Dystans to samo, 2-3auta Się zmieści i ok niech se jadą, co chwilę widzę jak ktoś za mocno przygazowal i co chwilę musi dohamowywac hahahaha. Śmieszy mnie to seryjnie

Ja natomiast jadę z buforem i koniec końców na luzie lub tylko przyspieszając jestem za nim bez zamulania.

Na starcie że światel jak widzę że gość rusza to pierwsza myśl mi się pojawia że to nerwus co nie potrafi ruszyć jakby miał tylko jedną szansę, zero zdecydowania,
I co???
Przygazowal a potem znowu schamowal bo ten przed nim nawet nie ruszył mimo że zielone się zaświeciło.
No i gdzie ten przede mną chce się pchać??

Dlatego ruszam dynamicznie dopiero jak mam 110% pewności że wszyscy ruszyli, przynajmniej sprzęgło oszczędzam a nie bujam się na światłach przód tył jak niektórzy trzymacze kierownicy xddddd

Jest mi wstyd i głupio autentycznie jeśli musiałem wcisnąć hamulec bo nie przewidziałem czegoś na drodze albo za mocno przygazowałem.

Poza oczywistymi momentami jak korek lub ktoś nagle mocno hamował bo inny nagle zaczął skręcać w ostatnim momencie na boczną drogę.

Po za miastem to samo, jest 50mil limit a potem 40mil i 30mil to tak celuję że nawet hamulca nie używam,sprawia mi.to.satysfakcje.

Największy komplement mi kiedyś kobieta na światłach po dojechaniu do miasteczka powiedziała, że "mi się światło stop chyba popsuło bo mało działa".
A ja po prostu nie chamuje bo mi się nie chce.

Z plusów to niskie spalanie i klocki miałem zużycie 10% na rok mimo 15.000mil połowa po mieście połowa po autostradzie.

#uk #niewiemjaktootagowac #ruchdrogowy #prawojazdy #motoryzacja #przemyslenia #wygryw #anglia #emigracja #oszczedzanie #takaprawda #piratujo #piratdrogowy #finanse
  • 7
  • Odpowiedz
@adamsowaanon jeżdżę podobnie, ale jednak spod świateł ruszam dynamicznie jak pierwszy jestem. Ciśniesz piździka na 3-4 tys. obrotów, biegi cyk cyk i dalej sobie już pyrkasz spokojnie.
  • Odpowiedz
  • 0
@Krupier: no.ja też dynamiczniedo limitu prędkości a potem tak się toczę żeby zhamowac przed kolejnymi światłami z mniej niż połowy prędkości jeśli jadę pierwszy,

Jak jadę za kimś to jadę tak żeby mieć odstęp przy rozpędzeniu się a potem mieć bufor i dohamowac też dynamicznie jak już kilka aut się zatrzyma przede mną,
Bo inaczej trzeba podjeżdżać na raty
  • Odpowiedz
@adamsowaanon ja to do niektórych świateł, które znam na pamięć to się toczę nawet i 30 km/h, ludzie mnie wyprzedzają, zapierdzielają i potem stoją na czerwonym, a ja dojeżdżam na dwójce, zapala się zielone i dzida, a tamci zostają z tyłu. XD
  • Odpowiedz
@adamsowaanon: robie too samo ale wyliczajac dynamicznie prawdopodobienstwo ze bede stal w korku. W swoim miescie znam na pamiec to.
Jak przesadze z gazem to wlavzam AC i hamuje alternatorem i redukcja plus nawilzam za pol darmo uszczelki AC. Raz z centrum Leicester 4h jechalem do innego miasta i nie uzylem hamulca prawie ani nie stawalem w korku a inni sardynki w dymie przez 5 mil wyjazdu z Manchester
  • Odpowiedz