Wpis z mikrobloga

@kidi1: @miszczu90 @moze_sie_przyda takie coś się robi jeśli po kontroli okazało się, że w butach są jakieś substancje szkodliwe albo inne takie i nie można tego dopuścić do użytku. Taki przykaz przychodzi po kontroli z sanepidu, w sklepach nikt nie podejmuje decyzji o pocięciu. Dosłownie w piśmie jest napisane, że przedmioty należy zutylizować a przedtem uszkodzić tak, aby nie były zdatne do użytku zgodnie z przeznaczeniem
w takim wypadku utylizacja zajmuje się firma (...) a nie wyrzuca się do kosza.


@moze_sie_przyda: niekoniecznie, np. ftalany są szkodliwe jeśli dziecko ma takie buciki na nogach, ale jeśli sobie leżą na śmietniku to nikomu nic nie robią

i są akcje aby klienci zwrócili towar

no są, ale co to ma do rzeczy?

Pracowałam 5 lat w Pepco i wiem po prostu jak to wygląda z wewnątrz. Co było można gdzieś
@Limonene: napisałaś takie ogólne zdanie:

korporacje zawsze robią wszystko dla jak największego zysku - wyrzucenie czegoś zamiast sprzedaży taniej nigdy nie jest opłacalne


więc uznałem że możesz te swoje zdanie czymś podeprzeć bo wg mnie jesteś w błędzie i wyrzucenie na pustynie gdzieś na końcu świata może być korporacjom jak najbardziej opłacalne.
@hansschrodinger: mogę podeprzeć tym co wiem, jeśli coś miało być utylizowane to była straszna papierologia i tłumaczenie się ze strat. Korporacja to pracownicy i ten typ na górze, który pyta czemu wydali złotówkę za dużo, zamiast zarobić 2 złote. Nikt z Polski nie wywozi tych ubrań na pustynie, tam są raczej ubrania wyprodukowane w Chinach, których nikt z Europy nie chciał, bo fabryka przeszacowała popyt. Dyskontom się zwyczajnie nie opłaca zwracać
@Limonene: z artykułu:

Pochodzi ona z odległych krajów produkujących tekstylia, takich jak Chiny i Bangladesz. Zanim trafi do Ameryki Południowej, przechodzi przez rynki europejskie i północnoamerykańskie.


W artykule pisze że przechodzą przz Europę.

hui, nie chce mi się dalej grzebać w internecie, może ktoś inny to sprawdzi.
@hansschrodinger: też widziałam, że przechodzą przez Europę - ale to pewnie chodzi o znane marki, które faktycznie mają ubrania na jeden sezon i później są nie do dostania. Wątpię, żeby Pepco, Kik czy inne Lidle brały udział w tym procederze, tam króluje domena "kiedyś się sprzeda" i cykliczne obniżanie cen takich produktów