Wpis z mikrobloga

Mireczki, kolejny wpis związany z książką pradziadka :)

Przepisywane słowo w słowo.
W komentarzu wersja lekko poprawiona przez AI, napiszcie którą wolicie i w takiej będę wrzucał :)

Do Grodzkich wżenił się Zawistowski to był mój tata. Grodzka była moją babką pochodziła z Godlewa tam posiadali ładny majątek ale jak to dawniej bywało jedni się bogacili inni tracili wszystko. Babka niechętnie na ten temat rozmawiała, ale jak się dowiedziałem ich majątek ale chyba resztki, wystawiony był na licytację, zgromadzili pieniądze pojechali, lecz jakiś Godlewski przezywany Szatan, pożyczył od nich te pieniądze na godzinę i wykupił majątek, tak się stali po prostu ubodzy.
Mój tata pochodził z Boląd, tak samo jego rodzina byłą dość zamożna mieli kilka włók, a jedna włóka miała ponad piętnaście hektarów, lecz cóż z tego tak samo zubożała, przyczyny nie wiem dlaczego, tata nie chciał mówić, lecz w zaborze ruskim mieli tyle rubli, że po wyzwoleniu mogli dwa duże pokoje nimi wykleić, cóż nie dziwić się taka gospodarność. Później ludzie przeżyli cholerę, taka choroba co umierały całe wsie, a mój dziadek grzebał ilu dał radę, lecz po prostu cudem cała rodzina ocalała. Ta choroba groźniejsza od tyfus i kto zachorował szybko umierał. Mój tata w tym czasie był jeszcze mały, mało pamiętał ale jak opowiadał ciekawiło mnie to bardzo na pamiątkę cholery stawili krzyże dwuramienne.
Nadszedł rok 1914 zaczęła się wojna niemiecko-ruska, ruscy zaczęli wywozić w głąb rosji całe rodziny, lecz wszystkich nie wywieźli bo nie zdążyli przed frontem. Była wywieziona ojca siostra z rodziną, jeden syn jej tam zginął, rodzina Kalinowskich też była wywieziona, teście mojej przyszłej żony. Powrócili do Polski jak w rosji komuna powstała. Gdy nadszedł 1918 rok rozbrojenia Niemców w Polsce nie brakowało Piłsudskiemu ludzi do broni, każdy szedł na ochotnika do wojska, a w dużych miastach nawet i dzieci piętnastoletnie rozbrajali Niemców. Śląsk który wywołał powstanie miał pretensje do Piłsudskiego że nie dał pomocy, tylko nieliczni poszli im z pomocą. Cóż miał zrobić Piłsudski jak na wschodzie zagrażała ruska komuna, która uderzyła na Polskę, teraz trzeba było walczyć z bolszewikami, tak samo każdy chętny stawał do wojska. Lecz mój tata nie poszedł bo go żona i teściowie nie puścili, a po niego przyszedł Franek Falkowski z Warszawy, nie pomogły jego namowy, on chciał iść uparcie, ale kobiety uparły się twardo. Ale niedługo przyszły bolszewiki i nie pytali się chce czy nie, broń do głowy przyłożyli i jazda z koniem i wozem zabrali. Współczuję jak lekko było dowozić im pod front swoich żarcie i broń. Tak jeździł z nimi parę tygodni patrząc się na tą zbieraninę ich uzbrojenie, ubranie, który miał i komu zabrał tak był ubrany, jeden but inny drugi inny, słomiany kapelusz, damska bluzka a jak szedł na pierwszą linię jeden o drugiego brał bagnet czy karabin bo wszyscy niemieli broni. Starszyzna odznaczała się że mieli czerwone kukardki i rewolwer u pasa. Który nie chciał iść na pierwszą linię frontu, zaraz był zastrzelony przez tamtych z czerownymi kukardkami. Cóż to było za wojsko, łachudry zbieranina, ale szli naprzód nie zważając że tysiące ich pada przed nimi. Tylko pytali się Polaków czy daleko do Warszawy, bo idą tam po sapochy czyli Buty.

#zycieprzezzycie #historia
  • 21
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

  • 9
Zawistowski, który poślubił panią Grodzką, był moim ojcem. Pochodziłem z Boląd, tak jak moja rodzina, która kiedyś była dość zamożna, posiadając kilka włók ziemi. Jedna z nich miała ponad piętnaście hektarów. Niestety, los sprawił, że również my popadliśmy w ubóstwo, choć nie znam dokładnych powodów. Mój ojciec nie chciał o tym mówić, a jedyną rzeczą, jaką wiem, jest to, że za czasów rosyjskiej okupacji mieliśmy tyle rubli, że po wyzwoleniu mogliśmy nimi wykleić dwa duże pokoje. Była to pewnie efektywna gospodarność.

Później przyszły czasy zarazy, epidemii, w wyniku której ginęły całe wsie. Mój dziadek grzebał umarłych, ale z jakiegoś powodu cała rodzina cudem przetrwała. Ta choroba była bardziej groźna niż tyfus, a ci, którzy zachorowali, szybko umierali. Mój ojciec był wtedy jeszcze mały, więc niewiele pamiętał, ale zawsze fascynowała mnie historia tego okresu. Na pamiątkę tych trudnych czasów postawiliśmy krzyże dwuramienne.

W 1914 roku wybuchła wojna niemiecko-rosyjska, co skutkowało wywożeniem rodzin w głąb Rosji. Nie wszyscy zostali wywiezieni, ponieważ front był szybszy niż możliwość ucieczki. Jedna z moich sióstr wraz z rodziną została wywieziona, a jeden z jej synów zginął. Również rodzina Kalinowskich, przyszłych teściów mojej żony, została zmuszona do opuszczenia kraju. Powrócili do Polski po upadku rosyjskiej komuny.

W
  • Odpowiedz
  • 1
@Chicoxxx66 mój dziadek opowiada że przyszło do nich ruskie wojsko i zajęło im dom, oni wtedy zamieszkanli w stodole.
Ruskie w jednym pokoju - jeden kąt do spania, drugi kąt do srania, a na środku pokoju rozpalali ognisko.

Gdy zegar wybijał godzinę - byli przerażeni i nie wiedzieli co to jest za urządzenie.

Żaden z nich nie potrafił odczytać która godzina.
  • Odpowiedz
@Chicoxxx66: Jakby nie relacjonował faktów, których kontekst być może był dla niego oczywisty, a szerzej by go opisywał w tekście to by to było bardziej zjadliwe. Np.:

Nadszedł rok 1914 zaczęła się wojna niemiecko-ruska, ruscy zaczęli wywozić w głąb rosji całe rodziny, lecz wszystkich nie wywieźli bo nie zdążyli przed frontem.


można by szerzej opisać,
  • Odpowiedz