Wpis z mikrobloga

Dokładnie 37 lat temu zakończono budowę sarkofagu reaktora nr IV.

Projekt „Schronienie nr 4” (z ros. „№ 4 Укрытие”) był najważniejszym elementem akcji likwidacji katastrofy w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. Budowa ponad 50-metrowego sarkofagu była wielkim wyzwaniem dla inżynierów i chylącego się ku upadkowi Związku Radzieckiego. Można śmiało powiedzieć, że ta olbrzymia konstrukcja nie tylko nieodwracalnie zmieniła panoramę dorzecza Prypeci, lecz również przyśpieszyła zmianę mapy politycznej świata. Za każdą niezwykłą konstrukcją, kryje się niezwykła historia. Tak było i w tym przypadku.

Prace nad budową sarkofagu rozpoczęto 20 maja 1986 roku, czyli zaledwie 3 tygodnie od katastrofy, która wydarzyła się 26 kwietnia tego samego roku. Zadanie, które stało przed projektantami nie było łatwe. Robotnicy pracujący w bezpośrednim sąsiedztwie zniszczonego reaktora szybko mogliby otrzymać śmiertelne dawki promieniowania. Blok reaktora był w znacznym stopniu zniszczony, co powodowało, że mógł się zawalić pod własnym ciężarem (o wadze nowej osłony nie wspominając). Dodatkowo, każdy dzień zwłoki powodował wywiewanie kolejnych porcji radioaktywnych popiołów z wnętrza budynku. Powodowało to, że cała konstrukcja musiała nie tylko zakryć ruiny, ale również być możliwa do szybkiej budowy bez narażania pracowników na napromieniowanie.

Początkowo rozważano aż 18 sposobów zabezpieczenia reaktora. Od najprostszych, takich jak zasypanie całej elektrowni górą z tłucznia i betonu czy wypełnienie całego budynku reaktora stalowymi kulami, przez projekty wyjątkowo ambitne zakładające osłonięcie wszystkiego wielką kopułą czy przesuwnym dachem.* Ostateczne wybrano rozwiązanie zaproponowane przez VNIPIET (Все-союзный научно-исследовательский и проектный институт энерге-тических технологий – ВНИПИЭТ, czyli Międzyzwiązkowy Instytut Badań i Projektowania Technologii Energetycznych). Przyszły sarkofag miał w znacznej mierze wykorzystywać resztki zniszczonego budynku IV bloku na których, przy pomocy dźwigów, miały zostać umocowane żelbetonowe płyty. Konstrukcja ta była w znacznej mierze ryzykowna, ponieważ niemożliwe było przewidzenie czy zniszczone ściany wytrzymają dodatkowe obciążenie.

Prace nad projektem trwały 3 miesiące do 20 sierpnia. W tym czasie likwidatorzy zajmowali się oczyszczaniem terenu wokół elektrowni, jak również rozbudową infrastruktury, aby możliwe było wykonanie tak dużego projektu. Jedną z zachowanych do dzisiaj konstrukcji jest stacja przeładunkowa, która pozwalała na przelewanie betonu z betoniarek z poza strefy do pojazdów skażonych jeżdżących wyłącznie na plac budowy. Taka „sztafeta” zapobiegała wywożeniu skażeń na pojazdach opuszczających obszar ochronny.

Ważnym działaniem przygotowawczym było również wstępne zabezpieczenie samej elektrowni. To właśnie w tym okresie brygady „biorobotów” zajęły się usuwaniem gruzu dachu okolicznych budynków przyszłego placu budowy. Często pomijanym aspektem jest odcięcie IV energobloku od reszty elektrowni. W trakcie budowy, w ramach oszczędności zdecydowano połączyć ze sobą budynki III i IV reaktora. Ta zmiana konstrukcyjna spowodowała, że radioaktywne pyły były swobodnie wwiewane do innych części elektrowni. Niezbędne okazało się wybudowanie grubych osłon wewnątrz budynku reaktora, które odizolują stopiony rdzeń od bloku nr III. Działania te pozwoliły na przywrócenie do użytku pozostałych trzech bloków z których ostatni (III blok) został wyłączony kilkanaście lat później (15.12.2000).

