Wpis z mikrobloga

Co prawda wspomniałem o tym w komentarzu, ale w sumie pasuje też na wpis. To jaki jest Verstappen wiedzą wszyscy - jego dzisiejsze zachowanie to nic nowego dla osób, które pamiętają jego początki. Jeśli chodzi o dzisiaj, to właściwie sprawa jest jasna, a powiedziane zostało już wszystko.

Spójrzmy jednak na całokształt.

Sporo osób powołuje się na Schumachera na zasadzie "zapomnieliście jaki był, a też był bucem i to większym, a mimo wszystko nikt o nim źle nie mówi". No nie do końca tak jest, a śmiem twierdzić, że nawet jeśli MV pod względem wyników zrówna się pewnego dnia z MSC, to i tak w świadomości kibiców nie będzie miał takiego poszanowania, na co wpływa kilka rzeczy.

Przede wszystkim Michael rzeczywiście był mega bucem na torze względem rywali (czego nie kwestionuje nikt), ale zarazem był człowiekiem, który zawsze murem stał za swoim teamem. Wiedział, że to co co on osiąga, to głównie zasługa tytanicznej pracy osób w fabryce i chciał, by czuli jego wsparcie (a nie był bożkiem, którego widzą tylko na ekranie TV raz na dwa tygodnie).Bardzo aktywnie angażował się w prace, dbał o morale - także w trudnych chwilach. Zakładał, że każdy ma swoją rolę i dopiero jak wszystkie trybiki działają jak powinny, to jest sukces. A przypomnę, że kariera MSC w Ferrari nie od razu była usłana różami, a początki były bardzo trudne, więc przez pewien okres czasu porażki były normą. Generalnie był bardzo zacięty na torze, ale zarazem był człowiekiem zdolnym do refleksji, posiadającym uczucia i emocje.

Pod tym względem MV jest całkowitym przeciwieństwem - gdy coś nie idzie od razu obwinia zespół, wszelkie zasługi to w jego głowie jego dzieło, a współpraca z nim na innych niż on preferuje zasadach jest wręcz niemożliwa. Teraz ma dominujący bolid i to nie ma znaczenia, ale nie zawsze tak będzie i już teraz w jego zachowaniu widać symptomy, które sugerują jak może znosić porażki. A właściwie nie znosić. Bo wystarczy, że bolid będzie tylko ciut gorszy ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Bo jestem przekonany, że zacznie się węszenie spisków, obwinianie wszystkich wokół, toksyczna atmosfera, pranie brudów, docinki w mediach. Zaczną się kaprysy, warunki, szantaże. Tak naprawdę RB sam sobie wyhodował tego stwora - owszem, świetnego kierowcę pod względem umiejętności, ale fatalnego człowieka do współpracy. Trudno mi wskazać przykład innego teamu, który aż tak bardzo dostosowałby każdy najmniejszy element swojego funkcjonowania do jednego kierowcy. Ale czemu o tym mówię? Bo moim zdaniem Verstappen przyzwyczajony do tego jak jest tu traktowany, jak roztoczony jest nad nim parasol ochronny, nie będzie nigdy tym samym Verstappenem w innym środowisku bez Helmuta itp. To czego beneficjentem jest teraz, to efekt czegoś budowanego latami i całkowitego podporządkowania, wraz z potencjalnymi konsekwencjami, które wziął na siebie team wdrażając "Projekt Verstappen". Nie wydaje mi się, by kiedykolwiek w przyszłości jakikolwiek team mógł zaoferować mu choć 50%, co mu dał RB.

Nasuwa się więc pytanie - czy MV bez RB nadal będzie wielki? Bo moim zdaniem Red Bull na luzie bez niego sobie poradzi, ale czy w drugą stronę to zadziała, to już taki pewny nie jestem. Mam jednak nadzieję, że kiedyś mi będzie dane go zobaczyć gdzieś zupełnie indziej, najlepiej z konkurencyjnym partnerem. Lewis też był w McLarenie bogiem, a jednak to Jenson "kupił" serca pracowników fabryki.

I tak, póki co to jest tylko takie gadanie i domysły, ale spotkałem w życiu wiele osób z podobną mentalnością i są dosłownie jak od kalki odbici. A jeszcze wracając do MSC - również zdarzały mu się dziwne zachowania względem partnerów. Historie z Rubensem znają wszyscy - tam jeszcze była walka o coś zazwyczaj, więc jakoś idzie to wybronić, choć forma niekiedy skandaliczna (niemniej MSC starał się zreflektować w kolejnych GP), ale też warto wspomnieć to jak MSC potraktował Irvine'a w 1999, gdzie ten pierwszy wrócił po kontuzji i walczył o pietruszkę.

#f1 #schumacher #verstappen
GoddamnElectric - Co prawda wspomniałem o tym w komentarzu, ale w sumie pasuje też na...

źródło: comment_1668380451S5nMGovhc3L6NbxJODGcNx.jpg

Pobierz
  • 7
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@GoddamnElectric: pisałem to pod postem który zdjął mode. Nikt tak nie płacze jak maxiu, nawet Oponeo jak beczy to z klasą, nie przeklina, nie rzuca się z mordą. Pomarudzi i tyle. A co robi maxiu? Drze p---e na cały regulator i jak co złego to nie on
  • Odpowiedz
@GoddamnElectric: Uważam że Rbr bardzo dużo straci bez niego ponieważ nie maja kierowcy który wyciśnie z ich bolidu tyle co on i to widać odkąd odszedł Riccardo. A to że przeklina to już czepianie się bo to Holender wiec oczywiste jest że tak jak Polak klnie bez opamiętania
  • Odpowiedz
@Czesuafff96: Nie mam problemu z przekleństwami, chodzi mi ogólnie o jego podejście. Zgodzę się, że MV w RB robi jako kierowca masę dobrej roboty i wyciska dużo. Ale wydaje mi się, że skoro dało się zastąpić Vettela, Schumachera (w Ferrari), Lewisa (w McLarenie), to i RB bez Maxa nie upadnie, za to zastanawia mnie, czy Max gdzieś indziej sobie poradzi. Wspomniałeś o erze z Ricciardo - tak naprawdę wtedy po
  • Odpowiedz
@GoddamnElectric: Póki co kierowcy na miare Verstappena nie ma w szkółce rbr i dobrze o tym świadczy fakt wzięcia Pereza oraz De Vriesa. Póki co zobaczymy, ale narazie nie dziwie się że stawiają wszystko na Maxa który ma conajmniej 10 lat jeżdżenia przed sobą i to poza skala 18 na 20 kierowców w obecnej stawce.
  • Odpowiedz
Nasuwa się więc pytanie - czy MV bez RB nadal będzie wielki? Bo moim zdaniem Red Bull na luzie bez niego sobie poradzi, ale czy w drugą stronę to zadziała, to już taki pewny nie jestem. Mam jednak nadzieję, że kiedyś mi będzie dane go zobaczyć gdzieś zupełnie indziej, najlepiej z konkurencyjnym partnerem. Lewis też był w McLarenie bogiem, a jednak to Jenson "kupił" serca pracowników fabryki.


@GoddamnElectric: W F1
  • Odpowiedz
@warrengda: Bardziej mi chodziło o podejście innych teamów do kierowców, nie tyle o sam poziom sportowy, bo to zawsze może się zmienić - na próżno szukać drugiego takiego jak Red Bull, który wokół kierowcy zbuduje całe imperium i w 100% podporządkuje wszystkie interesy jednemu zawodnikowi. Wydawałoby się, że np. bez Lewisa nie istnieje Mercedes i że nie da się mieć silniejszej pozycji - ale ten sezon pokazał jednak, że taryfy
  • Odpowiedz