Mireczki i Mirabelki, potrzebuję dobrej rady i słowa otuchy bo już nie wytrzymuję nerwowo. Wspólną decyzją żony przygarnęliśmy pod dach szczeniaka, ale splot okoliczności sprawił, że cała opieka spadła na mnie.
Z racji, że nigdy nie miałem psa a na horyzoncie jest kolejny challenge (mały kaszojadek) to chciałem się do tego dobrze przygotować. Przeczytałem Szczenię Doskonałe, wszystkie publikacje od Żanety i Piotrka Wojtków, chodze na psie przedszkole, wykupiłem kursy online, subskrybuje Kasie Psi Głos, kupuję Webinary od Dąbrowskiego.
Co prawda wydaje mi się to z jednej strony trochę #!$%@?, bo jako nastolatek miałem okazje dość aktywnie uczestniczyć w socjalizacji i przygarnięciu szczeniaka w nowym domu. W obu przypadkach (rodzina kuzyna i najlepszego kumpla) pies został kupiony na Jarmaku za 150 zł i przyszedł do domu, dał sobie założyć obroże i od pierwszego dnia chodził ma smyczy. Jedyna niedogodnością było to, że czasem się zesrał w salonie. Nie wiem czy to ma znaczenie, ale oba psy to były boksery, ogólnie dość głupie - nie umiały podać łapy, ale przynajmniej nie #!$%@?ły.
Nasz piesek to był jedynak w miocie i hodowca wzorowo prowadził socjalizacje. Szogun był zsocjalizowany z dziećmi, starszym panem w cylindrze, skaterami, ogarniał początki toalety na zewnątrz. Nie bał się odkurzacza i kosiarki.
Wszystko szlag trafił po dwóch tygodniach u nas. Odwrażliwiałem każdy odkurzacz a i tak roomba dostawała regularny #!$%@? nawet jak nie pracowała. O ręcznym nie ma co gadać. Nagradzałem psiaka za chwile spokoju, to teraz się nauczył, że jak będzie #!$%@?ł w odkurzacz i siądzie na pół sekundy to mu dam pasztet. Ogólnie jest dośc pojętny. Zna komendy jak "do mnie" "zostań", "siad" i "leżeć". Niestety jest głuchy na "zostaw", "nie" i "puść". Już prędzej słońce wstanie na zachodzie jak zrezygnuje z tego co sobie w głowie #!$%@?ł. Musi zjeść każdą kupę na spacerze - odciągniesz to awantura. Regularnie niszczy rabaty i kopie doły w ogrodzie - ddciąniesz to awantura*. Już doszło do tego, że wwytyczyłem mu 10 metów wkadratowych na ogródku, żeby se tam kopał. *Przez awanturę mam na myśli moment gdy pies dostaje #!$%@?. Gryzie po stopach i kostkach mnie, żonę, czasem wlasny ogon a do tego warczy i szczeka.
No i to jeszcze jakoś rozumiem, że młode głupie, odbiera mu się radość to się buntuje. Ok, po prostu chodzę glanach po domu. Można się przywyczaić. Rady behawiorysty: ignorować - ostatnio sąsiadchciał mnie ratować bo mnie własny pies gryzie dać zabawkę - ma w dupie. Pytam behawiorysty co robić, gdy ma w dupie wszystkie zabawki - próbować dalej. Time out - chowam się za barierką na schody. To czeka aż zejdę, żeby gryżć dalej.
Ale i tak najgorsze jest, że nie ma siły na świecie, w której pozwowliłby się nam zrelaksować. Poza momentami, kiedy śpi i jest na spacerze to spróboj se cżłowieku usiąść - nie na mojej warcie. Skaczę i gryzie . Nas i sofę. Rada behawiorysty - wpuścić na sofę, bo tam jest hormon szcęścia i pies chce czuć go i relaksować się z nami. No to wpuścilśmy, jedyna różnica, że już nie musiał skakać, tylko gryzł nas i sczekał z poziomu sofy. Rady behawiorysty: - za mało bodźca, pies zmęczony to pies sczęśliwy - albo jednak przebodźcowany - trudno stwierdzić.
