Wpis z mikrobloga

@larine: Brak życia socjalnego, brak samoorganizacji, brak kogokolwiek kto by wyciągnął do mnie pomocną dłoń w celu ogarnięcia wejścia w dorosłość. Od 12 roku życia moje życie było gównem i stopniowo zacząłem sobie zdawać sprawę z rzeczy, które to powodowały dopiero w wieku 16-17 lat. Co mi się udawało naprawić samemu to robiłem, ale w wielu rzeczach blokowały mnie fobie. Dopiero od 21-22 roku życia moje życie zaczęło być znośne. Nadal
@larine: generalnie tak, choć z perspektywy czasu już wtedy wychodziły redflagi #!$%@?. Moglo być dużo gorzej. Mogło być dużo lepiej. Szkoda, że ekipa kumpli się wykruszyła. Trochę zmarnowanych szans, trochę za dużo grania, trochę za mało pieniędzy. Oprócz tego deskorolka codziennie, dość często imprezy (jeżeli picie i palenie trawy można nazwać imprezą). Pomimo tego i tak spierdoks w relacjach damsko-męskich. Lubiłem się uczyć, ot pozytyw.
@larine: Pierwsze 20 lat życia totalnie zmarnowane. Po pierwsze szkoła. Ile ciekawych rzeczy mógłbym się nauczyć, gdybym nie musiał siedzieć w szkole i marnować czasu i nerwów. Trzeba było od razu przyuczać się do konkretnego zawodu i nak najwcześniej iść do pracy, żeby robić kasę. Po drugie nikt mi nie powiedział co w życiu jest ważne i jak działa świat, do wszystkiego trzeba było dochodzić samemu, co oczywiście wymagało masę czasu
Czy jesteście zadowoleni z tego, jak spędziliście lata swojej nastoletniości?


@larine: w większości tak.
Miałem świetnych rodziców i brata z którymi spędzałem wiele fajnych weekendów czy wakacji.
Miałem niejeden nastoletni romans z których są fajne wspomnienia.
Miałem wielu bliższych i dalszych przyjaciół, w tym wielu ze środowisk "kościelnych", które zresztą właśnie dawały mi okazje do poznawania masy fajnych ludzi, a z niektórymi mam relacje do dzisiaj.
Zacząłem grać na gitarze mając
nie, mam cholerne poczucie zmarnowania tego czasu. zero imprez, nic nie osiągnąłem (a wtedy zdobywa się już pierwsze szlify, czegoś uczy, choćby np. html), klęska jeśli chodzi o relacje z laskami.
@larine: Tak - zbudowałem wtedy dobre podwaliny pod to co mam teraz - wspaniałą żonę, 2 dzieci, dobrą pracę i dom w budowie. Udało mi się ładnie zbalansować naukę, rozrywkę i życie społeczne. Myślę, że w dużej części zawdzięczam to rodzicom - którzy też dobrze balansowali dyscypliną i miłością.
@larine: ja żałuje, że zamiast skupić się na robieniu pieniędzy to je przewalałem na używki, żałuje ze tyle czasu poświęcałem dziewczynie, nie zasługiwała na to, żałuje ze tyle godzin grałem w gry zamiast tworzyć coś wartościowego

No ale mnie nikt tego nie nauczył, żeby cięzko pracować od młodego póki ma się siłę i chęci, uczono mnie ze bieda to nie wstyd.

Ja swoje dzieci naucze czegos innego. Syn lvl 9 już
@larine: Nieironicznie gimnazjum dało mi całkiem dużo. Było zmianą, której potrzebowałem, dzięki niej trochę się zdystansowałem od zje.banego sebkowego towarzystwa w którym się obracałem w podbazie. Pozwoliło mi to na rozwijanie zainteresowań i poznanie bardziej wartościowych ludzi. Oczywiście, to było nadal gimnazjum, nie było różowo i patusiarnia rządziła na korytarzach. Ale to był krok w dobrą stronę
Nie, urodzony na wsi w rodzinie wielodzietnej xD przez większość życia klepanie biedy, Brak tej "młodzieńczej miłości ", poczucie bycia gorszym, stary alkoholik, matka z syndromem matki polki. No nie polecam ogólnie całe te. Ale po docięciu się od nich mając 30 lat to te ostanie 3 już wychodzę na prostą xDDD
@larine: Nie. Miałem jeden wypadek który na większości mojego życia zaważył, pół-sprawiedliwie tak naprawdę. Nie powinno być aż tak. Całe życie z ptsd, nerwy, lęk, stres, depresja nienormalność. Nie chciałem się dać temu, zawsze walczyłem. Ostatnio trochę się poddałem bo tak naprawdę niewiele zmieniłem, mam tylko poczucie nie bycia takim totalnym może przegrywem, failednormie z 15% dynamiczności