Wpis z mikrobloga

@paruwczak @earthvision chyba większość ludzi kupuje żywe karpie (a przynajmniej moi starzy). Chyba wystarczy wiedzieć jak śmierdzi jakaś stojąca woda w rowie albo brudnym stawie. I karp śmierdzi właśnie tak. Mdły, ościsty, ohydny. Jakbym nie miał co so gęby wlozyc to pewnie bym go zjadł z przyjemnością, ale na szczęście wybór jest duży i tego gówna, w dodatku teraz drogiego, za nic nie włożę do ust
@Symmachus: Pudło.

W XVII-wiecznych dziełach kulinarnych, m.in. "Compendium Ferculorum, albo zebranie potraw" kuchmistrza Stanisława Czernieckiego z 1682 roku, receptur potraw z karpia było sporo. Karp był jednak tylko jedną z wielu ryb słodkowodnych podawanych na szlacheckich, mieszczańskich i ziemiańskich stołach.


Pewnie jedli, ale bez przyjemnosci.
@siepan odrzucam jako "tradycyjne" danie wigilijne. Promocja tego syfu powinna być zakazana, potem nic dziwnego że za granicą widzą naszą kuchnię jako dania dla biedoty bez smaku.
Nie rozumiem tego fenomenu karpia. Pełno ości i nie dobre to. Już mam inną rybkę na wigilię


@Msciwy_pterodaktyl: to PRLowska tradycja, wypromował go ówczesny minister gospodarki Hilary Minc na potrzeby PRLowskiej propagandy, ich hasło brzmiało "Karp na każdym wigilijnym stole". Karpie były najłatwiejsze i najtańsze w hodowli, walory smakowe i zdrowotne nie miały tutaj żadnego znaczenia, po prostu ludzie w tamtych czasach nie mieli gdzie kupić jakiejkolwiek ryby, nie wiedzieli nawet