Ogólnie coś takiego jak samodzielność nie istnieje. Typ ma każdy rodzaj zabawki, ale bez człowieka nawet nie dotknie. Bedzie się tylko bawił twoich kolanach.
Wydumaliśmy, że jednak za mało bodźca i żyjemy z żoną z nadzieją z dnia na dzień, że znajdziemy złoty środek bodźcowania. 1. Skonczy się kwarantanna i na pewno spacery go wyciszą 2. Przełamie strach wyjścia poza osiedle i na pewno spacery go wyciszą. 3. Może 3 spacery dziennie po godzinę to wciąć za mało, dłuższe na pewno go wyciszą 4. Nie liczy się długość, ale jakość spaceru. 5. Spacer zrealizowany z koncepcją łancucha łowieckiego na pewno zda egzamin. No to dbam o perfekcyjną kolejność, najpierw węszymy, potem gonimy i szarpiemy a następnie jemy razem smaczki. Dodatkowo po spacerze czeka na neigo nagroda, żeby się wyciszył rzuciem i lizaniem.
Jednak okazało się, że to wszystko za mało i teraz doktoryzuje się w noseworkingu. Gość ma wszystkie zabawki świata: gotowe, hand made, markowe i z chin. Gramy w trzy kubki i chowanego. A i kennel. Lubi, wchodzi, śpi - spróbuj zamknąć to cie #!$%@?.
Pewinie powiecie, że jednak za dużo bodźca i dać mu luz, nie ćwiczyć komend i iść na sapcer tak po prostu. Próbowaliśmy. Nie ma żadnej różnicy.
A najlepsze są jaja jak przychodzi trener, to gość robi oczy kota ze Shreka i sobie gryzie patyk a ja zostaje z pcozuciem winy, że przeciesz słodki szczeniaczek, co ja od niego wymagam? Wiem, że pewnie popełniłem dużo błędów w wychowaniu szczeniaka. Za szybko wprowadziłem nagrodę w smaczkach i teraz jaśnie pan pluje jak dostanie suchego chrupka czy też zmęczony chcąc oglądnąc sobie mecz, schodziłem do niego, żebyśmy se razem gryźli drzewo kakaowe, ale żeby konsekwencje były aż tak opłakane xD?
Jest ciężko nie ukrywam. Zrezygnowałem już ze swojego hobby i jednej pracy dodatkowej bo nie miałem czasu. W normalnej pracy, trzeci tydzień kryje mnie koleżanka, bo wolne chwilę, gdy piesek śpi przeznaczam na fizjologie, sen, sprawunki i dalsze webinary o życiu psa. W domu już nie sprzątam nawet. Jestem kłębkiem nerwów, chodzę sfrustrowany, już – wstyd przyznać – czasami mam ochotę go #!$%@?ć za okno, gdy walczę, żeby wyciągnąć mu z pyska wałki od iRobot roomba i7. Co robić? Pomóżcie!
@ruda_stuleja: zapewne jest to związane z przywiązaniem do nas, ma 6msc i jest siusiumajtek :) co ciekawe, jak jest spuszczony w lesie ze smyczki, to na przywołanie reaguje praktycznie w 100%, a przy bramie jest jak w amoku :P
Spróbuję porobić prób na sucho, ale gówniak pakuje się sąsiadom na podwórka jak mają otwarte bramy, więc po naszej ulicy chodzimy z nim tylko na szelkach. A takie próby np. z
@gientkaszyja: Łe to w 6 miesięcy nie spodziewaj się za wiele. Gówniak będzie szalał i tyle. Ale przyzwyczajać do dyscypliny trzeba i tak.
Z obrożą i smyczą zawsze warto próbować, tylko pamiętaj, że pies powinien być posłuszny niezależnie od tego czy jest ubrany czy nie. Celem powinno być, aby jego posłuszeństwo było zawsze takie samo. W końcu czemu na smyczy miałby być mniej grzeczny niż bez niej?
@ruda_stuleja: nie spodziewam się, ale nie chce stracić czasu i wyrabiać mu złych nawyków, a później go naprawiać :) lepiej zapobiegać niż leczyć :)
zgadzam się oczywiście, ale pierwszy etap, żeby w ogóle zrozumiał i choć chwile się zastanowił czy może biec, czy nie będzie łatwiej z obrożą :) jak już będzie etap zastanowienia to wtedy jest szansa na treningi bez :)
tak czy siak, dziękuje Ci serdecznie za odpowiedź.
