Wpis z mikrobloga

Witam wszystkich na #wojnawkolorze następcy tagu #iiwojnaswiatowawkolorze.

PRAWDZIWA BIAŁA ODWAGA

„Nie ma żadnej siły, która by zmieniła istotną rzeczywistość, a która mówi każdym swym szczegółem, każdym uderzeniem serca, tonem muzyki, linią ornamentu, każdym ciosem w budowlach - o Polsce i polskości, o odwiecznych zaczynach polskości w duszy górala, Podhala i Tatrach. Nie jest to zasługa ani bohaterstwo, że Podhale i górale to Polska i Polacy.”

Porozmawialiśmy sobie już „dla równowagi” o Goralenvolk. Wiemy już, że za tą szumną nazwą kryła się jedynie propagandowa wydmuszka, że ta „kolaboracja” przy wyczynach bandytów z Armii Ludowej i innych sowieckich organizacji kolaboranckich, była jedynie niegroźnym, nieszkodliwym teatrem. I że górale nie mają się czego wstydzić.

Ale jest na pewno coś, z czego mogą być bardzo dumni do dziś. To także historia spod samiuśkich Tater, owianych wichrami i śniegiem. Historia w cieniu krzyżyka niespodzianego, biegnąca przez górskie szlaki i doliny, pełna odwagi i bohaterstwa. Zapomnianych i poszarganych przez mających bardzo krótką pamięć Polaków…

Wielu z Was słyszało o Goralenvolk i odmienianą przez wszystkie przypadki „zdradę” górali. A ilu zna nazwiska Augustyn Suski, Helena Marusarzówna, Bronisław Czech…?

Już jesienią 1939 roku na swoje szlaki ruszyli - często spontanicznie i oddolnie - kurierzy tatrzańscy. Byli to przewodnicy górscy, taternicy, narciarze i górołazy, ratownicy górscy. W ogromnej większości - górale. Musieli być bardzo sprawni fizycznie, by wytrzymać trudną marszrutę. Ich głównym zadaniem było utrzymanie łączności z Rządem Emigracyjnym RP. Znanymi sobie szlakami i ścieżkami, przez zaśnieżone szczyty i doliny, udawali się na Węgry. Przeprowadzali uciekających z kraju polskich wojskowych i zagrożonych aresztowaniem. W przemyślnych schowkach - wewnątrz piór, zaszyte za podszewkami, w ukrytych kieszeniach - przemycali meldunki, zdjęcia i mikrofilmy, pieniądze. Musieli unikać posterunków niemieckiej i słowackiej żandarmerii. Maszerowali w trudnych warunkach, w śniegu i deszczu, zacierając za sobą ślady. Każda z ich wypraw mogła być ostatnią. Schwytanych bowiem Niemcy sprowadzali do „Katowni Podhala” - ponurej willi „Palace” przy Chałubińskiego 7 w Zakopanem. Z niej zaś - droga prowadziła już tylko do obozu koncentracyjnego, lub pod mur…

Wielu zapłaciło najwyższą cenę. Wśród nich był Bronisław Czech, człowiek z tytanu o ogromnej skromności i dobie liczącej chyba 60 godzin. Trzykrotny olimpijczyk, trener polskich narciarzy, taternik, pilot i instruktor szybowcowy, ratownik górski. Jakby mało było mu pasji, to uwielbiał tenis, kajakarstwo, jazdę na motocyklu, a w wolnych chwilach grał na akordeonie, rzeźbił w drewnie i malował. Gestapo przyszło po niego w maju 1940 roku. Znalazł się w pierwszym transporcie do Auschwitz. Choć Niemcy bardzo zabiegali, by szkolił ich narciarzy - odmówił. Włączył się w obozową konspirację rotmistrza Witolda Pileckiego. Auschwitz już nigdy nie opuścił. Zmarł za drutami 5 czerwca 1944 roku.

Czy ktoś o nim kiedyś nakręcił film…?

A może słyszeliście o rodzeństwie Marusarzów? Stanisławie i Helenie? Stanisław był wielokrotnym mistrzem w skokach narciarskich, a na Mistrzostwach Świata w 1938 roku zdobył srebrny medal. I on był kurierem. Dwukrotnie go aresztowano. Gdy słowaccy żandarmi nie dali się przekupić, ogłuszył strażnika i uciekł przez okno. Niebawem aresztowano go znowu i nieustannie katowano w krakowskim więzieniu Montelupich. I stamtąd uciekł w brawurowym stylu przez okno, choć został ciężko ranny. Jego młodsza siostra Helena też została aresztowana. Mimo tortur nie wydała nikogo. Niemcy zamordowali ją w 1941 roku. Miała 23 lata.

