Wpis z mikrobloga

Pisze po raz pierwszy tutaj. Widziałam ostatnio taki film paradokumentalny. Żona dowiaduje się, że jej mąż zginął. Pogrzeb itp. Żona zaczyna żyć swoim życiem, układa go sobie itp i po kilku latach dowiaduje się, że mąż zmartwychwstał. Pojawia się w drzwiach domu. Co się okazuje - że to była wielka mistyfikacja. Facet stał się koronnym światkiem w śledztwie przeciwko jakiejś tam przestępcom. Przy pomocy zasymulował swoją śmierć. A on pod inną tożsamością żył nadal aż do zakończenia procesu.
Teraz moje przemyślenia, które jak dotąd nikt nie poruszył.
Skąd wiemy, że IW nie żyje - nie ma przecież ciała. To inni piszą - kto zabił IW? Jakby wmawiają nam pewną tezę, i jak jakby inna nie istniała. Może to była mistyfikacja. Ktoś z rodziny (mama, tata) czekali na nią w wyznaczonym miejscu o konkretnej porze a ona miała działać tak, aby pokłócić się z koleżeństwem o byle co i za wszelką cenę wyjść sama. Tam się przebrała w inne ubranie (stąd buty u matki, które sobie zabrała) i wyjechać w siną dal, aż do rozwiązania sprawy. A, że nic nadal nie rozwiązane to IW żyje pod inną tożsamością a inni szukają jej ciała, które nie mogą znaleźć.
#iwonawieczorek
#iwonawieczorek
  • 23