Wpis z mikrobloga

Do mojej podstawówki chodziło kilku chłopaków z okolicznych wsi. Część była dziećmi rolników i już pod koniec roku zaczynał się dla nich maraton.

Po szkole szybki obiad i praca z ojcem w polu do zachodu słońca. Oczywiście zero wakacji, wakacje były od pracy po 12 godzin 6 dni w tygodniu. Miałem dla nich cichy podziw, bo coś takiego wydawało mi się piekłem. Tym bardziej, że znałem kilku takich ojców i byli zazwyczaj bardzo kategoryczni - że nie będą trzymali darmozjadów.

To było lata temu, ale widać, że niewiele się zmieniło.
PanMaglev - Do mojej podstawówki chodziło kilku chłopaków z okolicznych wsi. Część by...

źródło: IMG_2865

Pobierz
  • 92
@CrazyHorse1849: Znowu: piszesz o jakimś skrawku rzeczywistości sprzed 20 lat. Jak to wygląda dzisiaj, nawet na zadupiu wśród biedoty? Otóż chłopak czy dziewczyna kończą 18 lat i jeśli starzy nimi pomiatają, czy nie widzą dla siebie perspektyw to kilka godzin i są w Warszawie czy innym Wrocławiu, gdzie prostej roboty jest od groma. A jak się ogarną lub nie chcą od początku wegetować robiąc w Żabce i tłocząc się w małym
@PanMaglev: kultura przednowozytna dalej żywa. Niestety na wsi czasami panuje jeszcze stary system.
Rolnictwo jest stopniowo automatyzowane i świadomość, nawet na wsi, rośnie więc powinno być takich przypadków coraz mniej.

Jednocześnie odpowiada to na pytanie dlaczego rolnicy mieli tyle dzieci. Czy mieliby tyle dzieci wiedząc, że nie mogą zmuszać ich do bycia tanią siłą roboczą?
To pytanie można rozszerzyć i wówczas wyjdzie na to, że spora część rodziców zdecydowała się na
@PanMaglev
Myślę, że zależy co w zamian dostajesz od rodziców za robotę za dzieciaka.
Mój kolega ze szkoły średniej dostał całą gospodarkę. Jego ojciec jeszcze jak on był w technikum już mu budował dom.

Ja znowu byłem po drugiej stronie problemu. Mnie stary nigdy do niczego nie brał. Koledzy uczyli się jakiegoś majsterkowania, postaw budowlanki, drobnych napraw samochodu. Mój stary nigdy nic mi nie pokazał choć potem już sam wychodziłem z inicjatywą.
@PanMaglev @CrazyHorse1849 @Lomana_LuaLua nie wychowałem się na wsi, ale rodzice przyszli ze wsi do miasta, niestety przez #!$%@? starego (generalnie nasze relacje nie istnieją, im jestem starszy tym mniej traktuje go jako ojca bo ojcem nigdy nie był) mając te 7-8 lat (może mniej, może więcej) co #!$%@? sobotę byłem targany na wieś. bo sobie tak #!$%@? i tyle. co #!$%@? sobotę z łzami w oczach na #!$%@? wieś, #!$%@?ć od rana
@Lomana_LuaLua: miałem podobnie, gospodarstwo małorolne, stary etat + do nocy w polu. wieczny pośpiech i awantury, raz sie z nim biłem a wiele razy chciałem go po prostu uciszyć. lata dojrzewania były #!$%@?, zero szans na zajecia sportowe czy inne pierdoły, tylko robota, szkoła i kościół. motto starego: modlitwa i praca. gdy poszedłem dorabiać na budowe bo czoywiscie pomagałem ojcu za darmo, okazało sie że tylko mój stary jest tak #!$%@?
@PanMaglev wychowany w mieście powiatowym here. Cała reszta rodzina mieszka na wsiach.
Co wakacje byłem wysyłany czy to do dziadków czy kuzynostwa, aby pomóc w żniwach.
Najgorzej że zawsze byłem porównywany przez rodzinę do kuzynostwa, i najeżdżano na mnie ze ja jestem ten "miastowy" i niczego nie potrafię. Bo mój kuzyn umie nawrócić ciągnikiem a ja nie.
Mieliśmy po 10 lat.