Wpis z mikrobloga

Pracuje ze mną taki chłopak, nazwijmy go imieniem roboczym Wojtaszek.

Wojtaszek to dobry chłopak, ale trochę dziwny. Na busa do pracy piechotą ma z dobre 30-40 minut, mniej więcej w 1/3 jego trasy nasze drogi się przecinają. Więc zaproponowałem mu, że bez problemu mogę go podwozić codziennie, zawsze to szybciej i 10 minut butowania mniej.

Odpowiedział mi, że o nie, mu się to nie opłaca bo i tak musi iść 20 minut, a potem na mnie czekać :)

Spoko, jego trampki, jego wybór.

Koleś ma lat nie wiem ile, wygląda na coś pomiędzy 22 a 35, taki typ urody. Ogólnie widać, że ma dobre chęci i intencje, jest robotny itd. Ale z myśleniem to u niego trochę na bakier. Nie jest debilem, ale jakoś nie potrafi sobie życia ułatwić.

Wracamy ostatnio z pracy busem i jechał z nami jakiś nowy #rozowepasek dosiadła się do nas i coś tam Wojtaszka zagaduje. Ja jak zwykle w drodze powrotnej zawieszony na książce i tak ich słucham jednym uchem. A bo oboje byli w Nimcach na szparagach i bla bla bla mieszkanie na super poziomie, kuchnia i własna łazienka bla bla bla tylko drogo bo 3e/dzień bla bla bla. Myślę sobie, kurde Wojtaszek tu taką bajerę nawija. Aż tu nagle słyszę dalszą część tego makaronu:

-No, jakbyś se tam niemca znalazła to i zostać tam byś mogła.

Nie raz w książce spotkałem się z określeniem, że głosem można kruszyć kamienie albo ciąć szkło. Myślałem, że to taka przenośnia, ale tylko do momentu kiedy odezwała się ta dziewojka:

-Wcale.Nie.Potrzebuję.Szukać.Sobie.Niemca.

Wojtaszek najwyraźniej na zabiegi słowno mimiczne jest odporny jak eskimos na mrozy bo dalej niewzruszony gada:

-Ale to wiesz, oni bogatsi, języka byś się nauczyła....

Od tamtego dnia rożowypasek jeździ na innym siedzeniu :D

#takietamstory