Wykopki doradźcie. Tu singielka w związku nieformalnym, która załapała się na BK2 ale.. wszystko co tylko mogło poszło nie tak. Zastanawiam się czy podpisywać umowę z bankiem czy odpuścić i nie pchać się w to. Mam zarezerwowane większe mieszkanie od dewelopera (70m+, wyszło ~9k/m) – niestety na samych obrzeżach jednego z top5 miast (nie moje rejony, drugi koniec miasta, cena za m2 finalnie zadecydowała). Plan był jednak zupełnie inny. Celowaliśmy w dom na wsi. Miałam ugadaną już większość rzeczy ze sprzedającym, niestety splot kilku wydarzeń sprawił, że nie doszło do finalizacji transakcji... W panice rezerwowałam więc mieszkanie dostępne ‘od ręki’ w ostatnim momencie. Problem w tym, że nie chcieliśmy mieszkania. Chcieliśmy dom, długoterminowo nie widzimy się w mieszkaniu. Obecnie od wielu lat na wynajmie (mały metraż, niskie koszta), na tą chwilę praca zdalna. Zakup lokum odkładany od czasu covida żeby uzbierać większy wkład. Awersja do ryzyka skutecznie zniechęcała przed braniem kredytu na bandyckich zasadach (czyt. zmiennych stopach). Oszczędzanie było błędem. Inflacja zrobiła swoje i pociąg odjechał. Beka ze stałą stopą na 10 lat dała poczucie, że jakoś udźwignę ten kredyt i nie skończę z bezsennością przez zmienne stopy. Na nowy program się nie łapię (wiek, zarobki). Jeśli wezmę to mieszkanie to czuję, że kupię sobie drogi w utrzymaniu półśrodek z workiem frustracji w gratisie. Jednak gdzieś mieszkać trzeba. Co myślicie?
@KropkaWykopka: brać bekę, wartość tego kwadratu zapewne już mocno wzrosła - w najgorszym wypadku zawsze możecie sprzedać, a za hajs kupić coś lepszego ;)
@Oticzek: weź mieszkanie, pozbieraj dopłaty, za 10 lat sprzedajesz za więcej i zarabiasz tylko na dopłatach (bo wzrost ceny mieszkania nic nie zmienia i tak dom kupisz po cenach za 10 lat. Ale lokata kapitału świetna i nie trzeba będzie wiecznie gonić królika)
bo wzrost ceny mieszkania nic nie zmienia i tak dom kupisz po cenach za 10 lat
@#!$%@?: może jak najbardziej zmienić, bo za 10 lat to już będzie kilka milionów ludzi mniej w tym kraju, natomiast nie wszystko rośnie równomiernie (patrz miasta powiatowe - one stoją w miejscu).
Także za 10 lat jej mieszkanie może mocno wzrosnąć na wartości, natomiast jest bardzo prawdopodobne, że domki będą już wtedy za półdarmo ;)
@KropkaWykopka: A ja jeszcze zapytam: w jakiej wysokości ten kredyt? Oraz jakiego rzędu macie zarobki? To pozwoli ocenić czy też awersja do ryzyka ma jakieś podstawy
Popatrz sobie na harmonogram spłaty i zobacz ile kapitału spłacicie w przeciągu 5 lat. Jeśli za te 5 lat sprzedacie to mieszkanie (nie będzie już trzeba płacić podatku od tej sprzedaży) to w gotówce dostaniecie wasz wkład własny i spłacony kapitał. Przez najbliższe kilka lat stopy prawdopodobnie będą na wyższym poziomie, a tak dogodnego kredytu po prostu nie znajdziecie - za kilka lat sprzedacie to mieszkanie i kupicie ten dom. Lepsze to
@Pantegram: kwota kredytu 500k. Zarobki wolałabym zachować dla siebie, dodam tylko orientacyjnie, że rata nie przekracza 35% moich zarobków. Awersja do ryzyka nie bierze się z obawy, że ta rata jest na tą chwilę dla mnie za wysoka, ale z obawy o potencjalną utratę pracy w przyszłości (w myśl zasady, że nikt nie wie tak naprawdę co będzie za 3 lata)
@karokrakow: dzięki, tak zdaję sobie sprawę, że to jest bardzo dogodny kredyt, dlatego po nieudanym podejściu z domem biegłam na ostatnią chwilę coś rezerwować
Najlepsze zabezpieczenie to kredyt intensywnie nadpłacać oraz rozłożyć go na możliwie długi okres - wtedy obowiązkowa rata będzie coraz niższa a prawdopodobieństwo utraty finansowej niższe. Zdecydowanie warto mieć również fundusz awaryjny w wysokości przynajmniej 3-krotności miesięcznych wydatków (a jeszcze lepiej 6- lub 12-krotności wydatków).
