Wpis z mikrobloga

Jedna z moich dawnych rekrutacji (branża odzieżowa ale IT): Kandydowałem na stanowisko administratora sieci (firma odzieżowa produkująca garnitury można powiedzieć żeby nie zdradzić większych szczegółów). Wymagania: administracja Novell Netware, Mandrake Linux, SCO UNIX + oczywiście stacje robocze na Windowsie dla użytkowników biurowych. Rozmowa odbyła się o dziwo w sobotę w siedzibie firmy i jeszcze większe "o dziwo" rozmawiał ze mną tylko i wyłącznie właściciel tej firmy / jej prezes czy jakoś tak. Oczywiście gość totalnie nietechniczny czym się w ogóle nie martwił. Jego pytaniem numer jeden było pytanie o to dlaczego upadł Starożytny Egipt. Odpowiedziałem że nie wiem, nie interesowałem się tym etc. Bardzo jednak naciskał na odpowiedź jak myślę dlaczego. Wysnułem mu tam jakąś swoją teorię w związku z tym i to była mniej więcej cała rozmowa(sic!). Na drugi dzień dowiaduję się że jestem przyjęty... To były wówczas ciężkie czasy i o pracę było ciężko więc wybrzydzać nie mogłem.

W pierwszy dzień pracy podsunięto mi do podpisania umowę która miała inne stanowisko pracy - mianowicie szanowny pan prezes czy jak mu tam wymyślił sobie że przecież taki admin to większość czasu nic nie robi tylko bąki zbija jak wszystko działa i pracuje tylko wtedy jak się coś rozsypie - więc dodał mi w nazwie stanowiska i obowiązkach coś w stylu "informatyk - a także szwaczka". Pomijam już w tej chwili prawdziwą nazwę stanowiska ale sens ten sam jest. Wymyślił sobie że będę tym adminem/informatykiem jak się będzie coś sypać a jak będzie działać to uwaga... "fizycznie będę mu szył tą jego odzież" - problemu nie ma bo oni mnie nauczą szyć. Jak wspomniałem to były ciężkie czasy i o pracę było bardzo trudno a ja już pierwszy dzień w pracy zacząłem więc mimo wszystko się zgodziłem. Aktualny "admin" miał mi przekazać obowiązki, serwerownię etc. Jak mi wyjaśnił - pan prezes postanowił mu dopiec ponieważ on nie chciał szyć i chciał mu udowodnić że znajdzie kogoś kto będzie tak pracował i to na dodatek za mniejsze pieniądze...

Mimo trudnej sytuacji z pracą i moimi finansami wówczas po tygodniu złożyłem wypowiedzenie a po dwóch już mnie tam nie było. Pan prezes wygrażał mi się że jestem niepoważny że tak szybko sam się zwalniam i że jak jakiś przyszły pracodawca go o mnie zapyta "to on mu już nagada." Potem próbował mnie kusić - dawał jakiś rabat na jego odzież jakbym chciał ją w firmowym sklepie kupować. Tak przy okazji to były garnitury. Gość nawet wymagał żebym jako admin przychodził w garniturze do pracy i siedział w tej serwerowni w garniturze (gdzie tynk się sypał ze ścian). Dodatkowo co jakiś czas robił docinki jakiej to słabej jakości mam garnitur - nie to co jego produkcje....

Tak szybkie złożenie wypowiedzenia w tamtym miejscu było chyba najlepszą decyzją mojego życia.

#januszerekrutacji #rekrutacja
  • 2
  • Odpowiedz
@Patryk4: Z tego co widzę to tak bo nadal strona działa i nawet adres się nie zmienił (choć podobno mieli też jakąś filię w innym mieście też). Tak czy siak już od wielu lat nie mieszkam w tym mieście gdzie miała miejsce ta rekrutacja.
  • Odpowiedz