Wpis z mikrobloga

Do mojej podstawówki chodziło kilku chłopaków z okolicznych wsi. Część była dziećmi rolników i już pod koniec roku zaczynał się dla nich maraton.

Po szkole szybki obiad i praca z ojcem w polu do zachodu słońca. Oczywiście zero wakacji, wakacje były od pracy po 12 godzin 6 dni w tygodniu. Miałem dla nich cichy podziw, bo coś takiego wydawało mi się piekłem. Tym bardziej, że znałem kilku takich ojców i byli zazwyczaj bardzo kategoryczni - że nie będą trzymali darmozjadów.

To było lata temu, ale widać, że niewiele się zmieniło.
PanMaglev - Do mojej podstawówki chodziło kilku chłopaków z okolicznych wsi. Część by...

źródło: IMG_2865

Pobierz
  • 92
  • Odpowiedz
Miałem dla nich cichy podziw, bo coś takiego wydawało mi się piekłem


@PanMaglev: podziw to może masz teraz. Wyobraź sobie że bycie dzieckiem rolnika to raczej dobry powód do nabijania się niż podziwu
  • Odpowiedz
Dlatego wakacje akurat wypadają w czasie żniw i zbiorów


@tooph: Niemcy chyba jeszcze do niedawna mieli dodatkowe wolne w szkole w październiku na wykopki
  • Odpowiedz
@PanMaglev a co te chłopaki tam robiły od początku czerwca do wieczora i codziennie przez 2,5 miesiąca po 12h? Na pewno dobrze ich znałeś, skoro wiesz ile godzin im to zajmowało. Byłoby głupio gdybyś walił chochoła.

A odnośnie "taniej siły roboczej" - jak dzieciak raz na X dni poświęci kilka godzin na pracę w ogrodzie/na polu/w sadzie to chyba mu się nic nie stanie, twoja bujda o 60h w tygodniu jest po
  • Odpowiedz
@gerbilos no to jak ktoś jest małorolny to wykopki robi w jeden dzień w żniwa pewnie w 3, to faktycznie się nasluchsles.
I jeszcze dzieci jeździły do szkoły w mrozie - 30. I mieszkały w jeziorze pewnie
  • Odpowiedz
@PanMaglev: Dam przykład z mojej okolicy. Facet ma w uj dużą gospodarkę, dobiera masę dzierżaw. Do tego ponad 200 szt bydła. I o ile do obsługi bydła ma pracownika to całą ziemię obrabia razem z 12 letnim synem. Nie wiem czy to prawda, ale podobno ten chłopak potrafił jechać na dwa ciągniki z Ojcem na pole oddalone o 30 km
  • Odpowiedz
@CrazyHorse1849: same here. W wakacje nigdy nigdzie, bo po pierwsze było zawsze biednie a po drugie nawet do głupiego zoo w sąsiednim mieście ( 20 km) nie było mowy- bo po co, byłaś jak miałaś 2 lata,nie pamiętasz??
Taka mentalność.. dziecko ma słuchać, pomagać a pieniędzy na kiego tracił nikt nie będzie (,)
Moja śp. babcia parę razy, jak moje dzieci były jeszcze malutkie, nie omieszkała powiedzieć,
  • Odpowiedz
Podlasie here, zanim nie poszedłem do liceum do miasta to nawet zbytnio nie kumałem, że latem dzieciaki gdzieś jeżdżą na wakacje xD
Dziś robię na pracy zdalnej, i dalej przyjeżdżam pomagać przy krowach, dziś wysianowaliśmy 20 bel na sianokiszonkę^^ Tylko, że mieszkamy na koloniach przy Parku Biebrzańskim i jest całkiem ładnie, niemniej człowiek ma pewne poczucie straconych chwil z dzieciństwa.
  • Odpowiedz
@chiltepin: Ja miałam jeszcze gorzej, duże miasto wojewódzkie, co wakacje wysyłali nas na wieś, moja starsza siostra już w wieku 8 lat zapie*dalała na polu, co rusz trzeba było szykować marchew czy pietruszkę na giełdę, żniwa to klasyka #!$%@?, oczywiście my byłyśmy te gorsze i cały czas to podkreślali "BO Z MIASTA".
  • Odpowiedz
Ja dopiero po latach sobie uświadomiłam to, że byłam tanią siłą roboczą. Skrzywiony kręgosłup od dźwigania, krzywe zęby bo na aparat nie było stać, pierwsza była robota w polu zamiast nauki - efekty tych ,,tyłów" czuję do dziś, bo wciąż mimo dobrej pracy w mieście powiatowym (mowili po co idziesz na studia, skoro i tak pracy nie dostaniesz) człowiek ma skrzywioną psychę. Z kręgosłupem już nic nie zrobię - nie wyprostuję go,
  • Odpowiedz
@PanMaglev: mnie osobiście bardzo boli, jak mój kuzyn dzieciak, który uwielbiał grać w nogę i był w niej naprawdę dobry, musiał odstawić na bok, aby pomagać rodzicom w gospodarstwie.
Teraz praktycznie już w nią nie gra, a do szopy itp wyskakuje czasami nawet 4 razy dziennie .

I nie nie jest to biedna rodzinka ze wsi a naprawdę majętni ludzie, jednak z za dużą chrapka na hajs i zamiast zatrudnienia osoby
  • Odpowiedz
@Chris_Karczynski:

To była szkoła życia i nie żałuję niczego


@Chris_Karczynski: no dobra, ale czego konkretnego się nauczyłeś? #!$%@?ć?
#!$%@?ć to każdy matoł i wół potrafi.

Ja jestem ten "miastowy" i od nastolatka zapieprzałem w różnych gównorobotach by cokolwiek sobie dorobić, móc wyskoczyć na imprezę, na wycieczkę, iść do kina z dziewczyną i w ogóle móc ją zaprosić na cokolwiek więcej niż granie w piłkę pod blokiem.
I wiesz co Ci
  • Odpowiedz
@Zaqwsxe: no #!$%@? mi XD a ja piszę że nawet boomerzy z miasta mają zakodowany #!$%@?. Wystarczy umieć czytać ze zrozumieniem. Choć rozumiem że chęć #!$%@? była silniejsza ( ͡° ͜ʖ ͡°)-
  • Odpowiedz
no dobra, ale czego konkretnego się nauczyłeś? #!$%@?ć?

#!$%@?ć to każdy matoł i wół potrafi.


@websterpl1: w skrócie to tak. Tylko że nie każdy matoł doszedł tam gdzie ja. Przypadek?
Nie umiałem matematyki czy fizyki ale okazało się że żeby zdać kolokwia czy egzaminy, jedyne co to wystarczyło poświęcić odpowiednio dużo czasu nad zadaniami. Można powiedzieć że zdawałem te egzaminy metodą brute force czyli po prostu nawalaniem zadań dniami i często
  • Odpowiedz
@Chris_Karczynski to prawda, miałem podobnie na swojej drodze, ale doceniam ludzi, którzy mieli łeb na karku i pokierowali swoimi latoroślami - oskariatem i doszli dużo , dużo dalej

i nie wysyłali swoich dzieci na zapieprz za granicę, tylko na fajne, wartościowe staże
  • Odpowiedz