Wpis z mikrobloga

Przypomniałem sobie dzisiaj wypowiedź s. Małgorzaty Chmielewskiej, mój ojciec strasznie się nią kiedyś jarał i mi ją cytował nawet kilka razy dziennie czym mnie niesamowicie denerwował. Wypowiedź poniżej.

To chyba najgorsza cecha chrześcijaństwa jaka istnieje, próba wytłumaczenia cierpienia skończyła się na jego gloryfikacji. Oczywiście ubiera się to w ładne słowa i nie mówi się o nim wprost, zastępuje się to pięknymi słowami o miłości, ale rdzeń pozostaje ten sam "masz cierpieć, to jest twoja wina, nie próbuj tego zmienić, mamy lek, ale ci go nie damy chyba że się nam podporządkujesz xD".

"Nikt ci nie obiecywał, że będziesz miał w życiu łatwo" - przepraszam, ale jakoś przegapiłem moment w którym ktoś by mnie pytał czy ja w ogóle pisze się na ryzyko wzięcia na siebie ciężaru życia. Ta decyzja była podjęta niezależnie odemnie i nie miałem na nią wpływu. No ale oczywiście trzeba stworzyć narrację, która przerzuci winę na jednostkę bo inaczej nie będzie pasować do reszty układanki.

"Dążenie do łatwizny prowadzi do nieszczęścia" - nieprawda, praktycznie cała historia ludzkości opiera się na tym, że staramy się mieć łatwiej, naszą naturą (użyję tego określenia, mimo że go nie lubię) jest dążenie do łatwizny i ułatwiania sobie życia. Dążenie do łatwego to chyba jedyna motywacja jaką mam w życiu, działam i podejmuje pracę tylko po to żeby finalnie mieć łatwiej. O ile zauważam pewne zalety wstrzemięźliwości (euforia biegacza, osiągnięta większym kosztem będzie dla nas finalnie lepsza niż zastrzyk dopaminy wywołany przez narkotyki) to trzeba mieć na uwadze czemu ma ona służyć, maksymalizacji przyjemności i spełnienia czy może "uszlachetniającemu" cierpieniu.

Chrześcijaństwo to nic innego jak próba stworzenia problemu i sprzedania rozwiązania. Nadaje ono sens cierpieniu, obarcza jednostkę winą za nie, piętnuje próby samodzielnego rozwiązania problemu a następnie sprzedaje rozwiązanie w postaci miłości do Boga. Największy scam ostatnich dwóch tysiącleci.

#ateizm #bekazkatoli #antynatalizm
K.....s - Przypomniałem sobie dzisiaj wypowiedź s. Małgorzaty Chmielewskiej, mój ojci...
  • 12
próba wytłumaczenia cierpienia skończyła się na jego gloryfikacji.


@Keiosss: ale to nie wynika z wypowiedzi ktorą wstawiles.
Pani mówi, że gdy celem nadrzędnym jest miłość (a to oznacza miłość transpersonalną, przedkładającą dobro drugiego ponad ego), człowiek osiągnie szczęście. "Mimo trudności", bo oczywiście Nasza ziemska codzienność nie ułatwia tego zadania. Egocentryzm, "pójście na łatwizne" (czyli w tym kontekście po prostu uśmierzanie własnego cierpienia bez względu na innych) kończy się zatraceniem sensu i
@valhander: może gdyby posłuchać samych słów bez analizowania dyskursu. Ale sens jest inny, jak chrześcijanin mówi, że żyjemy dla miłości to mu chodzi konkretnie o miłość do Boga. Z tej wypowiedzi wynika tyle, że jeśli zamiast opierać swoje życie na miłości do Boga skupisz się na szukaniu szczęścia w innym miejscu, to nigdy nie będziesz szczęśliwy. Jednym słowem, jeśli cierpisz to nie masz szukać sposobu na jego zakończenie, zamiast tego należy
jak chrześcijanin mówi, że żyjemy dla miłości to mu chodzi konkretnie o miłość do Boga

Skąd ci się tutaj wzięło to "bez względu na innych"? Ja nic takiego nie widzę


@Zerero: Najpierw korzystasz z wiedzy pozamateriałowej, a następnie sztywno się jej trzymasz.
Zgodnią z religą chrześcijańską Bóg "mieszka" w każdym człowieku. Szanuj bliźniego swego, "co żeście najmniejszemu uczynili, mnie żeście uczynili" etc. Miłość do Boga i do drugiego człowieka są tożsame.
@valhander: xDDD wiedzą pozamateriałowa, gościu litości, pozwolę to sobie pozostawić bez komentarza.

Co reszty wypowiedzi, no nie. To już jest jakaś twoja interpretacja chrześcijaństwa, ale nawet uznajmy, że ci przyznam rację, zamiast Boga podstawimy sobie "bliźniego". W takim wypadku chrześcijaństwo dalej zakłada, że nie należy "iść na skróty" bo od cierpienia nie da się uciec inaczej niż odnajdując miłość w służbie innym. To nie jest zdanie z którym ja bym się
Zgodnią z religą chrześcijańską Bóg "mieszka" w każdym człowieku. Szanuj bliźniego swego, "co żeście najmniejszemu uczynili, mnie żeście uczynili" etc. Miłość do Boga i do drugiego człowieka są tożsame.


@valhander: Ech, nie bardzo. Tzn. jak można by to udowodnić? Jest na to jakiś zapis w katechizmie albo coś równie stanowczego?
Usiłuje znaleźć sedno przekazu Woźnickiego, który uważa się jak wiadomo za głównego cosplayowca przedsoborowia w Polsce. Ja wiem, że to świr,
@bol_konia_christiana:

Ech, nie bardzo. Tzn. jak można by to udowodnić?


Piszę z punktu widzenia psychologii jungowskiej. Jungiści zresztą faworyzują etymologię słowa religia jako re ligio tj. ponowne połączenie.
Oczywiście, że najważniejsza jest chwała boża. To właściwie absurdalne by to podważać.
Chciałbym przy tym zaznaczyć, że poprzez miłość nie mam na myśli miłości romantycznej/zakochania, a otwarcie na drugiego człowieka.

Jeśli na przeszkodzie spełnienia chwały bożej stoi jakiś człowiek, to należy przejechać po
Oczywiście, że najważniejsza jest chwała boża. To właściwie absurdalne by to podważać.


@valhander: Hmm, no tego właśnie nie rozumiem. Moim zdaniem "dobroludzizm" wchodzi szybko w konflikt z "chwała bożą" - już choćby właśnie w przykładzie z covidem. Więc albo to bóg jest "w drugim człowieku" i mamy posoborowie, albo to bóg jest w niebiesiech i chrzanić człowieka , jeśli tej chwale zawadza. Można wprawdzie twierdzić, że im wyraźniej widzi się boga