Wpis z mikrobloga

Jak co roku tradycji musi stać się za dość, i urodziny "uhnorouje" wpisem na mirko. Dlaczego "uhonorowanie" ma w tym przypadku znaczenie ironiczne, odpowiem później.

Od jakichś 3 lat dzień urodzin jest dla mnie wyjątkowo smutny. Po pierwsze, nie obchodzę ich już jak kiedyś, z tortem i dziadkami, bo tych już na świecie nie ma. Po drugie, to co uniwersalnie gnębi starszego człowieka - gnębi mnie podwójnie, bo o ile starzenie się jest naturalne, tak wzrastająca liczba wiosen przy moich dotychczasowych dokonaniach - dość żałosnych - tworzy dla mnie psychicznie zabójczą mieszankę bolesnego przypomnienia zmarnowanego życia. Taki miecz domoklesa, który nie ma spaść na Ciebie raz definitywnie, a spadać co jakiś czas by Ci coś przypomnieć, zabić, potem znów wskrzesić.

27 lat to wiek, w którym brat mojej znajomej już kupił własne mieszkanie. W którym inny znajomy już zakłada rodzinę w odziedziczonym, albo ma co najmniej 100k oszczędności, bo miał głowę na karku i odkładał. Lub skończył studia, a nie miał średnie bez matury jak ja. I tak postrzegałem ten wiek u siebie. Nawet nie wiem gdy minął czas, w którym byłem młodym chłopakiem, i świat wobec moich zaniedbań i patologii miał dozę wyrozumiałości, akceptacji.

27 lat to wiek, w którym powinienem wiedzieć dokąd mniej więcej zmierzam. Niestety dalej życiowo jestem na poziomie 20 latka. Te urodziny przypadły na czas w którym wyjechałem do Holandii, w dzielonym z kumplem pokoju w noclegu pracowniczym. Rok temu w urodziny obiecałem sobie, że będę w lepszym miejscu niż teraz. Że coś oszczędzę, że będę miał jakiś plan. Oczywiście to się nie spełniło, choć teraz można powiedzieć że desperacko wykonuje jakiekolwiek rudzy, by wygrzebać się z dna o którym opowiadałem we wczorajszym wpisie. Nie wiem więc jak obecny czas interpretować, jako kolejny chapter życia pełnego udręk i zawodów, czy jako moment w którym próbuje cokolwiek polepszyć.

Powiedziałem sobie, że nie będę dzisiaj się zadręczał. Dostałem na urodziny opiekacz do panini od współlokatora i paczkę słodyczy do zjedzenia dziś po jointcie. Więc ktoś o mnie pamiętał. Co najmniej jedna osoba na świecie o mnie pamiętała, i powinienem chyba skupić się na tej małej kropli lukru, zamiast jak zwykle zadręczać się resztą gorzkiego makowca.
Dlatego też nie będę znów prowadził smutnego rachunku życiowego, który jak widać wyraźnie wypada tragicznie, i podkreślenie tego słowami nic nie zmieni. Spróbuje w ten dzień uhonorować dotychczasowe 27 lat życia, z czego dobre była z połowa.
Strasznie boje się 30 urodzin. Nawet zakładając optymistycznie że poradziłbym sobie choć iluzorycznie z lękami, depresją i kłopotami finansowymi, matematyki nie oszukam i nawet przy najlepszej produktywności w 30 urodziny wciąż nic nie będę mieć i niczego konkretnego jeszcze nie zdążę osiągnąć. I mam nadzieje że gdy w 30 urodziny będę w jakimś wynajętym pokoju, to nie odpalę się po używkach i czegoś z żalu nie odpalę.

Choć wynik 27 już jest szybką drogą do 30stki, to jeszcze możesz się te chwilę przed nieuniknionym uchronić dwójką z przodu. Żeby jeszcze na chwilę odetchnąć, że masz chwilkę czasu. Ale ja wiem, i Wy wiecie, że wcale już go praktycznie nie mam, i jest to co najwyżej krótki urlop przed nieuniknioną katastrofą. Przed wspomnianym w pierwszym akapicie, mieczem domoklesa.
No ale jakoś trzeba żyć. Zawsze jest opcja by ze sobą skończyć, jeśli uznasz że z wiatrakami nie wygrasz. Dzisiaj już doskonale rozumiem dlaczego to 30stka jest najpopularniejszym okresem samobójstw u mężczyzn. Żaden wiek wcześniej i później tak nie określa dotychczasowych osiągnieć mężczyzny, jak właśnie 30stka.

Całej reszcie mirków która również obchodzi dzisiaj urodziny, życzę wszystkiego najlepszego.

#depresja #przegryw #urodziny #feels #samotnosc
Freak_001 - Jak co roku tradycji musi stać się za dość, i urodziny "uhnorouje" wpisem...

źródło: what-are-yalls-playlist-v0-kqjt23ab9cqb1

Pobierz
  • 9
  • Odpowiedz
@Freak_001: Nie jesteś sam. Ja w wieku 40 lat nadal nie wiem dokąd zmierzam. I tak pewnie zlecą kolejne lata. Zazdroszczę 27. urodzin. Nie poddawaj się, wszystko sie może zmienić w mgnieniu oka.
  • Odpowiedz
@Freak_001 Może to właśnie ta presja gonitwy Cie wypala ? Żyj tak żebyś był w pokoju sam ze sobą, nie patrz na innych, każdy ma swój los, swój własny film jak śpiewał Piasek. Wszystkiego dobrego
  • Odpowiedz
@Freak_001: ja juz kilka lat temu przekroczylem te "magiczna" granice 30 lat. Myslalem, ze zycie sie jakos uklaruje do tego czasu, ale to nie fajerwerki, a wlasnie rutyna jest najlepszym dowodem na to, ze wiek nie czyni zadnej roznicy. Nie ma jakiejs magicznej granicy 'ogarniecia sie'. Cos wszak o tym wiem
  • Odpowiedz