Aktywne Wpisy
Konkretnyknur +23
Jestem w Kanadzie i zaczyna mi się tu podobać 😃
kubanfs +2
#powodz Najważniejsze że wojsko w koszarach pompki robi albo na poligonie 50km dziennie biegiem dlaczego nikt wojska nie postawił w pełnej gotowości żeby teraz mogli na miejscu kilka godzin po powodzi pomoc w odgruzowywaniu miasteczek?
Gdybyśmy nie wiedzieli, w której dekadzie stworzono „Orgię wampirów”, to po pierwszych paru minutach mielibyśmy już jasność. To naprawdę bez różnicy, czy chodzi o arcydzieło Coppoli z Dżinem Hackmanem, czy nasze kino moralnego niepokoju, czy film klasy B. Jest szaro, ludzie są zmięci, niektórzy mają wąsy, inni zakola, a jeszcze inni sraczkowaty płaszcz albo kurtkę z wyszywanym futerkiem. Mogą też jechać zdezelowanym, pierdzącym autobusem. I tak właśnie dzieje się w filmie Klimovskiego! Jadą zdezelowanym, pierdzącym autobusem gdzieś w skalistych rejonach Hiszpanii. Kierowca dostaje zawału, a potem na rozdrożu, mając do wyboru zatrzymanie się w mieścinie Tolnia albo długą trasę do większego miasta, decydują się na to pierwsze. I to był błąd. Początkowo, jak się wydaje, wymarłe miasteczko nocą ujawnia swoją mroczną stronę. Zaczyna się orgia wampirów.
A właśnie, że się nie zaczyna. Czytamy w słowniku pod hasłem orgia: 1. «rozwiązła zabawa»; 2. «wielka różnorodność, bogactwo barw, dźwięków itp.». Otóż powiadam wam, miasteczko jest do bólu obskurne, szare, ponure i żadnego bogactwa barw i dźwięków tam nie ma, a wampiry są tak samo zmięte jako główni bohaterowie. Idą zabijać z taką werwą jak kołchoźnik pracować do kołchozu. Tylko hrabina, która przewodzi tej smętnej zbieraninie z miasteczka, jest niezmięta, właściwie prezentuje się całkiem do rzeczy, przynajmniej dopóki pokazuje tylko p----i, a nie zęby.
Dobra, bo już nadto się rozpisałem. Obskurna, szara, ponura atmosfera, na którą składają się i scenografia, i nocne sceny, to... główna zaleta tego filmu. Zmięte twarze również, wampirów szczególnie. Tworzy to taką atmosferę obcości, że nawet jak na lata 70. „Orgia wampirów” jest czymś osobliwym. O piersiach już napisałem – naprawdę tej golizny, wbrew tytułowi, nie ma wiele, a stópek to już w ogóle, więc stópkarze będą niepocieszeni. Ach, w recenzjach wspomina się o czarnym humorze, więc i ja to zrobię. Istotnie, odpowiada za niego wampir wielkolud, który za dnia robi za rzeźnika i kucharza. Musicie wiedzieć, że hrabina i jej ochmistrz dbają o to, żeby przyjezdnym działo się dobrze za dnia, niestety w miasteczku brakuje mięsa. Jak tu przyjąć gości bez mięsa? No więc hrabina zleca wielkoludowi, żeby odciął nogę innemu mieszkańcowi miasteczka, a potem podają pieczyste z tej nogi i nasi nieświadomi niczego bohaterowi się nią delektują, a ochmistrz tylko się uśmiecha wielce wymownie. Hahahaha. Ale to nie koniec, nie wytrzymam, zaraz pęknę ze śmiechu. Bo wiecie, hahaha, potem znowu jest taka sytuacja – wielkolud idzie z siekierą do takiego jakby kowala i daje mu siekierę do naostrzenia, on ją ostrzy, oddaje wielkoludowi... dobra, nie napiszę, bo się posikam ze śmiechu.
W dobrej jakości na YouTubie. Tylko dla ludzi ćwiczących się w sztuce bezsensu życia. W ramach tej sztuki śmiało można wystawić dziełu Klimovskiego szóstkę w dziesięciostopniowej skali, a jak ktoś wyjątkowo gorliwie praktykuje bezsens życia, to potem może nawet rozpisać się o filmie na Wykopie. Ale to trzeba mieć naprawdę, naprawdę bezsensowne życie.
Do wpisu dołączam mem zrobiony metodą chałupniczą, trzeci w życiu, a w komentarzach dodam parę zdjęć.
#kino #film #horror #doomer #przegrywpo30tce #filmoweimpresje #lata70 #wampiry #kinoklasyb #filmy