Wpis z mikrobloga

#ukraina #rosja #wojna

Zasoby ludzkie się ruskim kurczą. A dokładniej - zasoby więzienne. Rosyjska prasa o kolejnych - coraz mniej udanych - poszukiwaniach mięsa armatniego wśród więźniów.

Od końca ubiegłego roku rekruterzy z PKW Wagner po raz drugi przyjeżdżają do kolonii, gdzie latem lub jesienią rekrutowali już ochotników na wojnę na Ukrainie. Ale teraz nie jest to takie uroczyste: cała kolonia nie ustawia się już na placu apelowym, a sam Jewgienij Prigożyn nie przybywa już helikopterem - radzą sobie z rekruterami niższej rangi.
Więźniowie przestali też wierzyć w obietnice wagnerowców: wiadomości w mediach i rozmowy telefoniczne z rekrutami przekonały wielu, że na froncie nie wszystko jest „tak cudownie”, jak mówi założyciel PKW Wagnera i jego podwładni.
„Ostatnim razem [pod koniec zeszłego roku] kontaktowała się osoba, która jest blisko Bachmuta. Powiedział, że żałuje, że tam poszedł. Powiedział, że 20% z tych, którzy stąd wyjechali, żyje” – mówi w rozmowie z Mediazona więzień z jednej z kolonii na Uralu .
A jeśli latem i jesienią z jednej kolonii wezwano na wojnę kilkuset jeńców, to teraz ledwie rekrutuje się zaledwie kilkudziesięciu. Być może to problemy z rekrutacją skłoniły Prigożyna do rozpoczęcia nowej rundy kampanii PR, a od początku stycznia opowiadania i filmy o więźniach, którzy trafili do PKW Wagnera, przez pół roku walczyli na Ukrainie, a teraz, jak powiedzmy, regularnie pojawiają się w mediach związanych z nim wracającymi już do domu wolnymi ludźmi.
  • 4
@yosemitesam: ochotnicy im się będą kończyć, to oczywiste. Szczególnie jak jakimiś bocznymi kanałami do więzień docierają informacje o śmiertelności wśród zmobilizowanych więźniów i o tym w jaki sposób Wagner ich używa. Rosjanie mają jednak jeszcze możliwość wybierania sobie ochotników ( ͡° ͜ʖ ͡°).