Budowa sarkofagu rozpoczęła się od najmniej zniszczonej południowej strony elektrowni. Zalano tam betonem pomieszczenia przylegające do hali pomp. Utworzyło to potężną ścianę na której mógł później oprzeć się dach. Znacznie większym zadaniem były prace wzdłuż całkowicie zniszczonej północnej ściany elektrowni. Z powodu gór zalegającego radioaktywnego gruzu niemożliwe było prowadzenie tam prac konstrukcyjnych. Postanowiono przepchnąć jak największą ilość gruzu w stronę reaktora a następnie zalać kilkumetrową warstwą betonu. Aby zwiększyć bezpieczeństwo pracowników w odległości 50 metrów od dawnej ściany budynku postawiono ścianę z 6-metrowych płyt. Miała ona w równej mierze osłaniać robotników, jak również stanowić szalunek do wylewania betonu. Wykorzystano również znajdujące się tam tory kolejowe po których przywieziono improwizowane zbrojenia wykonane ze stalowych kratownic, obciągniętych siatką i osadzonych na wagonach kolejowych. To „prowizoryczne” rozwiązanie umożliwiło zmontowanie owego żelaznego pociągu w bezpieczniejszym miejscu (pod blokiem nr I) i przepchnięcie go na miejsce docelowe na chwilę przed zalaniem betonem. Po utworzeniu pierwszej warstwy przystąpiono do budowy kolejnej ściany 12 metrów bliżej reaktora, po czym ponownie wylano grubą warstwę betonu. Dodatkowo wewnątrz każdej z warstw zatapiano zebrane w okolicy wysokoaktywne odpady radioaktywne (np. grafit z reaktora). W ten sposób wykonano „schodkową” ścianę sarkofagu wznoszącą się na wysokość 41 metrów.

Po zabezpieczeniu ściany północnej i południowej (oraz wschodniej na etapie odcinania reaktora) nadszedł czas na największe wyzwanie konstrukcyjne: wybudowanie dachu i zachodniej ściany. Obie te konstrukcje powstawały z przygotowywanych oddzielnie prefabrykatów nazywanych opisowo, jak np. Kije hokejowe, samolot czy mamut. Jednak przyjrzyjmy się im dokładniej.

Imponująca zachodnia ściana miała składać się z 10 bloków o wysokości 45 metrów i masie 76 ton każdy. Niestety, ogromne rozmiary i niestabilne podłoże mogły spowodować krzywienie się ścian oporowych a tym samym uniemożliwić ich montaż. Każdy mieszkaniec PRL-owskich bloków wie, że rzadko ściany trzymają pion, a co dopiero kilkudziesięciometrowe płyty montowane zdalnie przy użyciu dźwigu. Z tego powodu zdecydowano się zastosować dość innowacyjną metodę montażu U Z. Każdy element był wieszany na dźwigu, który następnie ustawiał go w wyznaczonym miejscu. Jednak po ustawieniu podstawa płyty była oblewana betonem, zaś sam dźwig utrzymywał element w pionie aż do zastygnięcia betonu (po upływie 24 godzin beton uzyskiwał 30% wytrzymałości, co wystarczało do stabilizacji płyty).

Początkowo projekt zakładał dodatkowe oblanie ściany zachodniej betonem, lecz z powodu oszczędności postanowiono ograniczyć prace i zabezpieczyć płyty jedynie do wysokości 6 metrów. Decyzja ta okazała się brzemienna w skutki, ponieważ w ten sposób ściana zachodnia nie uzyskała odpowiedniej wytrzymałości i parę lat później potrzeba było ją dodatkowo wzmocnić
*.