W optymalnym scenariuszu kredyt nie powinien przekraczać 5-krotności rocznych
Najlepsze zabezpieczenie to kredyt intensywnie nadpłacać oraz rozłożyć go na możliwie długi okres - wtedy obowiązkowa rata będzie coraz niższa a prawdopodobieństwo utraty finansowej niższe. Zdecydowanie warto mieć również fundusz awaryjny w wysokości przynajmniej 3-krotności miesięcznych wydatków (a jeszcze lepiej 6- lub 12-krotności wydatków).
W optymalnym scenariuszu kredyt nie powinien przekraczać 5-krotności rocznych
@Pantegram dziękuję za obszerną odpowiedź. Piszesz "500k to faktycznie sporo" - pełna zgoda. Niestety ceny nieruchomości obecnie są takie, że kupno czegokolwiek sensownego w top5 poniżej 550k nie miało dla nas sensu. Byłoby to co najwyżej 45-50m (i to być może z wtórnego do remontu). Nie wybrałam mieszkania z myślą o filipie, to mieszkanie miałam upatrzone wcześniej jako ostateczny plan awaryjny i jeśli je kupię to będziemy w nim oczywiście mieszkać. Nie
@KropkaWykopka: OK, to jeśli mieszkanie jest atrakcyjne o sprzedaż bym się nie martwiła. Mieszkania to generalnie bezpieczna inwestycja, zwłaszcza te w top 5 miastach i ich okolicach - tam się zawsze znajdą chętni na zakup z kasą, no chyba że mówimy o problematycznych mieszkaniach z wadami, wtedy może być problem. Myślę że lepiej wyjdzie niż lokata, jest szansa na dalszy wzrost wartości więc nie będziecie tak gonić króliczka jak wcześniej tylko
Plan był jednak zupełnie inny.
Celowaliśmy w dom na wsi. Miałam ugadaną już większość rzeczy ze sprzedającym, niestety splot kilku wydarzeń sprawił, że nie doszło do finalizacji transakcji... W panice rezerwowałam więc mieszkanie dostępne ‘od ręki’ w ostatnim momencie. Problem w tym, że nie chcieliśmy mieszkania. Chcieliśmy dom, długoterminowo nie widzimy się w mieszkaniu. Obecnie od wielu lat na wynajmie (mały metraż, niskie koszta), na tą chwilę praca zdalna. Zakup lokum odkładany od czasu covida żeby uzbierać większy wkład. Awersja do ryzyka skutecznie zniechęcała przed braniem kredytu na bandyckich zasadach (czyt. zmiennych stopach). Oszczędzanie było błędem. Inflacja zrobiła swoje i pociąg odjechał. Beka ze stałą stopą na 10 lat dała poczucie, że jakoś udźwignę ten kredyt i nie skończę z bezsennością przez zmienne stopy. Na nowy program się nie łapię (wiek, zarobki). Jeśli wezmę to mieszkanie to czuję, że kupię sobie drogi w utrzymaniu półśrodek z workiem frustracji w gratisie. Jednak gdzieś mieszkać trzeba. Co myślicie?
#nieruchomosci #bk2 #mieszkanie
Co wg Ciebie zrobic?
@#!$%@?: może jak najbardziej zmienić, bo za 10 lat to już będzie kilka milionów ludzi mniej w tym kraju, natomiast nie wszystko rośnie równomiernie (patrz miasta powiatowe - one stoją w miejscu).
Także za 10 lat jej mieszkanie może mocno wzrosnąć na wartości, natomiast jest bardzo prawdopodobne, że domki będą już wtedy za półdarmo ;)
Zostań na mieszkaniu
To pozwoli ocenić czy też awersja do ryzyka ma jakieś podstawy
https://direct.money.pl/artykuly/porady/kto-w-polsce-bierze-kredyt-na-mieszkanie,247,0,2353655#statystyki-kredytow-hipotecznych-w-polsce-0
Najlepsze zabezpieczenie to kredyt intensywnie nadpłacać oraz rozłożyć go na możliwie długi okres - wtedy obowiązkowa rata będzie coraz niższa a prawdopodobieństwo utraty finansowej niższe.
Zdecydowanie warto mieć również fundusz awaryjny w wysokości przynajmniej 3-krotności miesięcznych wydatków (a jeszcze lepiej 6- lub 12-krotności wydatków).
W optymalnym scenariuszu kredyt nie powinien przekraczać 5-krotności rocznych
https://direct.money.pl/artykuly/porady/kto-w-polsce-bierze-kredyt-na-mieszkanie,247,0,2353655#statystyki-kredytow-hipotecznych-w-polsce-0
Najlepsze zabezpieczenie to kredyt intensywnie nadpłacać oraz rozłożyć go na możliwie długi okres - wtedy obowiązkowa rata będzie coraz niższa a prawdopodobieństwo utraty finansowej niższe.
Zdecydowanie warto mieć również fundusz awaryjny w wysokości przynajmniej 3-krotności miesięcznych wydatków (a jeszcze lepiej 6- lub 12-krotności wydatków).
W optymalnym scenariuszu kredyt nie powinien przekraczać 5-krotności rocznych