Wpis z mikrobloga

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
#dziedziczenie #prawo #kredyty #pozyczki #chwilowki

Babcia rozwiodła się kiedyś z dziadkiem, z tego związku była dwójka dzieci - ciocia i mój tata. W domu była patologia, tata jak miał 14 lat babcia go wywaliła, chodził głodny itd, ale ciocia została z babcią. Tata wyszedł mimo wszystko jako normalny człowiek, założył dom, na tyle ile mógł odciął się, ciocia została przy babci i jej życie tak się ułożyło, że jest schorowaną psychicznie starą panną na rencie.

Tata utrzymał kontakt z babcią ze względu na mnie i brata - ale kontakt wyglądał tak, że wpadaliśmy tam na święta, ze świadectwami, dzień babci i nic poza tym. Z czasem zobaczyliśmy, że to bardzo specyficzna kobieta i mimo, że rodzice nas nie nastawiali, to z bratem zajrzenie tam traktowaliśmy jako przykry obowiązek. Jeśli którekolwiek wpadło tam samo, to słuchało przykrych rzeczy o tym drugim (np. rodzina matki widać, że Łukasza faworyzuje, a tobą pomiatają). Nie wiem co moja babcia z tego miała, ale dosłownie ona robiła wszystko aby rodzinę podzielić i kilka razy tego doświadczyłam takiego podpuszczania/szczucia jednym na drugie. Tata jak zauważył jak nam się zmienia podejście wymiksował się z tych spotkań i już nawet nie udawał, że chce tam iść.

W zeszłe święta bożego narodzenia koniecznie chciała abym odwiedziła ją sama później. Odwiedziłam. Powiedziała mi, że jej dom i posesja notarialnie to współwłasność jej i cioci (mimo nieuleczalnie chorej psychiki nie jest ubezwłasnowolniona). Powiedziała, że jej wola jest taka, żeby to przeszło na mnie, ale nie było sprzedawane ze względu na ciocie i ciocia ma dożywocie tutaj. No spoko - podziękowałam, powiedziałam że jak coś trzeba niech dzwoni i poszłam sobie. Wiem dobrze, że niezależnie kto to w rodzinie odziedziczy to ma być to zabezpieczeniem na ciotkę, bo nie ma dzieci, jest chora i nie będzie miała emerytury, a renta jest głodowa. Prawdę mówiąc też myślałam, że babcia rzuca takimi słowami do każdego i ma nadzieję, że nagle wszyscy zaczną ją częściej odwiedzać - z babcią więzi nie mam, pazerna nie jestem, przyjęłam do wiadomości i nic mi to nie zmieniło. Moja reakcja w każdym razie była nijaka, więc babci plan mógł się zmienić.
Jak rozmawiałam z bratem to przyznał, że jemu babcia nic takiego nie mówiła, więc może faktycznie chciała dać to na mnie? Ktoś ją nastawił/sama się nastawiła, że tata będzie chciał to od razu sprzedać (nie wiem kto xD mamy jakąś ziemię i tata nie chce jej sprzedawać, nawet po to aby kupić ziemię na budowę domu dla brata w innym miejscu -bo ma pogląd, że ziemi nie sprzedaje się i już). Przypuszczam, że gdzieś swoją wolę spisała, bo już od 20 lat słyszałam, że ona zaraz umrze i od 20 lat ciągle się na to przygotowywała. Może wszystko na tę ciocię? Oby tak było.

Teraz jest tak, że my z bratem mamy po 30 lat, a babcia umiera. Na święta nie otworzyła mi drzwi - myślałam, że wyszła z koszyczkiem do kościoła, dwa dni później był mój brat i też nie otworzyła, więc zaczął dochodzić i od psychicznej cioci dowiedział się, że jest w szpitalu w stanie ciężkim. Ciocia nie dzwoniła bo sama "przejęła się tym i źle się czuła".
Podobno ciocia nie chciała wzywać karetki "aby nie robić pokazówki na osiedlu", ale przyszła w odwiedziny jakaś dalsza sąsiadka i ona wezwała. Podobno przez to, że wezwała to została umieszona w szpitalu jako osoba uprawniona do dokumentacji, a że babcie przenosili między salami to ta dała jej dowód i klucze do mieszkania aby karmić koty.
Ta sąsiadka odwiedzała babcie w szpitalu coś tam karmiła wieczorami - nie wiem jak, bo babcia leży nie przytomna. No i chodzi faktycznie do domu babci karmić koty.

