Wpis z mikrobloga

#gielda

Głos zdrowego rozsądku

Zdaje się jednak, że z wieszczeniem wystąpienia kryzysu finansowego w wersji 2.0 należy zachować daleko idącą powściągliwość.

Z trzech powodów.

Po pierwsze obligacje posiadane przez banki są w znacznym stopniu amerykańskimi obligacjami skarbowymi, a nie toksycznymi obligacjami “zabezpieczonymi” niespłacalnymi kredytami hipotecznymi, jak miało to miejsce w 2008 r.

Po drugie, banki zrealizują straty na portfelu obligacji tylko wtedy, gdy będą musiały sprzedać je wcześniej, przed ich ustalonym terminem wykupu.

Po trzecie, jeżeli banki nie będą miały problemów z bieżącą płynnością, nie będą musiały wcześniej upłynniać portfela obligacji.

Krótko mówiąc, wszystko rozbije się o bieżącą płynność sektora bankowego, płynność Silicon Valley Bank oraz o to, na ile zapowiadana emisja akcji załata dziurę wielkości 1,8 mld USD i przywróci płynność wspomnianego banku. Pozostaje nam przeczekać te kilka dni niepewności do czasu, aż inwestycyjny kurz wzniecony przez “panic sale’sów” opadnie i giełdowe pole bitwy znów wróci w ręce giełdowych weteranów kierujących się (w większym stopniu) racjonalnymi pobudkami, niż emocjami.

via Maciej Kietliński
  • 6
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@maniek74: mówi się, że trwa run na banki. może i 2008 powtórki z tego nie będzie, ale zwała może być solidna. a jak nie będzie to nawet lepiej bo pompa będzie podwójna ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz