Aktywne Wpisy
Nie mogę uwierzyć, że ruchy antynatalistyczne na świecie są wciąż tak mało słyszalne i obecne. To jest absurd, że w czasach, kiedy tak głośno mówi się o dobru jednostki, jej prawach i wolności do samodecydowania, kiedy teoretycznie jest tak powszechne zrozumienie działania świata - wciąż dopuszcza się i, wręcz promuje, płodzenie nowych jednostek. David Benatar tak pięknie i klarownie tłumaczy jak to jest złe - to jest nieobalalne. To jest chore. Życie
wszystkogra +182
Smutno się patrzy na straty ZSU w Donbasie. To ukraińscy wojownicy bronią Ukrainy, ale i co ważniejsze Europy od tego terrorystycznego potwora. Daliśmy się wciągnąć w jakieś afery zbożowe czy malinowe. Wiadomo, to musi być uregulowane i wyjaśnione, ale źle się patrzy na te antyukraińskie nastroje. Idziemy tym na ręke rosji, a zapominamy jako społeczeństwo o tym, że najważniejsza jest przegrana z kretesem swołoczy ruskiej.
#ukraina #rosja #wojna
#ukraina #rosja #wojna
Zacznijmy od plusów, będzie szybciej:
+ "zaciemnienie" dobra i zła poprzez wyjaśnienie relacji Kathleen i Henry'ego
+ rewolucja francuska na miarę świata postapokaliptycznego. I aż szkoda, że tak mało czasu temu poświęcono.
+ to był pierwszy odcinek z Bellą Ramsey, kiedy nie raziła mnie w oczy jako Ellie. Relacja z Samem zdecydowanie pomogła. W końcu zobaczyłem w tej Ellie troszkę zwykłego dziecka, a nie wiecznie nabuzowanego sebixa. Aktorka sama w sobie to raczej najmniejszy problem z Ellie. Scenariuszowo ją zwyczajnie spieprzyli, zwyczajnie przesadzając z tą zadziornością. Obdarło ją to niemal całkowicie z jej dziewczęcości.
+ wprowadzenie wątku ludzi, którzy chowali się w kanałach - bardzo na propsie. Fajnie rozbudowuje świat.
+ ostatnie scena z pochowaniem Sama i Henry'ego - też na plus. Bez zbędnego patosu. To jest dokładnie takie rozbudowanie historii z gry, jakiego oczekiwałem. Szkoda, że rozbudowywanie powieści tak rzadko im udanie wychodzi...
A teraz minusy. Tutaj będzie ciekawie:
- Kathleen, która doznała krzywdy od Henry'ego to fajne rozbudowanie jej historii. Ale oczywiście przesadzono i zrobiono z nią psychopatkę, która nawet niewinnym dzieciom nie odpuści. Po co tak ja się pytam? Czy nie lepiej byłoby po prostu zbalansować te postacie, trochę wypośrodkować ich moralnie? Czyż wtedy nie bardziej dramatycznego wydźwięku nabrałaby jej historia? Ktoś w ogóle jej współczuł, gdy została napadnięta przez zarażonego? Ja ani trochę. Chociaż mógłbym i nawet chciałem jej współczuć.
- Cała ekipa przyjeżdża na miejsce, ale jakoś nie śpieszy im się gonić Ellie, chociaż jest dosłownie "na widelcu".
- jak można było zrezygnować z wątku, gdzie Sam i Henry pozostawiają Joela i Ellie na pastwę losu? DUUUUUUŻY minus za to (to znaczy tutaj było coś podobnego, ale wyszło bardzo mizernie w porównaniu z grą).
- wyjście zarażonych spod ziemi komiczne i absurdalne. Oni wręcz stamtąd wylecieli. Ktoś tutaj chyba pozazdrościł scen z The Walking Dead
- Kogoś również poniosła fantazja, by zrobić z purchlaka barbarzyńskiego Goro z Mortal Kombat. Przypominam, że to wciąż jest prymitywny grzyb, którego nadrzędnym celem jest rozrastanie się, a nie jakieś sadystyczne rozrywanie głów "przeciwników"
- oczywiście jedynymi bohaterami, którzy przeżyją wielką bitwę, są nasi główni bohaterowie. Plot armor w "the last of us" to jeden z największych grzechów, jakie można zrobić tej franczyzie.
