Aktywne Wpisy
Wattson +150
Coraz niebezpieczniej robi się na ulicach miast, ludzie narodowości polskiej chodzą po ulicy i dźgają przypadkowych przechodniów. W przyszłych wyborach mam zamiar zagłosować na partię, która wyrzuci tych wszystkich Polaków z Polski.
#neuropa #bekazprawakow #bekazkonfederacji #bekazkuca
#neuropa #bekazprawakow #bekazkonfederacji #bekazkuca
Chad_ze_stulejka +98
Za każdym razem jak jade na wakacje czy to u nas nad morze czy do ciepłych krajów, zawsze bacznie obserwuję wszystkie opalające się Julki. Oceniam ich dupy, cycki, nogi itp. Zaglądam im w krocza oraz sprawdzam czy dokładnie golą anusy (przy stringach łatwo to stwierdzić). Siedzę na kocu i udaję, że coś na telefonie. O tak robie ( ͡° ͜ʖ ͡°), zoomy na dupy i cipy niczego niepodejrzewających
Też tak macie, że z czasem wszystkie gówniarskie wspomnienia z lat młodzieńczych, studenckich to wasze najlepsze momenty w życiu, a te dorosłe i już bardziej poważne, gdzie jest żona, dziecko, poważne stanowisko pracy, dobre zarobki to tam jest pikuś w stosunku do tego, co było kiedyś? Ja bardzo tęsknie za gówniarskim piwskiem pitym po szkole w czasach liceum, za baletami w wakacje na jakiejś dyskotece pod miastem, gdzie czasem trzeba było nad ranem wracać kawał z buta bo nie było autobusu, za gówno pracą za 5zł/h gdzie szło się na kacu w czasach studenckich, za mieszkaniem w małym pokoju na mieszkaniu z kilkoma innymi osobami i tak dalej? Wiele razy sobie plułem w brodę, że pracowałem na jakimś magazynie, godząc to ze studiowaniem, a potem całą tygodniówkę przepuszczałem w weekend na melanżach. Tak samo całą kasę którą zarobiło się w wakacje w niemczech na przysłowiowych szparagach przepuszczało się na imprezy i wtedy może i było szkoda tego, ale teraz to zupełnie nie i nawet żałuje, że czasem miałem jakieś hamulce. Każdy wjazd na wakacje cieszył, bo byli znajomi.
A teraz? Byłem w Peru na wakacjach w tamtym roku. I w sumie to nic z tego nie mam, żadnej uciechy. Nawet żadnego zdjęcia swoim telefonem nie zrobiłem. Wszystko takie nudne. Zbędnie wydana kasa. Chyba najwięcej radości to mi daje jakieś wyszukane jedzenie, pewnie za miliony monet i wykopki by napisały, że tylko frajer tyle zapłaci. Jest różowa, jest dziecko i w sumie jakby ich nie było to nie zrobiłoby mi to różnicy. Czuje się jakby wszystko we mnie zamarło jak wszedłem w dorosłość.
Rozkminiam to, bo jak gadam z kolegami, nawet tymi z dawnych lat, to oni mają wręcz odwrotnie. Mówią ze wstydem o latach młodzieńczych, studenckich. Jak pokazywałem im zdjęcia (które regularnie przeglądam) to nie chcieli na nie patrzeć, bo wstyd i cały czas "weź to usuń". Prawdziwe życie jest teraz, a tamte lata to wstyd i trzeba zapomnieć. Jak wspominam jak przepuszczaliśmy kasę po zaliczonym kolokwium na jakieś alkohole premium to jest ręcz skowyt, że zmarnowana kasa, a nawet oskarżanie mnie, że to pewnie ja ich namawiałem. Wakacje? Dla mnie najlepsze wspomnienia i co z tego, że spało się w jakiejś altanie. A oni, że żałują, że jeździli i woleliby zamiast 10 tamtych wakacji jechać teraz na jedne i spać normalnie w hotelu.
Czemu ja mam odwrotnie? A jak jest u was? Czy to #depresja ?
