Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
#zwiazki
Z uwagi na sporą ilość wpisów od nieszczęśliwych Mirków na tagu, chciałbym zadedykować im poniższy wpis jako być może inspirację.

Dokładnie rok temu ja też byłem na samym dnie emocjonalnego doła. Niepoprawnie romantycznie zakochany w dziewczynie, która postanowiła w Wigilię przez SMSa (klasa co nie?) ostentacyjnie dać mi kosza, mówiąc m.in. wprost, że nie wyobraża mnie sobie jako docelowego partnera. Moje serce tamtego wieczoru miało ochotę wybić mi dziurę do brzucha. W Sylwestra o 17, upiłem się samotnie w mieszkaniu do nieprzytomności, bojąc się że może mi przyjść do głowy coś naprawdę głupiego widząc o północy te wszystkie zakochane parki, planujące wspólną przyszłość w nadchodzącym roku. Gdzieś pod koniec Stycznia moje myśli były już tak przepełnione smutkiem, że nie bardzo robiło to już na mnie wrażenie i zacząłem przepracowywać wszystko w głowie. Mimo, że nadal nie wyobrażałem sobie przyszłości z nikim innym, to chyba głównie z nudów zacząłem wychodzić do ludzi.

Cały czas mając w głowie myśli o niej, nie wiem czym się kierowałem (dzisiaj powiedziałbym chyba, że chciałem zrobić na złość), ale po jednej z imprez na koniec semestru na uniwerku, totalnie pijany bzyknąłem jej koleżankę. Nie dość, że zawsze (nawet obecnie) uważałem takie jednorazowe numery jako równorzędne z masturbacją to uczciwie mówiąc koleżanka nawet nie szczególnie mi się podobała, co trochę odzwierciedliło się w łóżku. Mimo tego tamtej nocy dowiedziałem się trochę na temat drugiej perspektywy naszego "rozstania" z tamtą, opowiadanej przy okazji damskich plotek.

Opowiadała, że nie czuje się kobieco ze mną. Wszystko dlatego, że odkąd zaczęliśmy kręcić, nie widziała zainteresowania mną ze strony innych dziewczyn. Na codzień, poza jakimiś oficjalnymi sprawami pisałem jedynie z ziomkami, wiadomości z dziewczynami ograniczone były do pytań odnośnie kwestie uczelniane, organizacyjne itp. Na imprezach siedziałem albo z nią, albo z kumplami albo po prostu samemu chillując kiedy nie chciało mi się gadać. Nie bawiłem się w żadne flirty, smalltalki itp. z innymi różowymi, mimo że pod żadnym pozorem nie byliśmy jeszcze nawet parą. Uważała, że to że inne się do mnie nie pchają, świadczy że to ona jakoś dziwnie wybrała i jest coś ze mną nie tak czego tylko ona nie zauważa.

Ponadto przeszkadzało jej, że w przeciwieństwie do niej aktywność w social mediach ograniczam do minimum, z Facebooka poza Messengerem praktycznie nie korzystam, na Instagramie mam ze 3 zdjęcia z zawodów, nie mam profilowego i obserwuję jakieś 5x mniej profili niż ona, tłumacząc, że świadczy to o mojej aspołeczności i że po skończeniu etapu edukacji, nie uda mi się utrzymać kontaktu ze znajomymi. No i chyba najwięcej mimo wszystko narzekała na moją sylwetkę. W tamtym czasie miałem jakieś 69/70 kg przy 183cm wzrostu. Niby według przeliczników jeszcze w normie, ale niski bf faktycznie sprawiał, że wyglądałem bardzo szczupło. "Nie budziło to w niej poczucia bezpieczeństwa" i nie pozwalało się do mnie przekonać w kwestii jakichkolwiek zaawansowanych zbliżeń.

Może to głupie, ale nie rozumiałem wtedy jeszcze, że problem był po jej stronie nie po mojej i zaczęło mi to siadać na głowie. Wziąłem się porządnie za siebie, podbudowałem sylwetkę trochę częściej pojawiając się na siłowni, ale przede wszystkim walcząc sam ze sobą w kuchni. Nie zostałem nagle kulturystą, ale te kilka dobrych kilogramów zdrowej masy udało się doformować. Zacząłem pierwszą w życiu poważną pracę, za poważne pieniądze co pozwoliło mi w wakacje wyjechać i zwiedzić kawałek świata, poznając przy tym masę nowych ludzi.

Jeśli chodzi o kontakt z dziewczynami to nadal nie powiedziałbym, że zacząłem mieć "branie", ale przestałem do nowych znajomości podchodzić emocjonalnie i naprawdę często wchodzę w niezobowiązujące dyskusje ze spotykanymi laskami, jednak tym samym dosyć mocno podniósł mi się próg zainteresowania daną dziewczyną. Kiedyś każda dziewczyna, która była wolna i fajnie mi się z nią gadało, prędzej czy później siedziała mi w głowie. Dzisiaj jeśli nie widzę, że od samego początku lasce zależy na skracaniu dystansu, odpuszczam dla świętego spokoju. To chyba zdrowy, dojrzały nawyk, z którego raczej powinienem być zadowolony.