- w grze Sam tajemnicę ugryzienia pozostawia dla siebie. I chyba wyglądało to znacznie sensowniej, niż jak zrobiono w serialu (podzielenie się tajemnicą z Ellie).
- Sam reaktywuje się w agresywnego grzyba akurat tuż po przebudzeniu Ellie (no cóż za przypadek - gdyby pospała z kilkanaście minut dłużej mogło być już po niej)
- Scena zabójstwa zarażonego Sama przez Henry'ego. Niby niezła na pierwszy rzut oka, ale coś mi się w niej gryzło. Obejrzałem gameplay z gry i już wiem. Są tutaj delikatne różnice względem oryginału, ale były one na tyle ważne, iż zrobiły wyraźną różnicę. Przypomnę jak było w grze - zarażony Sam atakuje Ellie. Wtedy Joel próbuje chwycić za broń z plecaka, ale w jego kierunku strzela Henry. Robi to odruchowo, byle powstrzymać Joela. Joel na chwilę znieruchomiał, ale po chwili stwierdza, że "#!$%@?ć to" i jak chce to niech go zabije, ale on nie pozwoli, by Sam zabił Ellie. Zanim jednak wyciągnie broń z plecaka, to Henry zabija Sama. Po wszystkim zaczyna celować w Joela i obwiniać go (a nie siebie - jak w serialu) o całe zajście. Niby takie drobne różnice, ale dosyć mocno - przynajmniej w moim przypadku - zmieniły odbiór sceny.
- widać, że twórcy przygotowują widzów do wielkiego finału (rozmowa Kathleen z Henrym). I robią to z gracją walenia łopatą widza po głowie. Zakończenie the last of us z gry było tak dobre, ponieważ m.in. do samego końca nie jesteś w stanie przewidzieć jej właściwego zakończenia. Tutaj widzę już drugi raz w tym serialu "przymiarki" pod finał, a jesteśmy dopiero w połowie. Obawiam się, że pod koniec nie będzie już żadnego efektu zaskoczenia dla widza, który nie zna fabuły z gry.
Moim skromnym zdaniem to był najgorszy odcinek jak dotąd. I boję się tych wszysktich zmian. Nie jestem ich przeciwnikiem z zasady, ale póki co, to co HBO próbuje zmieniać - tym tylko na tym traci. Szkoda.
5/10
#thelastofus
@waro: to dla mnie ogromny minus dla ostatnich dwóch odcinków. Dowiadujemy się, że mamy do czynienia z ruchem oporu który wyzwolił się spod rządów Fedry, więc można by pomyśleć, że są to good guys. Spodziewałbym się tutaj tego, że te dwa odcinki będą dużo cięższe pod względem moralnym. Zamiast tego widzimy
I nie - nie wszyscy powstańcy są pokazani jako brutale bez uczuć. Ten brodacz (zapomniałem jak ma imię) wyraźnie ma jakieś hamulce moralne. Ale niestety - jest go zdecydowanie za mało, by zmienić ogólny wydźwięk tego wątku.
Pomysł był fajny, ale jego poprowadzenie było bardzo nieudane. Postać Kathleen została koncetowo spitolona.
Po tej scenie z Samem i krwią, w Ellie prawdopodobnie pozostanie poczucie winy że nie mogła komuś pomóc sama będąc odporną.
Jest to świadomy cel twórców aby wyraźnie określić czym kieruje się Ellie, tak aby widz nie miał co do tego wątpliwości w nadchodzących odcinkach.
@temp01_01: Nie potrzeba takich scen do tego. Choć akurat ta scena z próbą wylecenia Sama własną krwią - zaliczam do udanych.
Natomiast dialog Henry'ego z Kathleen bym #!$%@?ł w #!$%@?. Zupełnie niepotrzebny.
Dlaczego mieli gonić Ellie skoro priorytetem byli bracia?
Wylot zainfekowanych opierał się na tym co było fabularnie pokazane wcześniej w serialu.
Każda zmiana, choć nie są one duże póki co pasuje do scenariusza a odcinek oceniam 10/10 tak jak trzy