Wpis z mikrobloga

Życie we Wrocławiu jest ciekawsze niż nie jeden amerykański film. Znajomym już nawet o nim nie opowiadam, bo nie chcą wierzyć.

Miastem rządzi Kotek Wrocek, bezdomny kot znaleziony na dworcu.
Bukmacherzy przyjmują zakłady o to ile będzie wykolejeń tramwajów.
Jagodzianka kosztuje więcej niż kebab czy zwykły obiad w zwykłej knajpie.
Prawie połowa mieszkańców nie mówi po polsku.
Bezdomni traktują tramwaje jako darmowe kible i sypialnie.
Policja 3 lata z pomocą gazet szukała człowieka co bekał na kobiety w tramwajach żeby go skazać na prace społeczne, a nie chce im się szukać złodziei aut za setki tysięcy.

A tu przygoda z weekendu. Do Galerii Handlowej w centrum miasta przyszedł gość z własnym czajnikiem i gotuje wodę na zupkę chińską - przy stoliku między 15 restauracjami xD.

Ależ ciekawe miejsce do życia mi się wylosowało. Czasem się czuje jakby to miasto Walaszek wymyślił.

#wroclaw #patologiazmiasta
NaglyAtakGlazurnika - Życie we Wrocławiu jest ciekawsze niż nie jeden amerykański fil...

źródło: xD

Pobierz
  • 52
Dla mnie szczytem abstrakcji było jak, na placu Bema otworzył się Solleim (Koreański streetfood) i któregoś razu dziewczyna w kolorowych włosach wcina koreańskie żarcie, a obok niej przechodził bezdomny pytający się o pieniądze na jedzenie.


@KoxKoxu21: szczerze mowiac to nie widze w tym niczego dziwnego, tak jest praktycznie w kazdym kraju, moze poza niektórymi komunistycznymi gdzie nie ma bezdomnych
@StahLeen: @cordianss to jest jego prawdziwa ręka spuchnięta z ranami i zgnilizną, nie chce wrzucać foty bo wygląda to tragicznie. Gosciu grozi/żebra o pieniadze na alko, nie chce się poddać leczeniu. Niekiedy wchodzi do knajp i robi #!$%@?
@OlgaTokurczak: a "Tańczący z Wilkami" spod przejścia Świdnickiego? Siedział na schodach, miał dwa psy. Dało się czasem dostrzec charakterystyczny wielki guz w okolicach boku na wysokości miednicy. Kiedyś się dowiedziałem, że facet był majętny, tj. dobre mieszkanie i jak na tamte czasy wysoka emerytura (chyba wojskowa), ale siadło mu na głowę.
@mroz3: wbił kiedyś do restauracji przy bulwarze, czilerka, sączysz zimne piwerko, a nagle wpada ten gość i macha ci przed twarzą tą napuchniętą łapą, laskom obok które jadły lody położył ją na stole. Wygląd i zapach tej jego ręki taki, że aż mi niedobrze, zaropiałe zgnite rany. Zwykły człowiek mając takie coś przekręciłby się po miesiącu, a ten król łazi i dobrze się ma.