Wpis z mikrobloga

@niemorzliwe: im więcej zarabiasz, tym więcej wydajesz, więc tak naprawdę i tak niewiele zostaje. Coś zaoszczędzisz, czasem coś kupisz od strzała, ale szału nie ma.

Odpowiadając na twe pytanie powiem, że wizyta w ulubionej restauracji, tak na wypasie z przystawkami, dobrą whisky, stekiem, dobrym piwem. Przeżycia są więcej warte niż przedmioty. Robimy tak z różową co kilka tygodni.
Zarabiam 10k+ i większe wydatki odkładam w czasie (nowy telefon już drugi rok kupuje, bo stary pomimo 6 lat dalej działa). Myślę o drukarce 3d do zabawy, rowerze elektrycznym na dojazdy do pracy, żeby się przejechać i nie śmierdzieć potem (ani przedtem), nowym dronie (ale to po telefonie, bo z tym już nawet stary nie współpracuje). Ostatnie większe wydatki to ok. 10k za domowa siłownię rozłożone na 1,5 roku i panele fotowoltaiczne