Wpis z mikrobloga

Bardzo moim zdaniem przereklamowana jest # warszawa. Studiowałem tam, ale po studiach znalazłem pracę zdalną i pracuje sobie z domku z miejscowości powiedzmy 200-350k mieszkańców. Komfort życia jest znacznie wyższy niż w Warszawie.
Natomiast w cholerę moich znajomych, nawet po studiach na lokalnej uczelni wyjechało do wawy głównie za pracą. Różnica taka, że mają z 1-2k brutto więcej i nic poza tym. Dojazdy do pracy po wawie po 1h, mega drogi wynajem i mieszkania, generalnie wszystkie usługi cholernie drogie. Wszędzie daleko.

Jaki to ma sens?
#pytanie #pracbaza #millenialsi #praca #zycie
  • 17
  • 0
@shaun_the_sheep: właśnie to opisałem, różnica jest może 1-3k brutto u większości znajomych - biorąc pod uwagę znacznie wyższe koszty to nie ma sensu. Już lepiej za granicę #!$%@?ć
  • 0
@ptakov23: ciężko mi w to uwierzyć, w wawie no. za Barbera ostatnio sprawdzałem to minimum zazwyczaj 100zl chcą. Jeszcze 5 lat temu to było ~40zł.
W moim mniejszym mieście jest 50-60, prawie połowę taniej.
@Magma1:
Z niewyjaśnionych również dla mnie przyczyn widzę, jak sporo ludzi, którzy przeprowadzili się do Wawy, Trójmiasta czy Wrocławia jako argument podaje mniej lub bardziej wprost tzw. "prestiż" czymkolwiek on by miał być. Nie wiem, podbija im chyba, że jak wrócą do swojego Zalesia na święta to można przyszpanować na mieszkanie w wielkim mieście.

Druga sprawa to, głównie wśród młodych w trakcie lub zaraz po studiach, zajawka na knajpy, eventy, masę
  • 0
@powsinogaszszlaja: no właśnie, czasem mam podobne wrażenie. Ciekawe z tą wsią, to jakaś przy mieście czy mocno oddalona od większych ośrodków? Jakie masz doświadczenia z innymi europejskimi miastami?
@Magma1: Wieś, koło małej mieściny powiatowej.
Europejskie miasta poznawałem w czasie wchodzenia Polski do UE.
Dla mnie było to takie samo miejsce do życia jak inne. Nie kusi mnie blichtr.
Jeżeli potrafisz zorganizować sobie życie, szybciej kupisz bilety i pojedziesz do opery w Wiedniu, Paryżu, czy Amsterdamie, niż w Warszawie. Na dokładkę ciekawszy repertuar.
W pewnym okresie życia zaczynasz inaczej patrzeć na niuanse.
Czasami fajny kameralny koncert w małej mieścinie, przyniesie
@Magma1: życie to nie tylko praca i siedzenie w domu. Szczególnie gdy się jest młodym duże znaczenie ma to co się dzieje wokół - czy wieczorem jest gdzie wyjść, czy masz wokół kawiarnie, restauracje, puby, sale koncertowe, targowe. Do tego piszesz o usługach w kontekście ceny - tu ciężko się nie zgodzić, ale poza ceną liczy się również ich różnorodność i jakość.
Nie wyobrażam sobie obecnie (27lvl) siedzieć w mniejszym mieście
życie to nie tylko praca i siedzenie w domu.


@depish:
Jeśli masz rodzinę i dzieci to w pewnym wieku tak dokładnie wygląda. Nawet jak masz czas to po prostu nie masz na to siły ani ochoty. Młody jeszcze jesteś, zrozumiesz za kilka lat. Też tak gadałem jak byłem w Twoim wieku.

Tak naprawdę to spośród ludzi, których znam murem za wielkimi miastami stoją wyłącznie te grupy:
- 20, 20-paro letnie "dzieciaki",
@smk666: niewykluczone, że zmienię zdanie w przyszłości, ale właśnie między 20 a 30 lat często ludzie podejmują decyzje, które wpływają na ich całe życie. W dużym mieście nawiązujesz znajomości, znajdujesz partnera, być może pracę z którą wiążesz dłuższe plany. I w momencie, gdy przestajesz być "dzieckiem" jak to ująłeś, to masz już bagaż bardzo dużej liczby więzi, które ci w danym miejscu trzymają.
Dodatkowo wydaje mi się, że z wiekiem odchodzi
zgadzam się w większości, ale co jeśli masz dzieci? Czy wyprowadzając się na prowincję, nie odbierasz im nieco możliwości?


@DzikiKondor:
Wychowałem się na wsi i oczywiście za nastolatka narzekałem dokładnie na to, o czym piszesz. Dzięki temu miałem motywację aby szybko się usamodzielnić i wyprowadzić do upragnionego miasta, co dało cenną lekcję życia której rdzenne mieszczuchy nigdy nie dostaną, bo mają wszystko pod nos.

Teraz po latach rzygam już tym miastem
współczuję Ci takich doświadczeń.


@depish:
Poczekaj jeszcze kilka lat, to zobaczysz co się stanie z tymi "mega ważnymi" znajomościami ze studiów czy pracy. Ludzie w pewnym wieku nie mają już czasu na pielęgnowanie znajomości i większość zdycha śmiercią naturalną. Zakładają rodziny, rodzą im się dzieci, przeprowadzają się za robotą w inne rejony kraju a nikt kto sam ma rodzinę nie wygospodaruje wystarczająco dużo czasu aby poza ewentualnymi "starymi przyjaźniami" utrzymywać stały