Wpis z mikrobloga

#biedronka to straszny syf. Otwieram lodówkę z mięsem i wali, jakby pies zdechł i się rozkładał xD Mięso ważne do 10-11.07. Czyli do poniedziałku lub wtorku. Na dwa dni nie kupię, bo się nie opłaca. Biorę szynkę. W domu patrzę na datę ważności - 11.07. Jprdl, serio? Może zdążę zjeść, bo akurat dużo ćwiczę i jem sporo mięsa, no ale kurła.

Na sklepie bałagan, jakby jakiś dziki tłum półki staranował. Obsługa chodzi w brudnych koszulkach firmowych (pewnie mają 1 komplet na 7 dni pracy i nie piorą, a jednak się stale pocą, pozdro). Z magazynu wyjeżdżą ziomek paleciakiem z gnijącymi kartonami. Kasy samoobsługowe upośledzone, bo nie potrafią ważyć i zawsze jest problem, bo trzeba wzywać obsługę. Na ochronie siedzi na oko 17-18 letni, pryszczaty gnojek xD

Najgorsze jest to, że w najbliższej odległości mam 2 biedronki, a do Lidla jakieś 3 km, więc trzeba autem podjechać, a miasto na tym odcinku zawsze bardzo zakorkowane (droga na obwodnicę trójmiasta). Jak żyć?

#zakupy #patologiazmiasta #pieniadze #gownowpis #przemyslenia #takaprawda #bekazpodludzi #jedzenie #jedzzwykopem #oswiadczeniezdupy
  • 3
@Kopyto96: u mnie w okolicy są dwie biedronki, jedna elegancka, półki uginają się od towaru, wszystko wyłożone, asortyment pełny, w alejkach stoi trochę palet, ale nie przeszkadzają w zakupach. Kas samoobsługowych jest chyba 7, tradycyjne kasy zawsze wszystkie otwarte.

Za to druga biedronka to chlew taki, jaki opisałeś, a może jeszcze gorszy. Podłoga przy owocach zawsze lepka i dosłownie zalana wodą zmieszaną z rozdeptanymi owocami, wieczne braki podstawowych produktów (od dwóch
@Kopyto96 Ja w biedronce kupuję już tylko i wyłącznie kiedy muszę, tam zawsze jest coś #!$%@?, u mnie ostatnio zrobili remont więc założyłem się z kumplem, że jak wejdziemy po remoncie to będzie ten sam burdel i lepiąca się żółta podłoga. Zakład oczywiście wygrałem.