Wpis z mikrobloga

@Itslilianka: W latach osiemdziesiątych mój teść mieszkał na warszawskiej Pradze i opowiadał mi, że poznał tam wielu Warszawiaków-patriotów, którzy nigdy nie byli na lewym brzegu Wisły, bo nie uważali tamtej części za Warszawę i brzydzili się nią. Nie muszę chyba dodawać, że ich codziennym zajęciem było stanie w bramie, picie taniego wina i krojenie przechodniów, którzy wyglądali na nietutejszych.
@SzycheU: Najlepsze jest to, że przy obecnych granicach Polski to Kongresówka jest w mniejszości, nawet we współpracy z Galicją stanowi mniej niż połowę terytorium. Mimo dziesięcioleci nadal pochłaniają zdecydowaną większość budżetu centralnego chociażby na zabytki. Także może i przesiedłono połowę brawdziwych Polaków kresowiaków, ale teraz już mieszkają na postniemieckim zachodzie więc są pariasami. Muszą żyć wśród ruin postniemieckich rozkradzionch pałacy, ale za to mogą łożyć na kolejny ruski pałac w Warszawie.