Wpis z mikrobloga

ten komentarz przypomniał mi o pewnym moim #coolstory sprzed lat ;)

w wakacje w 2002r. pojechałam z rodziną na wakacje do Chorwacji. wybraliśmy się na dwa samochody - w pierwszym mój wujek z żoną i kuzynami, a w drugim ja z rodzicami. jadąc jakąś dwupasmówką zauważyliśmy, że z tyłu przyczepki, którą ciągnął wujek swoim samochodem, zaczęło coś cieknąć. myśleliśmy, że coś się zepsuło, więc zatrzymaliśmy się na poboczu, żeby skontrolować sytuację. podczas gdy wujek z tatą wyciągali rzeczy z przyczepki, by zobaczyć co się stało, reszta wyszła z samochodów, żeby rozprostować kości po długiej podróży. któreś z dzieci zauważyło, że w chaszczach obok drogi rosną krzaczki z ostrężynami, więc wleźliśmy w głąb, żeby sobie podegustować. nagle niektóre z mijających nas samochodów na chorwackich rejestracjach zaczęły trąbić, pasażerowie wymachiwali do nas rękami, a na poboczu za naszymi samochodami zatrzymała się pomoc drogowa. stwierdziliśmy, że coś musi być nie tak, więc pora się zwijać, tym bardziej, że w międzyczasie okazało się, że cieknące "coś" z przyczepki było... rozbitą butelką z piwem xD. zapakowaliśmy się szybko do samochodu i ruszyliśmy w dalszą drogę. po przejechaniu zaledwie kilkudziesięciu metrów na poboczu gęsto zaczęły pojwiać się tabliczki z trupią czaszką i tekstem ostrzegającym o minach... ;_;

tl;dr

  • 1