Wpis z mikrobloga

podbijam aby nie skisło. W odniesieniu do http://www.wykop.pl/wpis/7244400/szerszenie-w-lutym-milo-c-10-minut-go-ganialem-po-/

#owady #coolstory #wrogubram #bylo #heheszki

Jestem uczulony na jad os i szerszeni. Jak mnie kiedyś osa w czoło u-----a przez 3 dni jednego oka nie mogłem otworzyć, ale nie o tym.

Jakby ukąsiło mnie takie bydle to źle by się to dla mnie skończyło. Kiedyś wleciał taki jeden do pokoju z początku próbowałem sprawę załatwić pokojowo, otworzyłem okno i gazetą próbowałem w pokojowy sposób go wyprosić. Dziad jednak tylko się bardziej zdenerwował i on mnie wygonił z pokoju. Usiadł w miejscu gdzieś koło drzwi na suficie. Był poza zasięgiem wzroku, jak otwierałem drzwi zaczynał w wymowny sposób mówić "w--------j mnie stąd" poprzez złowrogie bzyczenie.

Musiałem go wziąć na przeczekanie.

Po około 20 minutach zmienił swoją taktyczną lokalizację i usiadł na firance przyjmując bojową pozę typu "i co teraz chuju". W takiej sytuacji kapeć/gazeta mogła by nie mieć wystarczającej siły bojowej. Wiedziałem już, że tej nocy nie obejdzie się bez ofiar. Po chwili do głowy wpadł mi pomysł, nie do końca przemyślany, ale jak się okazało skuteczny.

Miotacz ognia z odświeżacza do powietrza. Po krótkim szkoleniu, opanowałem w miarę skuteczną technikę walki owym ciężkim sprzętem.

Nadeszła pora na ostateczna konfrontację. Scena niczym z westernu. Staliśmy na dwóch różny krańcach pokoju. On wpatrywał się we mnie, niepewnie ruszając czułkami, domyślał się co chcę zrobić, ale uważał to za szalony pomysł. I tu przegrał bo naprzeciw siebie miał szaleńca(bardziej idiotę na ale dobra).

Ja małymi bacz pewnymi krokami dzierżąc dwa żywioły w swoich rękach, w lewej ogień w prawej powietrze(fresh air :P) zmierzałem w objęcia potwora. Gdy byłem już w wystarczającej odległości, szybkim ruchem niczym Lucky luck strzeliłem w niego wiązką ognia. Ucierpiała firanka zostawiając na swej powierzchni dziury niczym leje po niemieckim bombardowaniu, jednak bestia straciła swą przewagę (on potrafił latać ja nie), swe skrzydła która na początku zmusiły mnie do taktycznego odwrotu, wypłaszając mnie z pokoju niczym dźwięk łopat nadlatującej powietrznej armady Huyeów płoszył Wietnamczyków.

Stało się to co było nieuniknione od momentu otworzenia szerzej okna i propozycji ugody z mojej strony, na którą nie przystał. Zadałem mu honorową śmierć kapciem, nie wiem jakiego był wyznania i jakiego pochówku oczekiwał, ale spłukałem go w kiblu.
  • 3
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Drugie #coolstory ma w sobie mniej epickości a więcej śmieszków.

Jaraliśmy sobie u kumpla śmieszkowerzeczy w 5. Gdy byliśmy mocno rozluźnieni zaczęła się sesja z kompilacjami z jutuba. Heheszki i takie tam, okno było otworzone, aby się trochę wywietrzało. Nagle zadzwonił do mnie mój pasek, a że głośno było to wyszedłem z pokoju, żeby porozmawiać. Gdy do niego wróciłem, moją uwagę przykuł element który nie pasował do otoczenia. Oczywiście chodzi o szerszenia który latał sobie koło sufitu. Zatrzymałem się na progu i mówię "Szerszeń", z uwagi na bark reakcji obecnej w pomieszczeniu wiary ponowiłem swój komunikat uprzednio go rozbudowując co w danej chwili łatwe nie było.

"Szerszeń lata w pokoju". Tym razem udało mi się zwrócić uwagę 2 osobników, jednak popatrzyli na mnie jakbym mówił po mongolsku i powrócili do swej poprzedniej czynności.

Z
  • Odpowiedz