Budowa dachu rozpoczęła się od położenia czterech olbrzymich belek, które miały wspierać pozostałe elementy. Najpotężniejszą z nich była mierząca 70 metrowa i ważąca 160 ton belka „Mamut” (nazwa podyktowana była rozmiarem, nie zaś kształtem). Miała ona zostać ułożona na resztkach ścian IV energobloku. Operacja ta była wyjątkowo ryzykowna, ponieważ nie było możliwości oszacować wytrzymałości uszkodzonego wybuchem budynku. Co więcej nie było możliwości odpowiedniego przygotowania miejsca pod podporę. Tym samym belka Mamut zamiast na stabilnych podporach, leżała na niezbadanym gruzowisku. Osunięcie się konstrukcji mogłoby spowodować wzbicie się w powietrze chmury radioaktywnych popiołów i ponowne skażenie otoczenia.

Podobnie sprawa wyglądała z dwoma belkami podtrzymującymi szczyt sarkofagu. Te połączone ze sobą elementy o numerach B1 i B2 zostały przez konstruktorów ochrzczone wdzięczną nazwą „samolot” pomimo wizualnego podobieństwa do litery H. Najbardziej ryzykownym było umiejscowienie belki zwanej „Ośmiornicą”. Posiadająca 100 metrów belka opierała się na nierównych ścianach odgazowywacza. Powodowało to, że całość była przechylona o ponad metr. Aby ją lekko ustabilizować, co 3 metry powieszono na niej worki z nylonowymi sieciami, które - po zabetonowaniu - miały stworzyć podpory.

Po posadowieniu głównych belek przyszła kolej na następne elementy o enigmatycznych nazwach. Południową część dachu osłoniły „kije hokejowe”, czyli zagięte płyty łączące „Mamuta” z „Ośmiornicą”. Tuż obok swoje miejsce znalazły „ciężkie tarcze/minispódniczki” będące niczym innym, jak dziesięcioma prostokątnymi płytami. Dach bezpośrednio nad zniszczonym reaktorem składał się z 27 stalowych rur (patyków) rozłożonych między ramionami „samolotu”. Rury mogły być układane z niewielką precyzją ponieważ i tak mogły się przetaczać po wspornikach zasłaniając szczeliny między nimi. Pierwotnie projekt zakładał pokrycie rur betonem który miał go wzmocnić i uszczelnić. Lecz ponownie oszczędność okazała się być najistotniejszym czynnikiem i beton zastąpiono blachą. Od strony północnej swoje miejsce znalazły bloki „trefl” stanowiące odpowiednik południowych „kijów hokejowych”. Ostatnim elementem wieńczącym dach sarkofagu były dwa elementy nazwane „budą dla psa”. Wyrównywały one dach sarkofagu z szczytem przylegającego budynku na którym znajduje się komin wentylacyjny. Możliwe było również zamontowanie w nich różnego rodzaju wyposażenia (np. spryskiwaczy) które miały pomóc w kontrolowaniu sytuacji pod osłoną.

Sarkofag idealnie oddawał radziecki monumentalizm, jak i radziecką bylejakość. Jak uczy doświadczenie, jeśli coś ma być zbudowane szybko, dobrze i tanio to najpewniej nie spełni żadnego z tych założeń. Tak było także w tym przypadku. Pomiędzy elementami znajdowały się szerokie szczeliny o łącznej powierzchni ponad 1000 m2 (czyli jak 2,5 boiska do koszykówki). Dodatkowo zastosowane materiały były wątpliwej jakości. Powodowało to, że osłona nie zabezpieczała całkowicie przed wywiewaniem ani wymywaniem zanieczyszczeń z reaktora. Dodatkowo, okres trwałości został określony na 30 lat. Oznaczało to, że dla Komitetu centralnego problem się skończył, lecz cały ciężar przyszłego projektu został zrzucony na barki przyszłych władz lokalnych.

Budowa oficjalnie zakończyła się pół roku po awarii, czyli 26 listopada 1986. Jednak można znaleźć również inne daty. Powszechnie przyjmuje się dzień 30 listopada, gdy zakończyły się roboty budowlane a nad reaktorem zawisł czerwony sztandar****. Drugą datą jest 21 listopada, gdy po „zakończonej budowie” odszedł po 33 latach minister Jefim Pawłowicz Sławski. Jest to minister odpowiedzialny za cały przemysł jądrowy w Związku Radzieckim, odpowiedzialny za zaniedbania, które doprowadziły zarówno do katastrofy kysztymskiej w 1957, jak i awarii w Czarnobylu (jak również atmosferycznych prób jądrowych, awarii atomowych okrętów podwodnych takich jak K-19 czy awarii w Sosnowym Borze w 1975).