@rozowaswinia: Byłoby mi łatwiej, gdybym mógl do Ciebie zadzwonić, bo to mnóstwo tematów. Nie miałem swoim postem wzbudzać wątpliwości u przyszłych właścicieli corgi. Czytając to po czasie, czuję że mocno przekoloryzowałem, ale to pewnie z frustracji wynikającej, że cała opieka spadła na mnie. W skrócie, to większość z rzeczy z postów wyżej się sprawdziło. W skrócie to, ogromny moment frustracji psa i naszej korelował z jego niedospaniem. Dlatego doszlifowaliśmy rutynę
@ruda_stuleja: odświeżam wątek, bo poprzednim razem bardzo mi pomogłeś. Long story short, piesek jest grzeczniejszy i bardziej posłuszny. Wiadome, ideału nie ma, ale takie 3,5 Roentgena. Są jednak tematy, które nie wiem jak zaopiekować, stąd prośba o radę: 1. Żre śmieci i gówna, stąd większość spacerów to mordęga. Żwacze wołowe trochę zmniejszyły problem, ale i tak jest. Jak się domyślasz, pozytywne metody niezadziałały. Komendę "zostaw" rozumie kiedy ma ochotę, a czasem nawet odbierze nagrodę i rzuci się spowrotem na gówno. "Stres" też działa średnio, wstyd przyznać, ale nie raz ze złości go szarpnąłem od gówna (obroża zadziałała jak dławik) i nakrzyczalem, ale i tak na następne gówno się rzuci.
2. Miejsce odpoczynku i chillu ma koło drzwi wejściowych, przez co każdy przejeżdzający smaochód, czy dziecko rowerem uruchamia salwę szczeku. Nie chcę go stamtąd wyrzucać, bo fakt odpocyznku był game changerem jeśli chodzi o szczeniakowego #!$%@?.
3. Higiena. Pozytywne metody też gówno dały. Nie chcę się z nim siłować, bo o ile zadziałało przy wycieraniu tak przy obcinaniu paznokci boję się
Znajomym pomogło podawanie psu jako przekąski żwacza, to wyjątkowo smrodliwa przekąska i podobno uzupełnia braki w diecie jakie pies poszukuje w gównie.U nas też trochę pomogło, kiedys jadł wszytskie teraz je te świeże lub rarytasy jak sarny czy zająca.
Pierwsze słysze. Myślałem, że psy po prostu to lubią bo tak. Jest to jakiś smakołyk, rarytas. Ale że to ma gówno zastępować bo śmierdzi?
Tak wygląda gęba człowieka, który żre i wozi się z rodzinką za nasze pieniądze z vipowskimi dojazdami do samolotu po całym świecie pod pretekstem wyjazdów służbowych #mkol #swinskiryj
Wspólną decyzją żony przygarnęliśmy pod dach szczeniaka, ale splot okoliczności sprawił, że cała opieka spadła na mnie.
Z racji, że nigdy nie miałem psa a na horyzoncie jest kolejny challenge (mały kaszojadek) to chciałem się do tego dobrze przygotować. Przeczytałem Szczenię Doskonałe, wszystkie publikacje od Żanety i Piotrka Wojtków, chodze na psie przedszkole, wykupiłem kursy online, subskrybuje Kasie Psi Głos, kupuję Webinary od Dąbrowskiego.
Co prawda wydaje mi się to z jednej strony trochę #!$%@?, bo jako nastolatek miałem okazje dość aktywnie uczestniczyć w socjalizacji i przygarnięciu szczeniaka w nowym domu. W obu przypadkach (rodzina kuzyna i najlepszego kumpla) pies został kupiony na Jarmaku za 150 zł i przyszedł do domu, dał sobie założyć obroże i od pierwszego dnia chodził ma smyczy. Jedyna niedogodnością było to, że czasem się zesrał w salonie. Nie wiem czy to ma znaczenie, ale oba psy to były boksery, ogólnie dość głupie - nie umiały podać łapy, ale przynajmniej nie #!$%@?ły.
