Wpis z mikrobloga

#titanic
Zakładając, że załoga batyskafu (specjalnie z małej) nie zginęła nagle i tubka wciąż jest szczelna,
to ciekawe jakie panowały tam nastroje od momentu utraty kontaktu z powierzchnią (2 godziny po starcie, w niedzielę 18 czerwca o godzinie 14:00 w Polce)...
Kapitan i przewodnik pewnie trzymali gęby na kłódkę przez pierwszą godzinę przypału - na pewno nie dłużej bo ciężko ukryć kłopoty jak siedzi się w pięć osób w puszcze niewiele większej od tojtoja.
Pewni siebie biznesmeni z powagą i zachwytem kontemplowali sytuację w której się znaleźli.
Ale w końcu ktoś musiał zapytać: "wassup?"
na co kapitan z kamienną twarzą odparł:
"sorry chopy - coś jebło: łokitoki nie działa, baterie w padzie padły a zapas tlenu wystarczy na jakieś 93 godziny, ale don't worry na pewno już wysłali ekipę ratunkową".
Raczej ciężko o rękoczyny w takiej małej tubce, pewnie ktoś kogoś zwyzywał ewentualnie udusił za wczasu (wydłużając ich niedolę o jakieś 17 godzin).
Zeszli na głębokość 1 km, zrobiło się ciemno - jak w sytuacji w której się znaleźli ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Kapitan odłączył choinkowe chińskie światełka ledowe w ramach oszczędzania energii.
Nic nie widać, jest zimno, coś trzaska w kadłubie, nos drażni zapach spoconej ekipy, jeden ze śmiałków nerwowo ściska swój osobisty słoik który miał mu posłużyć w wiadomym celu...

No i tak sobie siedzą, zostało im jeszcze 4 godziny, może i więcej jak uśmiercili któregoś z członków załogi.
-co myślą?
-o czym rozmawiają?
-co robią?
Kto wie co ekipa ratunkowa zobaczy w tubce jak już ją znajdą, o ile ją znajdą...
Pobierz Dwudziestydrugi - #titanic
Zakładając, że załoga batyskafu (specjalnie z małej) nie z...
źródło: FvM8kjLWwAc5CEM
  • 14