Wpis z mikrobloga

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
#emigracja

Mam pytanie: jak wy poznajecie znajomych?

Mieszkam w dużym mieście, więc każdy ma totalnie #!$%@? na sąsiadów. Raz miałem problem i potrzebowałem pomocy z serii "ma pan wiertarkę" to mi nawet drzwi otworzyć nie chcieli.

Chodzę do pracy, ale to jest istny festiwal normictwa. Pierwszego dnia jak mieliśmy szkolenia to był czas na zadawanie pytań i jeden typ zapytał "Jak udało się wam stworzyć tak wspaniałą atmosferę wspólnoty w tej firmie?". Kilka tygodni później było cokwartalne spotkanie na temat podzielenia się z nami wynikami firmy, i nigdy nie zapomnę jak grupka kobiet wiwatowała jakbyśmy co najmniej własnego łazika na Marsa wysłali. Serio, nigdy w życiu nie widziałem tak podekscytowanych ludzi.

Jak gadam z nimi to trzeba być cały czas maksymalnie miłym, co jest niezwykle męczące, więc podczas przerwy obiadowej wolę na chwilę usiąść z dala od tego gwaru.

Ten fakt zauważyła mała grupka Rosjan z którymi pracuję i zaczęli się dosiadać. Głównie dlatego, że nikt inny nie chce z nimi gadać. Spoko, przyzwyczaiłem się do tego że kolegują się ze mną osoby z którymi nikt inny nie chce się kolegować. Plus jest taki że nie są tak głośni oraz fałszywi jak reszta, więc faktycznie można chwilę pogadać. Spróbowałem zaproponować jakieś spotkania po pracy z serii "idźmy do muzeum a potem do mnie się #!$%@?ć", ale prawda jest taka, że każdy ma własne życie i jest nim zajęty.

Poza pracą próbowałem pójść:
1. Do baru - mam 20% szans na to, że będzie tam inna osoba która też siedzi sama i się nudzi, a potem 0% szans na to, że będziemy mieli podobne charaktery
2. Na jakieś spotkanie polaków - było fajnie ale żeby coś zorganizować drugi raz to każdy zajęty
3. Do grupki hobbystycznej - przychodzimy, robimy co mamy robić, idziemy do domu. Pomimo że próbowałem różnych przez wiele lat, to nigdy nie spotkałem tam ludzi z którymi faktycznie coś by wychodziło
4. Na festiwale i konwenty - pomijając fakt, że bycie samemu na takim wydarzeniu jest niezwykle przytłaczające, to praktycznie każdy przychodzi z grupką znajomych i nie ma ochoty gadać z losowymi nieznajomymi
5. Na spotkania offline grupek online - udało mi się znaleźć jedną gdzie faktycznie ludzie byli przyjaźni i otwarci, ale po roku chodzenia nie wychodziłem nic, dalej nikogo bliżej nie znam

Z jednej strony jestem zmęczony ciągłym szukaniem sposobów na poznawanie ludzi, a z drugiej bardzo doskwiera mi samotność. Sytuacja naprawdę bez wyjścia.

Miałem jednego znajomego który mieszkał kawałek dalej ale raz na jakiś czas dało się dojechać; jak poznał dziewczynę to automatycznie 0 czasu dla mnie. To było aż zabawne, bo nie myślałem, że ludzie naprawdę tak robią.

#zalesie



· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: Nighthuntero
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim

  • 8
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

via mirko.proBOT
  • 1
Anonim (nie OP): A czego się spodziewasz? Ciapaki prędzej wsadzą ci kose niż się z nimi poznasz. A autochtoni widzą w tobie brudasa z bieda kraju (to nieważne, że nim nie jesteś, ale tak cię widzą, tak samo jak Polacy rumunów albo ukraińców w Polsce)
Znajdź sobie dziewczynę, zrób dzieci i zaakceptój, że czas poznawania znajomych już się skończył.

  • Odpowiedz
via mirko.proBOT
  • 2
Anonim (nie OP): Znam odpowiedź na twoje pytanie

Ja wyprowadzając się do Niemiec - poznałem ludzi chodząc regularnie na siłownię po 22:00. Ważna jest powtarzalność treningów .

W ciągu dnia na siłowni od 7 do 21 przechodzi 2000 ludzi. Ale po godzinie 22/23 przychodzi te same 7-10 osób . Po roku znałem każdego prawie, spędzaliśmy nawet święta razem i często organizujemy coś razem . Ot moja opcja na poznanie ludzi
  • Odpowiedz