Wpis z mikrobloga

Panie Premierze, branża EV przeżywa kryzys, bo ludzie nie chcą samochodów elektrycznych, bronią się rękami i nogami, co widać też na Wykopie, jaka jest niechęć, gdy chce się wyrzucić z ulic auta spalinowe. Ale ja przeciwnie, chętnie będę jeździć elektrykiem!

Oczywiście pod warunkiem, że mi podarujecie elektryka. Nie będę się bronił, wręcz przeciwnie, przyjmę z radością. A jak nie... to auto mi się przyda, a stać mnie tylko na spalinowego gruza, co będzie zanieczyszczał środowisko i przyczyniał się do zmian klimatu.

Dlatego wydaje mi się, że rząd powinien skorzystać z tej możliwości, żeby po Polsce jeździło więcej elektryków zamiast spalinówek i żeby poprawić statystyki w UE i na świecie. A w zamian w wyborach samorządowych zagłosuję tam, gdzie trzeba.

#pepe #gownowpis #propozycjaniedoodrzucenia
SendMeAnAngel - Panie Premierze, branża EV przeżywa kryzys, bo ludzie nie chcą samoch...

źródło: FwBnFV9WAAEkF6Y

Pobierz
  • 3
@SendMeAnAngel: Ja bym mógł jeździć elektrykiem

ale:
- nie stać mnie na zakup,
- nie mam gdzie ładować,
- potrzebuję minimum 600 km zasięgu (żeby ładować raz na tydzień, bo nie mam gdzie ładować).
potrzebuję minimum 600 km zasięgu (żeby ładować raz na tydzień, bo nie mam gdzie ładować).


@G06DbT: Prawdę mówiąc, to tanie auta mają 300-400 km zasięgu, więc odpada jakaś dłuższa podróż. Droższe modele oferują 500-600 km, co pozwoli przejechać trasę z Rzeszowa do Wrocławia w jedną stronę, ale na przykład do Gdańska lub do Szczecina już nie. Podróże zagraniczne to jeszcze gorzej, bez ładowania w trasie się nie obejdzie.
@SendMeAnAngel: dziennie robię 100 km do samej pracy, nie mówię o jakichś objazdach, korkach, czy innych wypadach po drodze na zakupy, więc te 500-600 km to minimum (lepiej 600, żeby nie wyssać całego soku z baterii). A dlaczego? Bo nie mam gdzie ładować. Mieszkam w bloku, najbliższa ładowarka jest jakieś 1,5 km ode mnie, gdzie i tak zawsze coś stoi (czy się ładuje to inna sprawa).

Jeżeli ktoś by pytał, dlaczego