Aktywne Wpisy
jonasz68 +26
Ludzie próbują nam wmówić że klasa wyższa to już te 7k netto i więcej, no wieć zróbmy zestawienie wydatków. Dwie osoby w big5 (bo tylko tam jest korpo i nie ma mentalności januszowskiej). Razem daje nam to 14k, osoby bez bogatych rodziców więc mieszkania nie dostały, dwójka dzieci.
Mieszkanie w miare nowe 70m2 - cena po wykończeniu na peryferyjnej dzielnicy załóżmy 15 000 za metr, przy wkładzie własnym 10% i kredycie na
Mieszkanie w miare nowe 70m2 - cena po wykończeniu na peryferyjnej dzielnicy załóżmy 15 000 za metr, przy wkładzie własnym 10% i kredycie na
Pokojowa +23
Brakuje X mln mieszkań, ludzie ciągną do głównych miast, ukriancy, wiecje singli mniej rodzin i takie tam - no wiadomo, że w Warszawie mieszkań brakuje od groma i jeszcze trochę. To chyba nikt nie ma wątpliwości?
To ja się pytam PO CO ograniczać podaż w takiej Warszawie? Jeśli mieszkań brakuje, jeśli ceny są uczciwe, wszystko jest dobrze, to przecież budowa to proces który trwa - jak się nie sprzeda na etapie wizualizacji, a potem dziury w ziemi, a potem kikutów fundamentów, a potem surowizny - to się chyba nic wielkiego nie stanie?
BO KAZDE MIESZKANIE W WAW SIE SPRZEDA, BO BRAKUJE!
To krótka piłka: jaki sens miało limitowanie podaży w takim otoczeniu? Bo ten kto limitowal podaz 2 lata temu dziś nie miał co sprzedawać w bk2 i jak nie sprzedał to nie zarobił, a ten deweloper co sam uwierzył w swoje gadanie - nie wstrzymywał inwestycji i sprzedawał mieszkania nawet drożej niż sam myślał że to się uda. To kto jest lepszy niż biznesmen?
#nieruchomosci
Kto wyszedł lepiej na "zmniejszeniu podaży"?
Nie przypominam sobie ze ktoś mówił o tym w tym kontekście- miasto oczywiście utrudnia, natomiast sterowaniem podaza zajmują się już sami zainteresowani czyli dewelopera, śpiewka jest ze to MY DEWELOPERZY ograniczymy budowy, a nie ze miasto na, ucięło.... współpracujemy z miastem jest cały czas podobna...
Ale jak Twoje zdanie ma się do faktu że mieszkań brakuje, a w takiej Warszawie brakuje do kwadratu? Naprawdę ktoś się tutaj boi ze nie sprzeda, lub mało na tym zarobi, naprawdę?
Obniżę cenę o 5% i rozłożysz konkurencję na łopatki.... 95% kwoty sprzedaży od wybodowanego mieszkania to znacznie lepszy interes niż 0% od nie wybudowanego....
Czyli ograniczanie podaży to bzdura? Chyba że polskie dewelopera to drugi kartel świata- po opec... a i oni też często się dogadać nie mogą....
A czyli działki się skończyły i ten co budował w 2022 zamyka firmę... Rozumiem....
W ogóle idąc tym rozumowaniem po co w ogóle cokolwiek budować, jak ceny za 10 lat będę 2x większe?... A jak już przyjdzie ten 2034 to powtórzyć pytanie.... A w międzyczasie ogladac telewizję....
ale to wiesz, ze odpowiedzialas na pytania, ktore sama sobie zadalas....
czy ja pisze ze banki ziemie nie istnieja? ze to jest jakas tejmnica/spisek? Co to ma do mojego wpisu?
Jesli ktos ogrniczyl podaz 2 lata temu to DZIS nie zarobi - czy to jest zdanie prawdziwe? dzis nie zarobil NA PEWNO, natomiast czy za 5 lat zarobi wiecej - jest to raczej powiedzialbym dyskusyjne sprawa i obraczona ryzykiem. Ktos
my sie chyba jednak nie rozumiemy
ciezko jest sprzedac cos, czego sie nie zaczelo budowac 2 lata temu, prawda?
czasu juz nie cofniesz, wiec okres kiedy ktos sobie "celowo wstrzymal podaz" jest jego czasem straty, bo czas przelecial, a pieniadz nie zostal zarobiony - juz 3. raz sie do tego nie odnosisz tylko wyciagasz nowe i nowe watki
swoja droga to tez dobre - PO CO deweloper sprzedaje na etapie