Wpis z mikrobloga

Home office to najgorsze co mnie spotkało.

Nie będę tutaj oszukiwać przede wszystkim siebie. Jestem leniwy, brakuje mi motywacji, szukam wymówek. To wszystko prawda i najgorzej z możliwych wszystkich względów wpisuje się w to praca zdalna.

Nigdy nie byłem przykładem pracowitości, ale obowiązki nakazywały. Szkoła, studia, praca. Ciężko bo ciężko, ale trzeba było wstać i człowiek jakoś po godzinie się rozbujał. Musiał się rano ogarnąć, umyć, ubrać, bo w końcu szedł do ludzi. Nie do końca może swoich ulubionych życiowych partnerów, ale mimo wszystko do ludzi, z którymi pogadał, pośmiał się, pożartował, wspólnie zjadł czy pochodził po korytarzu. Chcąc, nie chcąc był ruch i interakcja z innymi.

Praca zdalna to zupełne tego przeciwieństwo. Wstajesz rano i nawet zębów nie chce się myć, bo po co. Siedzisz przy stole, nieumyty, nieubrany i jedyne co broni Cię przed leżeniem w lozku to przegrzanie laptopa na kołdrze. Po jakimś czasie i tak znajdujesz rozwiązanie stworzone dla leni przez leni i kupujesz stoliczek pod laptopa do łóżka. Dzień mija, zero ruchu, chyba ze do okna, lodówki, toalety i łóżka. Kończy się praca i nie masz ochoty na nic. Nie ma co się ogarniać, skoro dzień zaraz się kończy, nie ma z kim wyjść, bo wszyscy zmęczeni po dniu pracy z ludźmi.

Dzień się kończy, udało się zrobić 1500 kroków, zjeść śmieciowe jedzenie z pobliskiej żabki i pójść spać.

#homeoffice #pracazdalna #pracbaza #zalesie #przegryw
  • 4