Może o tej „trudnej historii” warto byłoby powiedzieć „dla równowagi”…?

Jednak nie brakowało ich nigdy. Ilu ich bylo? Nie wiadomo. Znane są nazwiska tylko czterdziestu na pewno. Wielu podejmowało działania na własną rękę, bez informowania organizacji konspiracyjnych. Wiadomo jedynie, ze dzięki nim i ich odwadze łączność Londynu z krajem trwała do końca wojny. To właśnie dzięki nim Jan Karski zdołał opuścić Polskę i powiadomić świat o niemieckim ludobójstwie na Żydach. Lubili powtarzać, że „choćby Niemcy stanęli na całej granicy i złapali się za ręce, my i tak przejdziemy”. Dla wielu Polaków byli wielkimi bohaterami, namacalnym łącznikiem między okupowanym krajem, a wolnym światem.

* * *

Ale kurierzy tatrzańscy nie byli jedyni.

Zdrada Krzeptowskiego została przyjęta z oburzeniem. Ród Krzeptowskich słynął bowiem od lat z patriotyzmu i pracy na rzecz Polski. Wacław był długoletnim prezesem Stronnictwa Ludowego na Podhalu, Spiszu i Orawie, był też jednym z przywódców przedwojennych protestów chłopskich na Podhalu. Wacław parł naprzód: przeforsował utworzenie góralskiej szkoły, drużyny sportowej, powstały społeczne kuchnie karmiące najbiedniejszych górali. Planowano w ramach Goralenverein utworzenie flagi „góralskiego państwa” - z Tatrami i swastyką - i wydawanie „góralskich dokumentów”, a potem także utworzenie „góralskiego legionu SS”, to wiecie wszyscy z mojego wpisu jak to się skończyło.

Choć była to „kolaboracja” niegroźna i raczej groteskowa (a czasem nawet korzystna), to górale reagowali na nią z oburzeniem. I oporem.

Biernym, bowiem uparcie trwali przy swojej polskości. Nie wyrzekali się pochodzenia i tradycji. Jeśli określali siebie jako górali, to jednocześnie jako Polaków. Nie chcieli brać „góralskich” kennkart z literą „G”. Wydano ich tylko 18 %.

(Tu ciekawostka, „góralskie” kennkarty ocaliły życie kilkudziesięciu podhalańskim Żydom, którym je wydano. Dzięki nim przeżyli okupację…)

I czynnym - i tak zaczęła się historia Konfederacji Tatrzańskiej.

* * *

Działania „krzeptowszczyzny” uznano za plamę na honorze górali. I że górale sami muszą rozprawić się z tą plamą, a nie organizacje ogólnopolskie. Że muszą powstać góralskie organizacje podziemne, które rozprawią się z „krzeptowszczyzną”, zachowując wierność Rządowi RP. By nie stworzyć wrażenia, że górale zgadzają się na kolaborację.

Myśl tę zsyntetyzował por. Augustyn Suski, góral pochodzący z Szaflar pod Nowym Targiem:

„Honor nakazuje, by Goralenvolk został zdławiony przez samych Podhalan”.

Suski, biedny wiejski nauczyciel, absolwent filologii po UJ, zaznał okupacji zarówno niemieckiej, jak i sowieckiej. Gdy powrócił z sowieckiej strefy na Podhale w maju 1941 roku, włączył się w pracę konspiracyjną. Szybko pozyskał współpracowników do swej pracy: Jadwigę Apostoł-Staniszewską z Nowego Targu i Tadeusza Popka z Waksmundu. Ta właśnie trójka powołała do życia Konfederację Tatrzańską w czerwcu 1941 roku.

Konfederacja miała gromadzić ludzi o różnych poglądach, niezależną, ale podporządkowaną Rządowi RP i konspiracji w kraju - Związkowi Walki Zbrojnej. Jej członkowie mogli należeć do innych struktur konspiracji. KT w deklaracji ideowej wyrażała wierność i gotowość do walki o wolną, demokratyczną i niepodległą Polskę. Chociaż wyrażała ona np. wrogość wobec Związku Radzieckiego, to podporządkowała się decyzji o sojuszu Rządu z Moskwą. Organizacja miała charakter zdecentralizowany: jej podstawowymi komórkami były 5-osobowe placówki lokalne. Organizacją zaś kierowała demokratyczna Placówka Naczelna (na czele której stał Naczelnik, czyli sam Suski), która miała podejmować decyzje jednomyślnie.

