Wpis z mikrobloga

Pracuj w kołchozie, zmęczony przyjdź do pustego domu, nie pij ani nie bierz używek, ćwicz, odżywiaj się zdrowo. Tak sobie żyłem dłuższy czas tylko nijak to nie poprawiało sytuacji. Czułem się ok ale i tak miałem depreche związaną z samotnością a wszelki widok młodych ludzi idących razem rozdziera mnie od środka. Ostatnio zanim się zwolniłem i poszedłem do psychiatryka to po pracy zacząłem pić. Teraz wracam do trybu kołchoźnika i obawiam się, że się zacznie od nowa chlanie z bezradności i braku widocznych efektów.
Żebym chociaż wiedział, że dokądś to zmierza to miałbym sens w tym wszystkim a tak, skoro np. pisane mi wbić czarodzieja to nie widze sensu pajacować i równie dobrze mogę neetować do skończenia środków a potem dobranoc, cześć, giniemy.
Echh, jak mam tachykardie wykrytą to łykam tabletki, sprawdzam tętno, unikam kofeiny i intensywnego wysiłku i jest dobrze. A choroba umysłu to jeden wielki fikołek i strzelanie rzutkami co by tu jeszcze zrobić bo wiecznie żyje się w przeświadczeniu, że skoro jestem sam to widocznie za mało robie i się staram co też jest strasznie wykańczające, zważywszy, że w gruncie rzeczy lubię swoją rzeczywistość no ale nie mogę uznać, że jest git i żyć jak gdyby nigdy nic skoro ta moja egzystencja nie prowadzi do poznania kobiety więc trzeba szukać dziury i robić X,Y,Z bo jeszcze nie robiłem to może się uda i tak rok za rokiem.
#!$%@?ć można
#przegryw #depresja #samotnosc
  • 21