Nasz piesek to był jedynak w miocie i hodowca wzorowo prowadził socjalizacje. Szogun był zsocjalizowany z dziećmi, starszym panem w cylindrze, skaterami, ogarniał początki toalety na zewnątrz. Nie bał się odkurzacza i kosiarki.
Wszystko szlag trafił po dwóch tygodniach u nas. Odwrażliwiałem każdy odkurzacz a i tak roomba dostawała regularny #!$%@? nawet jak nie pracowała. O ręcznym nie ma co gadać. Nagradzałem psiaka za chwile spokoju, to teraz się nauczył, że jak będzie #!$%@?ł w odkurzacz i siądzie na pół sekundy to mu dam pasztet.
Ogólnie jest dośc pojętny. Zna komendy jak "do mnie" "zostań", "siad" i "leżeć". Niestety jest głuchy na "zostaw", "nie" i "puść". Już prędzej słońce wstanie na zachodzie jak zrezygnuje z tego co sobie w głowie #!$%@?ł. Musi zjeść każdą kupę na spacerze - odciągniesz to awantura. Regularnie niszczy rabaty i kopie doły w ogrodzie - ddciąniesz to awantura*. Już doszło do tego, że wwytyczyłem mu 10 metów wkadratowych na ogródku, żeby se tam kopał.
*Przez awanturę mam na myśli moment gdy pies dostaje #!$%@?. Gryzie po stopach i kostkach mnie, żonę, czasem wlasny ogon a do tego warczy i szczeka.
No i to jeszcze jakoś rozumiem, że młode głupie, odbiera mu się radość to się buntuje. Ok, po prostu chodzę glanach po domu. Można się przywyczaić. Rady behawiorysty:
ignorować - ostatnio sąsiadchciał mnie ratować bo mnie własny pies gryzie
dać zabawkę - ma w dupie. Pytam behawiorysty co robić, gdy ma w dupie wszystkie zabawki - próbować dalej.
Time out - chowam się za barierką na schody. To czeka aż zejdę, żeby gryżć dalej.
Ale i tak najgorsze jest, że nie ma siły na świecie, w której pozwowliłby się nam zrelaksować. Poza momentami, kiedy śpi i jest na spacerze to spróboj se cżłowieku usiąść - nie na mojej warcie. Skaczę i gryzie . Nas i sofę. Rada behawiorysty - wpuścić na sofę, bo tam jest hormon szcęścia i pies chce czuć go i relaksować się z nami. No to wpuścilśmy, jedyna różnica, że już nie musiał skakać, tylko gryzł nas i sczekał z poziomu sofy.
Rady behawiorysty:
- za mało bodźca, pies zmęczony to pies sczęśliwy
- albo jednak przebodźcowany - trudno stwierdzić.
Ogólnie coś takiego jak samodzielność nie istnieje. Typ ma każdy rodzaj zabawki, ale bez człowieka nawet nie dotknie. Bedzie się tylko bawił twoich kolanach.
Wydumaliśmy, że jednak za mało bodźca i żyjemy z żoną z nadzieją z dnia na dzień, że znajdziemy złoty środek bodźcowania.
1. Skonczy się kwarantanna i na pewno spacery go wyciszą
2. Przełamie strach wyjścia poza osiedle i na pewno spacery go wyciszą.
3. Może 3 spacery dziennie po godzinę to wciąć za mało, dłuższe na pewno go wyciszą
4. Nie liczy się długość, ale jakość spaceru.
5. Spacer zrealizowany z koncepcją łancucha łowieckiego na pewno zda egzamin.
No to dbam o perfekcyjną kolejność, najpierw węszymy, potem gonimy i szarpiemy a następnie jemy razem smaczki. Dodatkowo po spacerze czeka na neigo nagroda, żeby się wyciszył rzuciem i lizaniem.
Jednak okazało się, że to wszystko za mało i teraz doktoryzuje się w noseworkingu. Gość ma wszystkie zabawki świata: gotowe, hand made, markowe i z chin. Gramy w trzy kubki i chowanego.
A i kennel. Lubi, wchodzi, śpi - spróbuj zamknąć to cie #!$%@?.