Miało to skończyć się tragicznie, ale nie uprzedzajmy wypadków…

* * *

Suski przy tworzeniu KT skontaktował się z mjr Edwardem Gött-Getyńskim i por. Eugeniuszem Iwanickim, twórcami Dywizji Podhalańskiej w Konspiracji - podziemnej organizacji wojskowej, która w odpowiednim momencie miała przejąć władzę na południowych krańcach Polski. W jej skład mieli wchodzić zweryfikowani, patriotycznie usposobieni „granatowi” policjanci, jako że dysponowali bronią i mieli przeszkolenie wojskowe. Jednym z nich był kpt. Józef Wraubek, komendant policji w Nowym Targu. Jesienią 1941 r. DPwK weszła w skład Konfederacji jako jej ramię wojskowe.

Konfederacją koncentrowała się przede wszystkim na działalności propagandowej i informacyjnej. Obok czasopism i ulotek w j. polskim, wydawano też materiały propagandowe po niemiecku, przeznaczone dla niemieckich żołnierzy, leczących się w Zakopanem i okolicach. Antyhitlerowskie pisma pocztą wysyłano do urzędów i mieszkań Niemców na Podhalu. Wzbudzało to wściekłość okupanta, poszukującego konspiracyjnych drukarni.

Konfederaci bardzo aktywnie działali też na polu wywiadowczym, zbierając informacje o niemieckich instalacjach wojskowych, transportach i jednostkach na Podhalu. Jesienią 1941 roku zaś działania zaczął oddział dywersyjny KT, dowodzony przez znanego nam późniejszego bohatera, Józefa Kurasia „Orła”. Jego głównym zadaniem było niszczenie list kontyngentowych, ewidencji ludności, oraz żywności zarekwirowanej przez okupantów. Napadano na urzędy, sołectwa, unieruchamiano mleczarnie i tartaki.

Na początku 1942 roku Konfederacja liczyła ok. 60 placówek lokalnych i ok. 20 obwodowych, liczących w sumie ok. 400 członków. Jak na pół roku działania, było to bardzo dużo. Była to prężnie rozwijająca się organizacja lokalna i miała szansę stać się najważniejszą na Podhalu, ale…

* * *

Niemcy tropili zaciekle Konfederację od początku jej powstania. Pierwszym złym omenem była rewizja w domu Suskiego w grudniu 1941 r. Choć Niemcy nic nie znaleźli i nikogo nie aresztowali, to krąg podejrzeń się zacieśniał.

Niedługo potem Suski spotkał się ze Stanisławem Wegnerem-Romanowskim. Postać była to barwna i niebudząca żadnych podejrzeń. Wegner znał niemiecki, mieszkał w Zakopanem od przedwojnia i znał Suskiego ze studiów. Za sobą miał służbę w ZWZ i sugerował, że ma dojścia do zakopiańskich gestapowców i samego Krzeptowskiego.

Nie kłamał, faktycznie miał takie kontakty…

Po kilku tygodniach Wegner został przyjęty do KT i włączył się w pracę komspiracyjną. Na początku stycznia 1942 roku zaczął otrzymywać prasę i dokumenty członków. W tym samym czasie z willi „Palace” napłynęły informacje od aresztowanych, że Wegner jest niemieckim agentem. Wzbudziło to konsternację we władzach KT. Zaplanowano zebranie Placówki Naczelnej na 25 stycznia 1942 r. Po całonocnej, burzliwej debacie, zdecydowano się jednomyślnie wydać wyrok śmierci na Wegnera, który miał wykonać Józef Kuraś.

Suski jednak zwątpił i wycofał zgodę. Uznał - niebezpodstawnie - że dowody przeciw Wegnerowi są zbyt wątłe. W dodatku Wegner przekazywał cenne informacje w postaci np. listy adresów i nazwisk zakopiańskich funkcjonariuszy Gestapo. Suski nie mógł się zdobyć na odpowiedzialność zabicia - być może - niewinnego człowieka, w dodatku znajomego i cennego informatora. Akcję odwołano, gdyż nie było jednomyślności.

Był to gwóźdź do trumny Konfederacji.

