Wpis z mikrobloga

@Sceptyczka3: Moje dywagacje nad byciem egostą kończą się na tym, że nim jestem, bo robię to, co mi się opłaca. A opłaca mi się zawsze być dobrym dla ludzi i działać (w granicach rozsądku) altruistycznie. Rzadko wymaga to dużego nakładu energii, a dzięki temu w wywołuje się często u ludzi potrzebę odwzajemnienia, co profituje w przyszłości. Poza tym, robienie dobrych rzeczy zawsze poprawia samopoczucie.
@Keffiro: Tak samo czynienie zła nie wywołuje dobrego samopoczucia, po chwilowym poczuciu satysfakcji, pojawia się frustracja. I właśnie działanie zgodnie ze swoimi potrzebami, w granicach rozsądku altruistycznie może być tym, czego najbardziej potrzebuje świat (poza szeroko rozumieniami rozprzestrzenianiem miłości). Nadmierny altruizmm to często męczeństwo, które nie uszczęśliwia ani obdarowującego ani obdarowywanego - przeczy też byciu "selfishly oriented".
@Sceptyczka3: Z tym czynieniem zła to jest akurat osobna sprawa, bo jeśli ktoś robi bardzo złe rzeczy, to mogą zajść pewne zmiany w psychice, vide pracownicy obozów zagłady. Desensytyzacja powodowała, że śmierć ludzi nie robiła na nich specjalnego wrażenia. Co więcej, wielu czerpało z tego satysfakcję, mimo że wcześniej byli normalnymi ludźmi.
@Keffiro: Niby tak, ale jest różnica między czerpaniem satysfakcji, a faktycznym poczuciem szczęścia. Nie uwierzę, że pracownicy obozów koncentracyjnych w momencie wyrządzania krzywdy więźniom nie czuli się zniewoleni. To, że pozwolono im na wyrządzanie zła nie znaczy, że działali zgodnie ze swoimi potrzebami.