Wpis z mikrobloga

Wczoraj na Pszczyńskiej zaliczyłem najbardziej epicki wyścig spod świateł ever. EVER.

Podjeżdżam, patrzę w lewo - typ w Toyocie Prius (notabene w kowbojskim kapeluszu). Normalnie bym pogardził i spojrzał z wyższością, ale że jest, jak jest i siedzę, w czym siedzę myślę dobra, #!$%@?, godny rywal. Siadam na cwaniaka, prowokacyjnie gazuję i kiwam głową, wyrażając gotowość i chcąc odstraszyć rywala. Ku mojemu zdumieniu, hybrydowy Lucky Luke odwazjemnia kiwnięcie. Dobra - it's on.

Wzrok na światła. Jak się powiedziało A, to nie ma to tamto, trzeba trzymać się konwencji i dowieźć dobre B. Może i jestem mały, ale przynajmniej na paliwo – bring it, frajerze na kalafiory. I tu uwaga, bonus - pełen napięcia patrzę jeszcze na szybko w prawo i nie wierzę - obok mnie na jakimś zdezelowanym skuterze stoi dostawca pizzy z Dominium, który najwyraźniej obczaił całą akcję i teraz macha, że on też się będzie ścigać.

Czaicie klimat? PRIUS vs SMART vs SKUTER Z PIZZĄ. No przecież kuuuuurwa xDD

Nawet nie wiem, kto wygrał, bo to w ogóle przy takich parametrach ciężko stwierdzić – szczerze to nie wiem, czy ktokolwiek poza nami zauważył, że się ścigaliśmy – ale sam fakt zaistnienia takiego zdarzenia był dla mnie awesomeness overload. Tłumy szaleją, ekolodzy wiwatują.

#coolstory
  • 16
@Bobas: Od dłuższego czasu zastanawiam się, czy Ty masz takie fajne, śmieszkowe życie, które samo za Ciebie pisze coolstory czy masz bujną wyobraźnię. Powiedz mi jak jest, Bobas, powiedz mi.