#feels #zalesie #doroslosc
─────────────────────
· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: Jailer
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim
Ja mam prawie 4 dychy na karku i często imprezuje ze studenciakami którzy mają rodziców w moim wieku, zupełnie mi to nie przeszkadza, a im chyba też nie skoro wypisują mi w jakim barze siedzą
Ale jak masz znajomych tych dawnych to może warto i z nimi jakiś
spróbuj z kimś skonsultować swój problem, a jak nie masz z kim nie wstydź się pójść do psychologa
Co w tym złego, że miło wspominam dawne czasy? Otagowałem niby depresja ale raczej nie zamartwiam się niczym, funkcjonuje normalnie, dom, rodzina, praca, zero stresów ale jakoś bardzo miło wspominam tamte czasy. No było fajnie.
Nie kumam czemu znajomi żałują tego wszystkiego, dla mnie
───────
Żeby nie było, nie odwaliłem nigdy jakiejś krzywej akcji abym się wstydził tego, raczej wszystko było normalnie. Ale nie kumam zupełnie aby nie wspominać tego i nie tęsknić za tym wszystkim. No czego tu się wstydzić? Że się szło na wagary? Że wypiło parę piwek? Że przepuściło kilka stówek na melanżu
─────────────────────
· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: Jailer
Ale przyszedł koniec studiów, każdy poszedł w swoją stronę i już przestaliśmy popijać. Nigdy nie miałem chęci pić sam, bez znajomych. Koniec końców od 10 lat pije nie częściej niż z raz na kwartał, głównie na jakiś imieninkach teściowej, weselu czy na sylwestrze. No i czasem jak się uda z kimś spotkać, jakieś piwo choć i takie spotkania często kończymy przy piwie zero.
Nawet jak są wakacje i mamy all inclusive to alko z żoną weźmiemy symbolicznie w postacie 1-2 drinków na cały wyjazd. Ale nie ukrywam, chciałbym mieć takiego kumpla który mnie rozumie, takiego drugiego ja i z nim chętnie bym usiadł i skorzystał z tego za co zapłaciłem i przetestował te wszystkie 10 drinków z karty. Ale tak samemu to nawet się nie chce człowiekowi.
Sporo moich znajomych miało jeszcze przygody z #narkotykizawszespoko mnie to ominęło, oczywiście mam tu na myśli tylko maryśkę, nic więcej i nikt z tego tytułu nie miał
@mirko_anonim: dziwnie się to czyta z perspektywy człowieka, który nie przepił przez całe życie kwoty opiewającej nawet na 100zł xD
@Pandillero: dla mnie to 2-3 proste drinki w barze jak co weekend xD
@mirko_anonim: A nie możesz z żoną? Może w tym jest problem? Bo większość ludzi jednak ze swoim partnerem robi takie rzeczy. Ja wspominam bardzo
@mirko_anonim: bardzo źle. Jankesi powiedzieliby, że wtedy przeżyłeś szczyt swoich możliwości. Więcej tu: https://nypost.com/2023/02/04/reddit-reveals-how-to-tell-if-someone-peaked-in-high-school/ A poza tym obejrzyj link related, bo coś mi się wydaje, że to ty masz problem z alkoholem, a nie z kolegami.
I tak, moja żona miała dużo skromniejsze życie towarzyskie niż ja. Taka szara myszka. I jest 5
I też napisałem wyżej, że nie chodzi o to aby mieć teraz znajomych do picia, bo wiem, że to i
Teraz galopowałem po lesie, błoto jeszcze nie wyschło, niby człowiek siedzi wysoko, a i tak do pasa ochlapany od prędkości jaką koń wyrabia, gałęzie świstają nad głową, parę razy trzeba było położyć się na końskiej szyi żeby uniknąć co większej, a obok mnie pędził drugi koń z moją instruktorką; w domu akurat tak sobie słucham Ogniem i Mieczem ostatnio, poczułem się jak konni zaporożcy wyjeżdżający na wiosnę na Dzikie Pola, jakaś taka zwierzęca dzikość w sercu mi się pokazała, dyszenie konia zrównało się z moim, adrenalina i rzucony okrzyk “Panie Michaaale! kon mi ustaaaje!” jak filmowy Zagłoba na sam koniec przed wejściem w stępa.
To był weekend, ale w środę po pracy powtórka - 33 lata here.
@mirko_anonim: nie, bo nie zrujnowalem sobie doroslego zycia zonami, dziecmi i innym balastem.
Wczoraj caly dzien pilem piwo i palilem bolki na zaglowce z