30 stycznia 1942 roku Wegner zaprosił Suskiego do Zakopanego. Tam okazało się, że spotkanie było pułapką, a nieszczęsnego porucznika aresztował zakopiański gestapowiec-sadysta, SS-Hauptsturmführer Robert Weismann. Wegner od dawna był zdrajcą, a wszystkie informacje, które przekazywał Konfederacji, były spreparowane przez Niemców. Między 31 stycznia, a 2 lutego Niemcy wyłapali ok. 30 osób z Konfederacji, w tym Tadeusza Popka i mjr Gött-Getyńskiego. Potem wyłapano kolejnych 20. Aresztowanych osadzono w willi „Palace” i brutalnie przesłuchiwano. Część później rozstrzelano, resztę wywieziono do obozów koncentracyjnych. Tak zginęli w Auschwitz Suski i Gött-Getyński. Tadeusz Popek zdołał uciec z katowni „Palace”, lecz niedługo potem został aresztowany ponownie, tak jak Jadwiga Apostoł. W marcu 1942 roku Konfederacja Tatrzańska przestała istnieć. Jej jedyną pozostałością był oddział Józefa Kurasia, który później trafił do AK jako oddział partyzancki „Wilk”. Sam Kuraś uniknął aresztowania, choć jego udział w konspiracji życiem przypłaciła jego rodzina. Niemiecka żandarmeria w czerwcu 1943 r. spaliła żywcem jego ojca, żonę Elżbietę i 2,5-rocznego synka. Okolicznej ludności zabroniono gasić pożar. Od tej pory, na pamiątkę tej straty nosił pseudonim, pod którym stał się legendą do dziś: „Ogień”.

* * *

Na zakończenie dodam jeszcze, że nie był to koniec konspiracji na Podhalu. Działalność kontynuował oddział Wojciecha Duszy „Szaroty”, także pochodzącego z Podhala, który - nim został rozbity w październiku 1943 roku - bezlitośnie zabijał konfidentów i zdrajców z Goralenverein. Walkę z „krzeptowszczyzną” później miała wziąć na siebie AK.

Jednak był to już zmierzch działalności Goralenverein. Po klęsce akcji z wydawaniem dokumentów i „legionem góralskim SS”, działalność organizacji zaczęła zamierać. Poddał się w końcu sam Krzeptowski, który latem 1944 roku uciekł w góry, a nawet dołączył do sowieckich partyzantów. Historia ta zakończyła się 20 stycznia 1945 roku, gdy samego Wacława na świerku w pośpiechu powiesili partyzanci AK z oddziału „Kurniawa”. Spełniając groźbę jaką kierowali do niego przez lata polscy górale:

„Wacuś, Wacuś, bedziys wisioł za coś!”

Porucznik Tadeusz Studzieński, dowódca oddziału, także bowiem był góralem…

* * *

Jak widać z powyższego, historia Podhala to nie tylko Goralenvolk. To historia wielu ludzi. Zapomnianych, nieznanych życiorysów. Bohaterów, walczących o Polskę. Są do dziś powodem do dumy górali. I powinni nimi być.

A ci wszyscy od „przypominania trudnych kart” i tropienia pod każdym kamieniem wszelkiej „kolaboracji”, polegającej na dawaniu dokumentów i karmieniu biednych górali - najczęściej sami stają na rzęsach, wybielając kolaborantów ludobójców z katyńskiego lasu. Dla nich Armia Ludowa i im podobni to już nie są kolaboranci, a Armia Czerwona to „wyzwoliciele”. Dobra rada. Ich zdanie powinno wszystkich obchodzić tyle, co tezy o reptilianach.

Jest to bardzo przykre, że Podhale podczas okupacji kojarzy się tylko z Krzeptowskim, a nie z ludźmi opisanymi powyżej.

Jeśli macie ochotę mnie wspierać, zapraszam do odwiedzenia profilu na Patronite, lub BuyCoffee pod adresem „wojnawkolorze” i postawienia mi symbolicznej kawy za moje teksty.

https://patronite.pl/WojnawKolorze
https://buycoffee.to/wojnawkolorze

Mój fanpage na Facebooku: https://www.facebook.com/WojnawKolorze2.0/

Na zdjęciu: członkowie Konfederacji Tatrzańskiej. Bohaterów zaprzeczających rzekomej „zdradzie” górali. Koloryzacja: https://www.facebook.com/KolorFrontu

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #wojna #historia #gory #zakopane #goralenvolk #polska #podhale
IIWSwKolorze1939-45 - Witam wszystkich na #wojnawkolorze następcy tagu #iiwojnaswiato...

źródło: IMG_8383

Pobierz
  • 1
  • Odpowiedz