Wpis z mikrobloga

Wracam drugi raz w swoim życiu do Boga. Tak przynajmniej czuję i mam nadzieję, że starczy mi siły. Do tej pory byłem hipokrytą i udawanym chrześcijaniem na pokaz. Do politycznych wojenek. Oczywiście, świętym ani amiszem nie jestem, żeby teraz udawać ministranta i kogoś, kto wszystkich dookoła kocha, ale to nie o to chodzi. Kiedyś miałem bardzo zły okres w życiu za nastolatka do studiów, (mimo, że Liceum wspominam super) wtedy bardzo dużo energii włożyłem w modlitwę i wiarę. Ona nie pomaga z dnia na dzień, to był cały proces. Oczywiście, nie ma czarodziejskiej różdżki. Wszystko poukładałem sam. Ale wszystko o co się modliłem, to była siła do walki, odrobina szczęścia i mi tego nie zabrakło. Potem wszystko to olałem i czułem, że nie potrzebuję w życiu niczego, bo mi karta sprzyja zawsze i jestem KIMŚ.

Pokonałem wszystkie swoje słabości w tamtym czasie. A po tym co czułem, wydawało mi się to na początku wręcz niemożliwe. I to ile miałem natręctw, uprzedzeń, których nikt nie widział. Okres studiów i mojego związku 6,5 roku było wręcz wystrzeleniem pod korek mojej pewności siebie i małych sukcesów. Uchodziłem wręcz za kozaka, myślałem, że jestem tak zaje*isty, że granic nie ma co sobie stawiać.

Teraz wszystko załamało się na raz. Odeszła dziewczyna, straciłem zdrowie, zawodowo też upadłem. Limit szczęścia się wyczerpał. Zostałem brutalnie zweryfikowany, jak zwykły mały człowieczek. Przez ten cały czas byłem totalnie zakłamanym typem, który wytykał innym jak mają żyć i jak powinni, taka toksyczna strona polskiego katolicyzmu i udawanej 'silnej męskości", gdzie nie ma miejsca na słabośc.. Teraz "jak trwoga to do Boga", ale odczuwam tu całkowicie inny "vibe". To jest bolesna lekcja od życia i idealny dla mnie dowód, że testem męskości nie jest danie komuś w ryj pod klubem, utrzymanie reżimu treningowego czy dominacja nad drugą osobą, ale pokonanie swoich demonów, przyznanie się do błędów i nauczenie się pokory, panowanie nad sobą i zdolnośc do refleksji i wyciągania wniosków.

Może to wszystko musiało się stać? Czuję się jakbym spadł z wysokiego C i dostał od życia brutalną lekcję, żeby mieć jeszcze szanse ogarnąć życie w prawidłowy sposób, bo gdzieś się pogubiłem i zabłądziłem.

Trzymajcie za mnie kciuki, żebym dostał na nowo siłę, żeby poukładać sobie: przede wszystkim zdrowie, ale też wewnętrzny spokój. Żebym po kilku niepowodzeniach i gorszych chwilach nie stracił tej wiary. Właściwie zaczynam wszystko na nowo.

#katolicyzm #chrzescijanstwo #przemyslenia #mezczyzni #niebieskiepaski #rozowepaski #gownowpis #
  • 30
  • Odpowiedz
  • 6
@Malenaa: Była neutralna. Teoretycznie wierząca, ale niereligijna i niechętnie nastawiona do Kościoła. Była dośc tradycjonalistką, ale była zero-jedynkowa, więc jeśli jej się nie podobała msza czy cała religijna otoczka, to zaraz jej odwalało, że czegoś nie lubi, ma w dupie i tak dalej. Ja na pewno wspominałem jej, że jak będę mieć dzieci, to chciałbym im pokazać swoją wiarę, tak jak wychowali mnie rodzice, a ona miała to gdzieś.

Byłem "wierzacy-niepraktykujący",
  • Odpowiedz
ale pokonanie swoich demonów, przyznanie się do błędów i nauczenie się pokory, panowanie nad sobą i zdolnośc do refleksji i wyciągania wniosków.


@Kopyto96: Czy nie można tego zrobić bez nawracania się do Boga?
  • Odpowiedz
To jest bolesna lekcja od życia i idealny dla mnie dowód, że testem męskości nie jest danie komuś w ryj pod klubem, utrzymanie reżimu treningowego czy dominacja nad drugą osobą, ale pokonanie swoich demonów, przyznanie się do błędów i nauczenie się pokory, panowanie nad sobą i zdolnośc do refleksji i wyciągania wniosków.


Może to wszystko musiało się stać? Czuję się jakbym spadł z wysokiego C i dostał od życia brutalną lekcję, żeby
  • Odpowiedz
  • 4
@MistrzKowalski: Tak, ale nikt cię o taką odpowiedź nie prosił. To tak jakbym teraz dyskutował o wyrobach mięsnych i wbiłby mi się wegan z tekstem "a ja mięsa nie jem 30 lat'. No bro, to widocznie nie jest wątek dla ciebie xD
  • Odpowiedz
  • 1
@odislaw: Dziękuję, widzę podobieństwa w tym co napisałeś, też jestem turbo sentymentalny i stały w uczuciach. W tym momencie liczy się tylko w 100 % moje zdrowie, ofc też rodzina i przyjaciele, ale to jest mój czas dla mnie i moja walka, nie cudza.
  • Odpowiedz
Trzymajcie za mnie kciuki, żebym dostał na nowo siłę, żeby poukładać sobie: przede wszystkim zdrowie, ale też wewnętrzny spokój


@Kopyto96: będę się za Ciebie modlił!

Teoretycznie wierząca, ale niereligijna i niechętnie nastawiona do Kościoła.

Ja na pewno wspominałem jej, że jak będę mieć dzieci, to chciałbym im pokazać swoją wiarę, tak jak wychowali mnie rodzice, a ona miała to gdzieś.


Teraz mi pewnie nie uwierzysz, ale dobrze się stało, że odeszła.
  • Odpowiedz
@Kopyto96:

W tym momencie liczy się tylko w 100 % moje zdrowie, ofc też rodzina i przyjaciele, ale to jest mój czas dla mnie i moja walka, nie cudza.


i tego się trzymajmy ()
  • Odpowiedz
  • 0
będę się za Ciebie modlił!


@Romska_Palo_Ul_Laputa: Dziękuję :)

Teraz mi pewnie nie uwierzysz, ale dobrze się stało, że odeszła. W dalszym życiu non stop byście się o to żarli. Żonę trzeba sobie dobrać zbliżoną światopoglądem, bo będziesz miał wiecznie wojnę w domu.


@Romska_Palo_Ul_Laputa: Ona miała podobny światopogląd co ja, nawet prawie taki sam. Raczej problemem nie było to, tylko zero-jedynkowe podejście do wszystkiego, brak cierpliwości, brak jej wewnętrznego spokoju, no
  • Odpowiedz
  • 1
@MistrzKowalski: Nie odbiło mi i szanuję twój wybór, tylko powiedz mi jak się ma twój komentarz do mojego posta? xD Dałem ci fajny przykład z jedzeniem mięsa, bo właśnie w taki sam sposób zareagowałeś. Żyj sobie tak, żebyś był szczęśliwy i tego ci życzę. Podjąłeś taką decyzję, bo to twoje życie i jeśli nie czujesz potrzeby o tym rozmawiać, to nikt nie powinien cię zmuszać.

Ale mam wrażenie, że skoro masz
  • Odpowiedz