I mimo, że nadal przez ten rok nie mogę powiedzieć, że udało mi się ponownie zakochać (co najwyżej ze 2 razy bardzo przelotnie się zauroczyłem), to świadomość o tym nie ma już choćby krzty depresyjnego wydźwięku. Zacząłem korzystać z życia i z racji na coraz więcej "dorosłych" obowiązków na codzień, trochę bardziej mimo wszystko przekonałem się do utrzymywania znajomości przez internet. Tamtą laskę wywaliłem z obserwowanych, nie wiedziałem co u niej, chociaż kilkukrotnie bardzo kusiło napisać, albo przynajmniej "postalkować" trochę w necie (zauważyłem jedynie, że ona mimo wszystko wyświetlała to co wrzucałem podczas wyjazdów). Od wspólnych znajomych zasłyszałem pewien czas temu, że z kimś ją złapali przypadkowo kilka razy na mieście, ale nie wiadomo czy są razem bo nigdy go oficjalnie nie przyprowadziła ze sobą na spotkanie w tym gronie.

Wczoraj w drodze do rodziny na kolację, dostałem krótką wiadomość z nieznanego numeru:
"Wesołych Świąt ABC, nie wiem czy to dobry pomysł, ale chciałabym pogadać jeśli miałbyś chwilę któregoś dnia. Zrozumiem jeśli nie odpiszesz, XYZ"

I nie, mimo że kiedyś marzyłem o takiej wiadomości, tym razem nie mam najmniejszego zamiaru odpisać, jednak cieszę się że tak to się skończyło, biorąc pod uwagę przez co przeszedłem. Także #niebieskiepaski ze złamanymi sercami - róbcie swoją robotę i nie oglądajcie się za siebie, relacje międzyludzkie to tak naprawdę mniej lub bardziej skomplikowane reakcje chemiczne w mózgu i każdą z nich da się zatrzymać, a czas serio bardzo pomaga, mimo że teraz pewnie nie chcecie o tym słyszeć. To wy powinniście być dla siebie zawsze na pierwszym miejscu, bo jak przykro to by nie brzmiało, u nikogo innego nigdy nie będziecie.

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #63a8a8286ee95d57c2233e5d
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Przekaż darowiznę
  • 10
tym razem nie mam najmniejszego zamiaru odpisać


@AnonimoweMirkoWyznania: Przynajmniej jeden mądry.

Nie bawiłem się w żadne flirty, smalltalki itp. z innymi różowymi


@AnonimoweMirkoWyznania: To wielki błąd. Podstawowa higiena każdego związku tego wymaga. To nawet nie o to chodzi, że laski mają na ciebie lecieć, tylko o to, że będąc w związku facet tatusieje, zmienia się w domatora-kanapowca, przysysa się do swojego cyca, traci błysk w oku itp. Większość facetów tego
że związek dałoby się uratować.


@Jah00: IMO ta laska jest #!$%@?ęta i nie było czego ratować, dobrze, że tak się sprawy potoczyły. Jeżeli laska mówi, że "skoro inne się za Tobą nie oglądają to chyba źle wybrałam", to jak dla mnie od razu można ją kopnąć w dupę. Takie mechanizmy faktycznie występują, że laska bierze pod uwagę opinie koleżanek/znajomych i na tej podstawie może kształtować obraz o kolesiu, ale jeśli ona
GwiezdnaRopucha: Dobra, załóżmy że piszesz to z dobrego serca dla tych wszystkich niebieskich pasków to mimo wszystko chcialbym tobie coś uświadomić.

1. Jesteś mlody
2. Jesteś wysoki
3. Jesteś szczuply
4. Jesteś normalny aka nie aspołeczny i masz znajomych

I jako starszy wykopek co swoje dwa grosze widział i miał dużo przygód na studiach to powiem Ci ze góra 5 lat i zmienisz zdanie że wszystko jest fajnie. Dlaczego? Bo na
IMO ta laska jest #!$%@?ęta


@LatajacyJeczmien: A która nie jest? Laski to zupełnie inny gatunek, one postrzegają rzeczywistość inaczej.

Jeżeli laska mówi


@LatajacyJeczmien: Nigdy nie można brać na serio i słuchać tego co laska mówi. Zawsze trzeba patrzeć co laska robi i jak się zachowuje. Podstawowa zasada.

Tak, najłatwiej się obrazić i zwalić winę na laskę, ale to do niczego nie prowadzi, bo laska nigdy za nic nie weźmie odpowiedzialności
A która nie jest? Laski to zupełnie inny gatunek, one postrzegają rzeczywistość inaczej.


@Jah00: Jest sporo lasek, które nie żyją social mediami i nie muszą się wszystkim chwalić randomom w internecie. Jakbym miał być z jakąś influencerką, tiktokerką etc to bym wolał walić konia do końca życia albo po prostu chodzić na divy
róbcie swoją robotę i nie oglądajcie się za siebie,


@AnonimoweMirkoWyznania: czyli za robotę wziąłeś się dopierp jak z tobą zerwała. A mogleś całej afery uniknąć jaobyś miał chociaż blade pojęcie o tym czego chca kobiety. Noe mniej fajnie, że sie wziąłeś za siebie. Lepiej pozno niz wcale.