Wpis z mikrobloga

@MamDobreGeny to nie jest brak odwagi tylko pycha. Wielce wielebny nie będzie przecież darmo podchodził do drzwi, jak mu nie otworzą, ma od tego służących. Na wsiach ksiądz zwykle albo każe się wozić - mimo własnego samochodu, albo jak np. u nas zażądał żeby wychodzić do niego przed bramę jeśli chce się go przyjąć bo on przecież nie będzie sam pukał i pytał czy może.
@MamDobreGeny no ale chyba łatwiej jest odmówić ministrantowi niż księdzu, jest mniejsza presją.

Poza tym to się różni od parafii. U mnie na wsi ksiądz chodził sam piechotą, od początku do końca wsi. Jeśli się chciało go przyjąć to się wychodziło przed bramę, a jak nie to ksiądz szedł dalej. I wszystko było jasne.

Jest to zresztą dobry zwyczaj że do spodziewanego gościa wychodzi się powitać
@MamDobreGeny: zależy gdzie, u mnie nie zawsze chodzą ministranci. Tak jakoś przed pandemią zajrzał ksiądz zapytał ja powiedziałem, że nie jestem zainteresowany, ksiądz powiedział do widzenia i sobie poszedł. Ale jak mieszkałem w tym samy m mieście ale innej parafii to chodzili ministranci i pytali.
@MamDobreGeny Wysyłanie kogoś przodem ma dwie zalety:
1. Masz czas na szybkie przygotowanie się. Wyjecie Biblii, wody swiecionej, delikatne ogarnięcie całości, ubranie się jakieś.
2. jest szybciej, niż gdyby ksiądz miał pukać do drzwo, czekać i pytać. Na blokowiskach w mniejszych miastach ksiądz może chodzić do późna, bo tak się rozwleka wszystko.
@MamDobreGeny: Mnie w trakcie kolędy denerwował fakt, że przychodzili księża nie z naszej parafii. Mamy duża parafie, wiec żeby zdążyć obskoczyć cały teren i zebrać jak najwiecej kasy to chodzą co roku wypożyczeni księża. Pytasz takiego o coś a on odpowiada: „proszę iść z tym pytaniem do biura parafialnego”. To na kiego grzyba typ przyłazi ¯_(ツ)_/¯ Dobrze, że już sie w ten cyrk nie bawie