Zdobyłam numer do tej pani. Tata dzwonił, ale w sobotę była nie chętna aby się się spotkać, bardzo wymijała. Mówiła, że w poniedziałek będzie w szpitalu zdać ten dowód aby wypełnić dokumenty do hospicjum. Mój tata powiedział, że w takim razie się tam zjawi i odbierze od niej rzeczy, a i sam dopełni formalności. Dowód oddała, ale temat kluczy nawet zapytana wyminęła i po chwili w zamieszaniu zniknęła.

Sąsiad nam mówił, że dzień po naszym telefonie, w niedzielę, jeszcze przed przekazaniem dokumentów w poniedziałek, ta sąsiadka pojawiła się z kimś młodym pod domem babci i była w nim 2h - przypuszczamy, że przeszperała wszystko, no bo chyba tyle to się nie karmi kotów? Bardzo wątpię aby babcia miała cokolwiek w domu, bo zawsze wszystkim wszystko rozdawała i był to człowiek, który przepuści każdą kwotę, z drugiej strony mogła faktycznie mieć tam coś "cennego" - gotówkę, raczej nie dużo? Testament? Dostępy do banku? ale nie wiem czy w ogóle babcia miała konto. Co jeśli taki człowiek miałby "niecne plany" potrzebowały z tego mieszkania?
Tata był tam dziś aby przejrzeć szafki w poszukiwaniu legitymacji ubezpieczeniowej- otworzyła jemu siostra, który ma drugi komplet kluczy. Nie znaleźli legitymacji.

Wiem, że przed wyjazdem do szpitala babcia dała "najważniejsze papiery" cioci ale nie wiemy co to znaczy - jest tam ksero legitymacji ubezpieczeniowej, ale nie ma oryginału. Jak pytaliśmy się cioci co tam jest, to po naciskach usłyszeliśmy "że obiecała mamie, że nikomu nie pokaże do czasu aż mama żyje" i tylko podzieliła się informacją o kserze - no ok to jest coś, że numer legitymacji jest, ale trochę się martwimy czego może tam nie być i co mogła ta sąsiadka wynieść i do czego użyć?
Z drugiej strony ciocia powiedziała mi, że obca kobieta ma dowód babci, bo "ona jest chora i głupia i nikt jej nie ufa". Nie klei mi się to, chociaż nie ukrywam - cioci umykają obowiązki, jest dosyć egocentryczna i faktycznie jeśli chodzi o coś wymagającego formalności i regularności to mogłaby sobie z tym nie dać rady.

Czyli podsumowując:
Babcia ma 92 lata, zero szans na wyjście z tego, przypuszczam, że pożyje góra kilka miesięcy ale może to być też kwestia dni.
Kontakt z tatą ma oziębły.
Z córką ma doby, ale córka jest chora psychicznie.
Sąsiadka mogła coś wynieść, ale nie wiemy co.
Sąsiadka miała dowód babci 2 tygodnie.
Kluczy nie odzyskaliśmy.
Nie wiemy jakie dokumenty ma psychiczna ciocia i czy faktycznie są tam jakieś istotne papiery przydatne jak babcia umrze.

Teraz pytania:
Czy jak babcia umrze może mieć ona jakiekolwiek roszczenia o coś? Mój tata już proponował jej zwrot kosztów jakie mogła ponieść, jeśli coś kupowała. Babcia ogólnie była pełnosprawna - najprawdopodobniej pomyliła leki i zaszkodziła sobie - to nie była staruszka która wymagała ciągłej opieki, tylko trafiła do szpitala nagle
Czy sąsiadka mogła coś wynieść co "zaważy" na postępowaniu spadkowym? Co to musiałoby być?
Czy da się sprawdzić po śmierci babci historię chwilówek/czegokolwiek, czy ona coś nie naciągnęła na jej dowód jak babcia już była w szpitalu?
No i podobnie z wyciąganiem pieniędzy z konta, jeśli babcia jakiekolwiek miała. Babcia wszystko notowała sobie więc nie zdziwię się jeśli do karty miała przyklejoną karteczkę z pinem.
Czy jeśli faktycznie babcia przepisała to na mnie - jeśli się zrzeknę to na kogo to pójdzie? Tylko na tatę czy na ciocię i tatę po 50%?