Budowa projektu „Ukrycie” pochłonęła 400 tysięcy metrów sześciennych betonu, 7 tysięcy ton stali i wymagała zaangażowania 90 tysięcy ludzi. Przeliczając to na ulubione jednostki internautów: 160 basenów olimpijskich betonu, 1556 słoni afrykańskich stali (47 płetwali błękitnych) i 1,5 tysiąca autokarów pełnych ludzi.

*Jak wiemy „arka’ czyli nowo powstała osłona reaktora jest realizacją tych planów, ponieważ ma formę przesuwnej hali łukowej, łącząc cechy trzech najambitniejszych projektów, które początkowo zaproponowano.

VNIPIET jest często mylony z NIKIET-em, czyli Instytutem Badawczo-Konstrukcyjnym Energetyki, który wcześniej odpowiadał za budowę Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej (Научно-исследовательский и конструкторский институт энерготехники - НИКИЭТ).

*Odgórny przykaz oszczędności materiałów i przekraczania norm dotyczył w równej mierze budowy sarkofagu, jak i każdej innej gałęzi gospodarki socjalistycznej. Zapewne wykradanie materiałów budowlanych również nie ominęło tej budowy.

Tekst: Mateusz Stecki dla Napromieniowani.pl

- Na dołączonym zdjęciu robotnicy pod koniec prac nad sarkofagiem. Napis brzmi „Zadanie powierzone przez rząd wypełnimy!”

#napromieniowani #czarnobyl #ukraina #ciekawostki #gruparatowaniapoziomu #ciekawostkihistoryczne
Sweet-Jesus - Dokładnie 37 lat temu zakończono budowę sarkofagu reaktora nr IV.

Proj...

źródło: 406041491_735477015279461_8185573159426481218_n

Pobierz
  • 9
  • Odpowiedz
  • 35
Pojazdy inżynieryjne IMR-2D wykorzystywane przy budowie sarkofagu.

Ich zadaniem było zepchnięcie radioaktywnych gruzów jak najbliżej reaktora a następnie zerwanie warstwy skażonej gleby dookoła elektrowni. Pojazdy te chroniły załogę obniżając poziom promieniowania do 15 tysięcy razy od strony podłogi, lecz jedynie 500 razy od góry.

Wymusiło to zastosowanie specjalnych ołowianych osłon, które widzimy na zdjęciu (walcowate nadbudówki w 1/3 długości pojazdu). Pojazdy te miały również za zadanie umieścić zebrane odpady wysokoaktywne wewnątrz fundamentów
Sweet-Jesus - Pojazdy inżynieryjne IMR-2D wykorzystywane przy budowie sarkofagu.

Ich...

źródło: 406006510_735479755279187_5468459811496096669_n

Pobierz
  • Odpowiedz
  • 18
Widok zachodniej i północnej strony sarkofagu.

Zachodnia ściana (czołowa) jest zasłonięta 45 metrowymi blokami podpierającymi zachowane resztki bloku reaktora. Z lewej strony widać schodkową ścianę północną. Jest to jednolity blok betonu w którym zostały zatopione wszystkie odpady wysokoaktywne znalezione na tym etapie likwidacji. U góry, przy kominie, widoczne są osłony zwane "budą dla psa".
Sweet-Jesus - Widok zachodniej i północnej strony sarkofagu.

Zachodnia ściana (czoło...

źródło: 406042510_735484315278731_5068507323717830677_n

Pobierz
  • Odpowiedz
@Sweet-Jesus Jak zaczynałem przeglądać wykop to starzy użytkownicy mawiali pod takimi znaleziskami, że "kiedyś to było" i się dziwiłem o co im chodzi. Dziś przyszło mi to napisać. Świetny wpis, kiedyś takich było więcej i to jest to co przyciągnęło mnie tu i tak siedzę choć takich wpisów coraz mniej i nie są tak popularne.
  • Odpowiedz