Pewinie powiecie, że jednak za dużo bodźca i dać mu luz, nie ćwiczyć komend i iść na sapcer tak po prostu. Próbowaliśmy. Nie ma żadnej różnicy.
A najlepsze są jaja jak przychodzi trener, to gość robi oczy kota ze Shreka i sobie gryzie patyk a ja zostaje z pcozuciem winy, że przeciesz słodki szczeniaczek, co ja od niego wymagam?
Wiem, że pewnie popełniłem dużo błędów w wychowaniu szczeniaka. Za szybko wprowadziłem nagrodę w smaczkach i teraz jaśnie pan pluje jak dostanie suchego chrupka czy też zmęczony chcąc oglądnąc sobie mecz, schodziłem do niego, żebyśmy se razem gryźli drzewo kakaowe, ale żeby konsekwencje były aż tak opłakane xD?
Jest ciężko nie ukrywam. Zrezygnowałem już ze swojego hobby i jednej pracy dodatkowej bo nie miałem czasu. W normalnej pracy, trzeci tydzień kryje mnie koleżanka, bo wolne chwilę, gdy piesek śpi przeznaczam na fizjologie, sen, sprawunki i dalsze webinary o życiu psa. W domu już nie sprzątam nawet.
Jestem kłębkiem nerwów, chodzę sfrustrowany, już – wstyd przyznać – czasami mam ochotę go #!$%@?ć za okno, gdy walczę, żeby wyciągnąć mu z pyska wałki od iRobot roomba i7.
Co robić? Pomóżcie!
#psy #pies #corgi #pytanie #zalesie
Spróbuję porobić prób na sucho, ale gówniak pakuje się sąsiadom na podwórka jak mają otwarte bramy, więc po naszej ulicy chodzimy z nim tylko na szelkach.
A takie próby np. z
Z obrożą i smyczą zawsze warto próbować, tylko pamiętaj, że pies powinien być posłuszny niezależnie od tego czy jest ubrany czy nie. Celem powinno być, aby jego posłuszeństwo było zawsze takie samo. W końcu czemu na smyczy miałby być mniej grzeczny niż bez niej?
zgadzam się oczywiście, ale pierwszy etap, żeby w ogóle zrozumiał i choć chwile się zastanowił czy może biec, czy nie będzie łatwiej z obrożą :) jak już będzie etap zastanowienia to wtedy jest szansa na treningi bez :)
tak czy siak, dziękuje Ci serdecznie za odpowiedź.
W skrócie, to większość z rzeczy z postów wyżej się sprawdziło. W skrócie to, ogromny moment frustracji psa i naszej korelował z jego niedospaniem. Dlatego doszlifowaliśmy rutynę
1. Żre śmieci i gówna, stąd większość spacerów to mordęga. Żwacze wołowe trochę zmniejszyły problem, ale i tak jest. Jak się domyślasz, pozytywne metody niezadziałały. Komendę "zostaw" rozumie kiedy ma ochotę, a czasem nawet odbierze nagrodę i rzuci się spowrotem na gówno. "Stres" też działa średnio, wstyd przyznać, ale nie raz ze złości go szarpnąłem od gówna (obroża zadziałała jak dławik) i nakrzyczalem, ale i tak na następne gówno się rzuci.
2. Miejsce odpoczynku i chillu ma koło drzwi wejściowych, przez co każdy przejeżdzający smaochód, czy dziecko rowerem uruchamia salwę szczeku. Nie chcę go stamtąd wyrzucać, bo fakt odpocyznku był game changerem jeśli chodzi o szczeniakowego #!$%@?.
3. Higiena. Pozytywne metody też gówno dały. Nie chcę się z nim siłować, bo o ile zadziałało przy wycieraniu tak przy obcinaniu paznokci boję się
:) Psiego przedszkola próbowałeś? A może behawioryste zmień. Wiem. BIKEJORING
Dzięki za odpowiedź:
Pół żartem to napisałem, bo z tego co napisałeś wynika, że stosowałem bardziej staroświeckie ;) A i btw nie wiedziałem czy coś takiego jak
Pierwsze słysze. Myślałem, że psy po prostu to lubią bo tak. Jest to jakiś smakołyk, rarytas. Ale że to ma gówno zastępować bo śmierdzi?