Wpis z mikrobloga

#awaria #mieszkanie #prawo #kiciochpyta
Mireczki, w nocy sąsiad zalał mi łazienkę. Ale to tak zalał, że woda lała się strumieniem z podwieszanego sufitu dziurami z punktami świetlnymi i pionem. Stary pet nie chciał mnie wpuścić do siebie i jeszcze miał pretensje do mnie że mu dupę zawracam.
Nie, nie miałem jak do niego wejść z buta, bo ma kratę w korytarzu zamontowaną tak, że nawet nie widać jego drzwi. Nie, nie wyszedł do mnie. Nie, nie przyszedł do mnie zobaczyć co się dzieje. Powiedział, że rano zadzwoni po hydraulika.
Ponieważ zakręcenie u niego wody spowodowało, że u mnie przestało lecieć, to nie dzwoniłem już po policje czy tam straż pożarną czy inne MPWiKi.
Rano zadzwoniłem do spółdzielni, oczywiście stary ch.j nic nie zgłosił.
W związku z tym, że to już drugi raz - zamierzam gościa dojechać o odszkodowanie.
Jakieś pomysły/dobre praktyki jak to zrobić możliwie skutecznie i możliwie dotkliwie dla niego?

U mnie prawdopodobnie trzeba będzie zdejmować sufit podwieszany, bo płyty k/g przesiąkły i w środku będzie gnić. W związku z tym również wymiana oświetlenia. Do tego również możliwe, ze konieczna wymiana 2 ścianek k/g z położonymi na nich płytkami.
  • 9
@dominowiak: dzwon po rzeczoznawcę niech robi wycenę, potem z tym do spółdzielni. W miedzyczasie ubezpieczalnia niech zrobi też swoją wycenę. Wymuś od grzyba podanie ci informacji gdzie jest ubezpieczony (jezeli jest)
@dominowiak: Generalnie nie mam dobrych wieści. Od 2012 r. funkcjonuje upośledzona uchwała SN sygn. III CZP 38/12 zgodnie z którą lokator odpowiada wyłącznie za zawinione zalanie mieszkania. Oznacza to, że musisz udowodnić mu winę, co jest praktycznie niemożliwe.

Stąd zgłaszaj do swojej ubezpieczalni, niech oni się bujają z tym gównem, a ty będziesz miał święty spokój.