Sąsiadka prowadzi fundację - mam mieszane uczucia, bo albo to społeczny człowiek, albo bardzo cwany i biegły w zawiłościach prawnych. Stawiam na to drugie po tym jak była niechętna oddać choćby klucze.

Zawsze była mowa, że jak zostanie sama ciocia to porozmawia się z nią i spróbuje sprzedać tę ziemię i kupić jej mieszkanie w okolicy (dom jest w stanie do rozbiórki, bardzo zaniedbany, ma też ciągłe problemy z ogrzewaniem/wodą/itd.) a i starczy jeszcze na jej leki/psychiatrów i wydzielanie pieniędzy na utrzymanie i inne lub nawet drugie mieszkanie, które z wynajmu pokryje potrzeby cioci. Majątek po babci ma być tylko zabezpieczeniem jej córki.



· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: Jailer
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim

  • 5
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: Jak babka nic nie miała, wszystko przepuszczała, a ciotka i tak zemrze w biedzie to ja bym się nie przejmował sytuacją tylko odrzucił wszystko całą "normalną" rodziną i niech gmina przejmie te długi.

Rachunki można zobaczyć za życia: https://www.centralnainformacja.pl/o-usludze/do-czego-sluzy-centralna-informacja/
Jak bardzo chcesz to wezwij notariusza do babci i niech ci da pełnomocnictwo notarialne za 150 zł do wszelkich akcji (mogę ci dać wzór jak chcesz). Wtedy będzie można pytać banki
  • Odpowiedz
via mirko.proBOT
  • 0
Anonim (nie OP): @Tytanowy_Lucjan
Nie przeczytałeś wpisu.
Babcia przepuszczała każdą gotówkę ale długów nie mała - boję się że sąsiadka mogła na nią nabrać chwilówek od czasu jak ta trafiła do szpitala, bo miała jej dowód.

Ciotka zostanie nam na starość, bo jesteśmy jej jedyną rodziną i państwo ma prawo nas pociągnąć do odpowiedzialności jak coś zacznie się dziać.
Dom to rudera do zburzenia, ale ziemia na której stoi chodzi po
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: No to zostaje tylko przyciśnięcie sąsiadki i postraszenie jej zarzutami prokuratorskimi za wyłudzenie kredytów i ewentualne machloje z notariuszem jakby sobie załatwiła takiego co jej to klepnął, że niby babka na nią przepisała. Dopóki babka nie umrze, a ty nie przyjmiesz spadku z dobrodziejstwem to nie dowiesz się już teraz o żadnych wierzytelnościach.
  • Odpowiedz
Jak babka nic nie miała, wszystko przepuszczała, a ciotka i tak zemrze w biedzie to ja bym się nie przejmował sytuacją tylko odrzucił wszystko całą "normalną" rodziną i niech gmina przejmie te długi.


@Tytanowy_Lucjan: Tylko jak ciotka jest niezdolna do samodzielnej egzystencji to pozostaje kwestia kosztów opieki nad nią. Gmina może dochodzić od rodziny kosztów domu pomocy społecznej. Dlatego lepiej jednak mieć majątek, z którego można by to opłacać.
  • Odpowiedz
@DerMitteleuropaer Racja, ale jak jej dożywocie zapisano ewentualne to bez ubezwłasnowolnienia ciężko będzie sprzedać chałupę z ziemią by kupić jej coś innego, a długo spłacić będzie trzeba, bo komornika nie będzie obchodziło, że majątek jest niesprzedawalny. Zakosi ci kasę z innych kont.
  • Odpowiedz