Wpis z mikrobloga

Mirki cyklujące, wczoraj po dłuższej przerwie (ponad rok) poszedłem na #rower, jakoś wycieczka mi się wydłużyła i wyszło ponad 50 km. Gdzieś tak w połowie drogi zaczęło mnie #!$%@?ć kolano (tuż pod rzepką], potem drugie, jak wracałem to już praktycznie zęby zdzierałem z tego bólu.

Jak schodziłem z bajka ból ustawał, mogłem iść, nawet biec. Gorzej jak zginałem kolana, później ledwo co w klopie mogłem usiedzieć. Co to może być, zwykłe nierozruchanie przedsezonowe, nie umre? W sumie myślałem, że bez problemu traskę zrobię bo biegam sporo a tu taki zonk.

#kiciochpyta #januszemedycyny #januszefizjoterapii
  • 7
@messern: Fatalnie, że pomimo bólu jechałeś dalej zamiast zadzwonić po kogoś czy wziąć taxi. Miałem podobnie i 2 lata leczyłem... Jak pierwszy raz na rower od takiego czasu to wysoko sobie poprzeczkę postawiłeś z tymi 50 km... Byłeś zwyczajnie fizycznie nieprzygotowany.
@Yokozuna: ze znajomą jechałem, ambicja mi nie pozwoliła odpuścić :) W sumie 2 lata na rowerze nie jeździłem, rok temu raptem może z 3 dni... Przerzuciłem się na bieganie i byłem przekonany, że stawy mam przygotowane na taką wycieczkę. Rok temu za pierwszym razem było 40km i nawet tego nie odczułem.